lustracja Francesco Zorzi
Opinie

Adaptować się do zmian czy je powstrzymywać?

Ważna jest bez wyjątku każda strategia radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi

Jeszcze niedawno słowo „adaptacja” było uznawane niemal za zakazane wśród działaczy klimatycznych. Byli oni zdania, że jeżeli będziemy potrafili przystosować się do zmian – podnoszącego się poziomu mórz, dłuższych sezonów pożarowych i długiej listy coraz mniej naturalnych katastrof pogodowych, wówczas rządy i firmy potraktują to jako alibi, by dać sobie spokój z ważniejszym zadaniem: ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych.

Takie stanowisko było uzasadnione w 1988 roku, kiedy klimatolog James E. Hansen jako pierwszy zwrócił uwagę świata na to zagrożenie. Wtedy mieliśmy jeszcze mnóstwo czasu na ograniczenie emisji w kontrolowany sposób. Jednak trzy dekady później wiemy już, że ograniczanie zmian klimatycznych nie działa. Atmosfera jest napakowana dwutlenkiem węgla i metanem jak nigdy wcześniej. Największy w ostatnim czasie wysiłek dotyczący redukcji, czyli Porozumienie Paryskie z 2015 roku, na razie nie zmniejszył skali problemu. Zmiana klimatu jest wyrazistsza i groźniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.

Dlatego nie da się już odsunąć na bok kwestii adaptacji. We wrześniu nowo utworzona komisja globalna, której przewodniczą Ban Ki Moon, Bill Gates i Kristalina Georgieva, dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opublikowała pierwszy raport na temat pilnej konieczności zaadaptowania się do zmiany klimatu. Banki centralne, wojsko i firmy ubezpieczeniowe podnoszą alarm, co do finansowych konsekwencji nicnierobienia. W USA kandydaci uczestniczący w prawyborach prezydenckich (przynajmniej ci w Partii Demokratycznej) mówili w telewizji krajowej o relokacji ludzi z zagrożonych powodziami wybrzeży – to był przez długi czas temat tabu.

Jednak działania adaptacyjne dużo kosztują, a mechanizmy ich finansowania są nieodpowiednie. Wiele sektorów przemysłu oraz państw nie dokonało jeszcze systematycznego przeglądu wyzwań energetycznych i ekonomicznych. Jeden ze skutków jest taki, że najbardziej narażone społeczności lokalne nie dostają funduszy adaptacyjnych od tych, którzy w największym stopniu przyczynili się do powstania problemu. Tymczasem pojawiają się potężne narzędzia, dzięki którym można zwiększyć wysokość takich funduszy i skierować je do grup najbardziej potrzebujących. Badacze rozwijający analizy atrybucyjne potrafią oszacować, w jakim stopniu zmiana klimatu zwiększa intensywność naturalnych zjawisk pogodowych – najnowszy przykład to praca zamieszczona w Geophysical Research Letters, według której wywołana przez ludzi zmiana klimatu zwiększyła o 19% sumę opadów deszczu przyniesionych przez huragan Harvey w 2017 roku. Czy koncerny paliwowe nie powinny płacić za to, że przyczyniły się do tej ekstrapowodzi? Osoby zajmujące się prawem atrybucyjnym zaczynają podejmować tę kwestię, składając w sądach pozwy domagające się poniesienia odpowiedzialności finansowej za zmianę klimatu i jej konsekwencje przez firmy emitujące gazy cieplarniane.

Skoncentrowanie się na zapobieganiu i powstrzymywaniu zmian klimatycznych zainicjowało badania i debatę dotyczącą techniki i ekonomiki obniżania koncentracji gazów cieplarnianych. Zarazem innowacje adaptacyjne pozostały daleko z tyłu. Dla przykładu pomysły na to, jak przystosować się do wzrostu poziomu mórz, koncentrują się wokół „twardych” barier, takich jak falochrony, zamiast śmielej wykorzystywać rozmaite naturalne systemy ochronne. Miasta powinny zmienić plany zagospodarowania terenów często zalewanych, aby ograniczyć tam inwestycje budowlane. Uwzględnienie w stawkach ubezpieczeniowych zagrożeń klimatycznych powinno ułatwić walkę z nieuczciwymi praktykami deweloperów i właścicieli dzierżawionych gruntów. Rodziny chcące się przenieść na bezpieczne tereny należy wspierać logistycznie i finansowo, a nie zmuszać do odbudowywania domu w niebezpiecznej lokalizacji.

Takie innowacyjne projekty zostały już uruchomione w niektórych nizinnych krajach. Rząd Fidżi w ramach Environment and Climate Adaptation Levy obłożył najbogatszych 10-procentowym podatkiem, dzięki któremu zebrał już 117 mln dolarów na zwiększenie odporności archipelagu na potężniejące sztormy i podnoszące się wody oceanu. W Indonezji burmistrzyni miasta Surabaya przeobraziła kilometry zaasfaltowanych ulic i placów w parki oraz odtworzyła lasy namorzynowe, które wchłaniają wody powodziowe i absorbują uderzenia fal sztormowych podczas cyklonów. Poza tym usuwają węgiel z atmosfery i naturalnie chłodzą, zmniejszając potrzebę stosowania klimatyzatorów.

Żadne z tych działań adaptacyjnych – ważnych dla zdrowia, bezpieczeństwa i stabilności gospodarczej – nie zmniejsza potrzeby szybkiej globalnej transformacji energetycznej – przestawienia się z paliw kopalnych na źródła odnawialne. Sprawiają jednak, że zagrożenia klimatyczne stają się oczywiste i trudne do zignorowania przez polityków i sektor finansowy.

Świat Nauki 1.2020 (300341) z dnia 01.01.2020; Wokół nauki; s. 6