Ilustracja Alix Pentecost Farren
Opinie

Parki narodowe USA: przywrócić je rdzennym mieszkańcom

Rdzenni mieszkańcy dbają o swoje ziemie od tysięcy lat. Nie wolno ich z tych ziem wyrzucać.

Pod koniec XIX wieku pisarz i historyk Wallace Stegner nazwał „wspaniałą ideą” stworzenie trzech pierwszych wielkich amerykańskich parków narodowych: Yellowstone, Sequoia i Yosemite. Jednakże ich powstanie okazało się dramatem dla rdzennych Amerykanów mieszkających lub polujących na tych terenach, z których zostali wyrzuceni – był to akt kolonializmu dokonany w imieniu ochrony przyrody. W XX wieku podobne rezerwaty i parki narodowe zaczęły powstawać w krajach rozwijających się, przeobrażając miliony rdzennych mieszkańców w „uchodźców przyrodniczych”, choć zarazem sąsiadujące z terenami chronionymi lasy były przekazywane branży górniczej. Obszarom chronionym nie udało się zrównoważyć strat ponoszonych przez przyrodę w wyniku rozwoju gospodarczego. Rośliny i zwierzęta znikają najszybciej od 65 mln lat, czyli od czasu masowego wymierania, podczas którego wyginęły dinozaury. Nawet przetrwanie ludzi nie jest zagwarantowane.

USA wykonały jeden mały krok w celu poprawy tej sytuacji. W czerwcu tego roku sekretarz zasobów wewnętrznych Debra Haaland, pierwsza w historii rdzenna Amerykanka w amerykańskim rządzie, zasygnalizowała, że w trosce zarówno o przyrodę, jak i sprawiedliwość, zamierza zwrócić rezerwat bizonów National Bison Range konfederacji plemion Salish i Kootenai. Teraz administracja Bidena musi pójść dalej. Podczas tegorocznej konferencji państw-sygnatariuszy Konwencji o różnorodności biologicznej (CBD) powinna zadbać o to, by ambitny plan ochrony bioróżnorodności na świecie wspierał rdzenną ludność, zamiast ją karać za to, że potrafi sama zadbać o przyrodę.

W 2016 roku biolog Edward O. Wilson zaproponował, by odpowiedzią na kryzys bioróżnorodności było pozostawienie naturze połowy powierzchni Ziemi. Jego apel zainicjował m.in. kampanię „30×30” na rzecz objęcia ochroną do 2030 roku 30% ziemskich lądów i 30% mórz. Wspierana przez wielu naukowców, główne organizacje ochrony przyrody, ponad 60 państw, które przystąpiły do inicjatywy High Ambition Coalition for Nature and People, i zasilona miliardem dolarów przez szwajcarskiego przedsiębiorcę, ma ona szansę zostać przyjęta podczas październikowej konferencji CBD.

Jednak krytycy oskarżają niektórych zwolenników 30×30 o to, że propagują oni „nowy model kolonializmu”, który zmusi ludzi najmniej odpowiedzialnych za zmiany klimatyczne, utratę bioróżnorodności i inne kryzysy środowiskowe do zapłacenia najwyższej ceny – zmuszając ich do migracji. Krytycy ostrzegają, że idea 30×30 może zostać wykorzystana przez elity w niedemokratycznych państwach narodowych jako pretekst do odebrania ziemi zmarginalizowanym grupom. Rdzenna ludność chroni dziś 80% różnorodności biologicznej globu oraz sekwestruje niemal 300 bln ton węgla. Właśnie z powodu wysokiej wartości przyrodniczej ziemie te staną się zapewne pierwszym celem „działań ochronnych”. Jeśli tak się stanie, ci, którzy od dawna bronią przyrodę przed nienasyconym apetytem Globalnej Północy, często płacąc za to życiem, zostaną ukarani za swoje wysiłki. Według jednego z szacunków ponad 300 mln ludzi może zostać usuniętych siłą ze swoich terytoriów.

Takie rzeczy już się dzieją. Na przykład w Kotlinie Kongo uzbrojeni ekostrażnicy brutalnie wysiedlili rdzennych Pigmejów z fragmentów lasów deszczowych uznanych za obszary chronione. Ekspansja takich rezerwatów przyspieszyła po przyjętej w 2010 roku przez CBD rezolucji nawołującej do oddania naturze 17% powierzchni Ziemi. Tyle że te chronione obszary są nierzadko otoczone strefami wydobycia surowców lub wycinkami drzew albo wręcz z nimi współwystępują. Nic dziwnego, że populacje szympansów, goryli i słoni kurczyły się nadal, a tymczasem Pigmeje pogrążali się w biedzie i niedoli.

Można jednak chronić przyrodę we właściwy sposób. Rdzenne społeczności są pod tym względem równie skuteczne lub wręcz lepsze od rządów. Już teraz chronią jedną czwartą ziemskich lądów. CBD musi im zagwarantować prawa do ich terytoriów oraz dysponować środkami do ich obrony. Sygnatariusze konwencji powinni też porozumieć się, co do oddania niektórych terenów chronionych, które dziś pokrywają około 17% ziemskich lądów, pod pieczę tych społeczności, którym zostały zabrane.

USA mogłyby odegrać istotną rolę w tym procesie. Opinia administracji Bidena na temat 30×30, ogłoszona w maju 2021 roku, zawiera zobowiązanie do wspierania lokalnych społeczności, w szczególności rad plemiennych, w ochronie i odtwarzaniu bioróżnorodności. USA powinny przedstawić swoje propozycje podczas konferencji CBD i pomóc w ochronie zarówno przyrody, jak i jej najbardziej żarliwych obrońców, odchodząc od modelu zmilitaryzowanych działań konserwacyjnych, których były pionierami półtora wieku temu. To kluczowy krok mogący przynieść ulgę zarówno wspaniałym przejawom życia, jak i ich rdzennym strażnikom.

Świat Nauki 11.2021 (300363) z dnia 01.11.2021; Wokół nauki; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Rezerwaty do zwrotu"