Shutterstock
Opinie

Oszustwo dotyczące przyczyn Alzheimera może mieć drugie i trzecie dno

Wiele wskazuje na to, że kluczowa dla badań nad przyczynami choroby Alzheimera publikacja z 2006 r. została oparta na sfałszowanych danych. Oszustwo, do którego dopuścił brytyjski magazyn „Nature” demaskuje właśnie amerykański „Science”. Problem jest wielowymiarowy.

Akcje firmy Cassava Biosciences spadły o 30 proc. po tym jak agencja Reuters poinformowała, że Departament Sprawiedliwości USA wszczął śledztwo w sprawie produkowanego przez nią rzekomo przełomowego leku na Alzheimera – Simufilamu. Cały problem zaczął się w roku 2006 od pewnego artykułu opublikowanego w marcu w „Nature”. Pierwszym autorem był Francuz Sylvain Lesné, ostatnią autorką i szefową zespołu Amerykanka Karen H. Ashe – oboje z University of Minnesota Medical School w USA. Naukowcy poinformowali w swojej publikacji o odkryciu w mózgu myszy rozpuszczalnego białka Aβ*56, które w przeciwieństwie do uznanych do tej pory jako potencjalne źródło choroby Alzheimera nierozpuszczalnych złogów amyloidu-β, miało powodować utratę pamięci.

Kto oszukuje, kto traci pieniądze

Ten artykuł zrewolucjonizował badania nad przyczynami choroby Alzheimera i potencjalnymi lekami przeciwko tej chorobie. W wielkim skrócie, po ponad 16 latach doszło do trzeciej fazy badań nad Simufilamem. To nic, że innym naukowcom nie udało się wykryć owych białek ani u myszy, ani u ludzi. Tym gorzej dla nich i ich zdolności naukowych.

Prywatne śledztwo Matthew Schraga, neurobiologa i lekarza z Vanderbilt University, wykazało jednak niezliczone wręcz przekłamania w tej i w następnych publikacjach pary Lesné – Ashe. Były to sfabrykowane lub powielone wielokrotnie obrazy przedstawiające prążki białek rozdzielonych w procesie elektroforezy i uwidocznione po przeniesieniu na błonę techniką Western blot. „Nature” ostrzega dziś przed interpretacją tej publikacji, ale wygląda na to, że artykuł z tak ewidentnymi oszustwami będzie niedługo po prostu wycofany. O aferze donosi zaś amerykański tygodnik „Science”.

Problem polega też na tym, że w badania zainicjowane przez najpewniej sfałszowane wyniki dotyczące Aβ*56 władowano miliardy dolarów m.in. z głównej amerykańskiej agencji finansującej badania naukowe – National Institutes of Health (NIH). To bowiem w oczywisty sposób blokowało inne, mniej obiecujące według NIH kierunki badań sposobów walki z chorobą Alzheimera. Co więcej, sami autorzy kryminalizowanej dziś publikacji, jak i ich współpracownicy, czerpali korzyści finansowe z przeniesienia ich badań naukowych na poszukiwania potencjalnego leku działającego na rzekomo wykryte przez nich białko.

Afera ta zostanie zapewne w niedługim czasie wyjaśniona. A sądząc z informacji dostarczonych przez Matthew Schraga, zapewne na niekorzyść duetu Lesné – Ashe i firmy Cassava Biosciences. Nieuczciwość w trakcie badań naukowych to jedno, ale nie da się oszukać pacjentów, którym podawany byłby bezużyteczny, bo niedziałający, lek. W badaniach nad skutecznością Simufilamu podano ten rzekomy lek tysiącom pacjentów.

Moją uwagę przykuł w tej sprawie również pewien – z pozoru błahy –szczegół. Mianowicie to, że głównym orędownikiem teorii o naukowym oszustwie pary Lesné – Ashe jest tygodnik „Science”. Oczywiście nie podważam tego, że to pismo ma zapewne rację w propagowaniu tak dobrze uzasadnionych oskarżeń. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że szczególnie uwypukla brak odpowiedniej kontroli publikacji w „Nature”, które to jest głównym jego konkurentem na rynku czasopism naukowych.

Kto się myli, kto ma interes

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie moje własne doświadczania sprzed wielu lat dotyczące oszustwa naukowego opublikowanego na łamach „Science”. Wówczas właśnie to czasopismo robiło wszystko, żeby sprawie ukręcić łeb.

W lutym 2006 r., a więc na miesiąc przed artykułem Lesné i Ashe z „Nature”, ukazał się w „Science” materiał zatytułowany Cdx2 gene expression and trophectoderm lineage specification in mouse embryos, którego autorami byli Kaushik Deb, Mayandi Sivaguru, Hwan Yul Yong i Michael Roberts. Artykuł ten – dziś wycofany z „Science” – wykazywał bardzo istotną rolę białka Cdx2 w rozwoju myszy. Większość danych była w nim jednak sfałszowana. Wspólnie z ponad dziesięcioma znanymi biologami rozwoju utworzyliśmy nieformalną grupę, która zawiadomiła Science o ewidentnych oszustwach odkrytych przez nas w tej publikacji.

Najbardziej idiotycznym przekrętem było umieszczenie po trzykroć zdjęcia tego samego zarodka myszy, za każdym razem obracanego o 90 stopni, raz jako wynik eksperymentu A, następnie eksperymentu B, a na koniec kontroli tych doświadczeń. Poza tym – raczej zabawnym zabiegiem pokazującym naiwność zarówno oszustów, jak i recenzentów publikacji i redaktorów „Science” – było tam wiele informacji wyssanych z palca.

Zaproponowaliśmy redaktorowi naczelnemu pisma napisanie artykułu wyłuszczającego wykryte przez nas oszustwa. Chodziło nam o to, żeby przestrzec innych naukowców, recenzentów i redaktorów czasopism naukowych przed tego rodzaju przekrętami. Odmówiono nam tego zaszczytu i całą sprawę zamieciono pod dywan. Science najwyraźniej nie chciało upubliczniać szczegółów przekrętu, który sami opublikowali.

Oczywiście w tamtych czasach kto inny był redaktorem naczelnym: podobno najbardziej zasłużony dla „Science” Donald Kennedy, który nota bene zmarł na COVID-19 w kwietniu 2021 r. Innymi słowy powiązania z obecną sprawą nie są bezpośrednie.

Dziś jednak „Science” w glorii niewiniątka oskarża „Nature” o dopuszczenie do publikacji artykułu Lesné i Ashe. Trudno oprzeć się wrażeniu, że na jednym wielkim przekręcie chce się zrobić inny, mniejszy. Wygląda na to, że na tej aferze – która zresztą dopiero się rozkręca – ubić własny interes próbuje „Science”, które zamierza pogrążyć rywala.