Reklama
Maria Skłodowska-Curie trzymająca świnkę skarbonkę stała się symbolem sprzeciwu środowiska naukowego na drastyczne braki w finansowaniu polskiej nauki Maria Skłodowska-Curie trzymająca świnkę skarbonkę stała się symbolem sprzeciwu środowiska naukowego na drastyczne braki w finansowaniu polskiej nauki |
Opinie

Nauka polską racją stanu! Badacze apelują o wzrost finansowania

Polska nauka, czyli stajnia Augiasza. Oto plan sprzątania
Struktura

Polska nauka, czyli stajnia Augiasza. Oto plan sprzątania

Ta sytuacja to rezultat lat zaniedbań i decyzji politycznych. Wiele absurdalnych nieprawidłowości stało się normą. Przedstawiamy herkulesowe zadania nowego ministra.

W projekcie budżetu na 2026 r. konieczność nakładów na obronność stała się argumentem dla cięć w innych obszarach. Także w nauce. Gdzie tu logika?

W czasach zagrożenia silne finansowanie nauki to nie tylko inwestycja w przyszłość, ale też fundament odporności państwa i społeczeństwa. Badania naukowe rozwijają technologie, które wzmacniają bezpieczeństwo, zdrowie i stabilność kraju, a także przeciwdziałają globalnym wyzwaniom. Tymczasem rosnące wydatki na obronność mają uzasadniać spadek nakładów na naukę. Kolejni ministrowie nauki z jednej strony przyznają, że sytuacja daleka jest od idealnej. Z drugiej – twierdzą, że finansowanie nauki systematycznie wzrasta i akcentują, że ten obszar jest relatywnie najmniej przez wydatki zbrojeniowe „pokrzywdzony”. Czy jednak ta retoryka jest uzasadniona?

Fałszywa dychotomia

Polskie wydatki na obronność w dużej mierze oznaczają kolejne kontrakty na sprzęt z Korei Południowej czy plany budowy systemu obrony przeciwlotniczej wzorowanego na izraelskiej „żelaznej kopule”. Co łączy te kraje? Pięciokrotnie większy niż u nas odsetek PKB przeznaczany na naukę. To kraje przyfrontowe i ich władze doskonale wiedzą, że własne technologie zwiększają bezpieczeństwo i niezależność, a także przynoszą zyski. My natomiast wydajemy dużo na zbrojenia, ale niewiele trafia na polski rynek. Choć krótkoterminowo takie koszty są konieczne, czy na dłuższą metę nie lepiej inwestować w naukę? Strategia oparta na współpracy między nią, przemysłem i rządem, wzorowana na amerykańskiej Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony (DARPA) jest jedyną drogą do uniezależnienia się od zagranicznych dostawców technologii kluczowych dla bezpieczeństwa.

Deklaracje Ministerstwa Cyfryzacji i Ministerstwa Obrony Narodowej odnośnie do finansowania badań nad sztuczną inteligencją mogą być pierwszym krokiem w stronę utworzenia polskiej agencji finansującej badania związane z obronnością. Dlaczego tego nie rozwinąć? Wszak DARPA finansuje nie tylko technologie kwantowe czy AI, ale także rozwój nowych leków, np. przeciw chorobom zakaźnym. A dzięki rozwojowi a następnie sprzedaży nowego leku przeciw cukrzycy i otyłości Ozempic, Dania w 2023 r. zanotowała wzrost PKB o 1,7 proc. zamiast prognozowanego przez ekonomistów jego spadku.

Z drugiej strony, nawet najbardziej przełomowa technologia jest bezwartościowa, jeśli społeczeństwo nie potrafi jej zaakceptować i wdrożyć. Pandemia Covid-19 pokazała, że problemem nie był brak szczepionek, lecz fake newsy, sceptycyzm i podziały społeczne, które wpłynęły na liczbę zaszczepionych osób. W dobie zaawansowanych kampanii dezinformacyjnych badania nauk społecznych i humanistyki stają się kluczowym narzędziem obrony – pomagają zrozumieć manipulacje, budować odporność społeczną i tworzyć strategie przeciwdziałania fałszywym informacjom. Ograniczanie środków na te dziedziny w rzeczywistości osłabia społeczną zdolność do skutecznej obrony na froncie informacyjnym i społecznym, stawiając pod znakiem zapytania bezpieczeństwo całego państwa.

Odwrócone rekordy

Wbrew narracji sukcesu i powtarzaniu kwot podwyżek i „dosypek", którymi szczyci się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, względne nakłady na naukę nigdy jeszcze nie były tak niskie. Jako kraj marzący o byciu potęgą gospodarczą, wydajemy na naukę jedynie 1,027 proc. PKB (nasz „rekord” XXI w.), a ok. 1,46 proc. wliczając inwestycje przemysłu w rozwój i badania. Według wspólnych ustaleń krajów Unii Europejskiej, naszym celem powinno być 3 proc., minister nieśmiało mówi o dochodzeniu do średniej unijnej na poziomie 2,2 proc. PKB.

W kontekście wypracowania długofalowej strategii dla nauki, szczególnie niepokojącą kwestią jest coroczna walka o finansowanie budżetu Narodowego Centrum Nauki. Niestety, dla badaczy z „Pokolenia NCN” stała się już jesienną tradycją. Instytucja, która wypracowała najlepsze standardy światowe, wzorując się na prestiżowym European Research Council, z powodu braku funduszy nie jest w stanie wystarczająco wspierać jakościowych badań podstawowych w Polsce. Dofinansowanie jej tak, aby zabezpieczyć 25 proc. współczynnika sukcesu odnowiłoby nadzieję na przyszłość nauki w Polsce. Cel ten został zresztą wpisany w „Strategię Rozwoju Polski do 2036”. Tyle że deklaracje radykalnie rozmijają się z działaniami. Zamrożenie finansowania NCN w projekcie budżetu na 2026 r. oznacza, że do utrzymania aktualnego – już zbyt niskiego – współczynnika sukcesu 10 proc. brakuje ponad 400 mln PLN. System grantowy oparty o konkursy na pomysły badawcze powinien być solidnym i realnym oparciem dla najlepszych badaczy, aby promować jakość w polskiej nauce. Jest, owszem, jak demokracja – nieidealny, ale na świecie nie znaleziono dotychczas lepszej alternatywy. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin kosztochłonnych, wymagających innowacyjnych prac doświadczalnych, które nie mieszczą się w budżecie instytucji akademickiej.

Domniemane pensje

To, co często przewija się w ministerialnych doniesieniach to inwestycje w infrastrukturę badawczą czy też oddawanie kolejnych budynków. Tymczasem głoszony w 2024 r. przez MNiSW „rekordowy wzrost pensji w nauce” (o 30 proc.) jedynie wyrównały skumulowaną inflację z wcześniejszego okresu. Co więcej, objął jedynie część pracowników naszego sektora.

Z raportów Ośrodka Przetwarzania Informacji wynika, że prawie 20 proc. polskich naukowców pracuje poza szkolnictwem wyższym. Z czego ok. 7 proc. osób w instytutach PAN, których statutowym celem jest prowadzenie badań podstawowych (tak jak Państwowych Instytutów Badawczych – aplikacyjnych). Jak pokazują analizy cytowań potencjał badawczy sieci iPAN jest większy niż któregokolwiek z wiodących polskich uniwersytetów badawczych. Zamiast jednak wykorzystywać i rozwijać ten potencjał, od lat kolejni ministrowie nauki wprowadzają rozwiązania, które pogłębiają niekorzystne dysproporcje między uczelniami a instytutami badawczymi. Dotyczy to nie tylko statutowej aktywności iPAN, lecz także warunków zatrudnienia.

Zgodnie z danymi GUS, przeciętne wynagrodzenie pracowników naukowych w IV kwartale 2024 r. wyniosło średnio 8477,21 zł. Jak uznać za atrakcyjne najniższe wynagrodzenie asystenta, które zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem wynosi 4685 zł brutto, czyli jedynie 19 złotych powyżej pensji minimalnej? Jaką zachętę do rozwoju ma pracownik iPAN, którego docelowa pensja po uzyskaniu samodzielności naukowej (7777,10 zł) oscylować będzie wciąż poniżej średniej krajowej?

„Cóż, w końcu to sektor publiczny, więc przynajmniej można liczyć na stabilność i dodatki” – powie ktoś. Nie do końca: o ile pracownicy szkolnictwa wyższego obligatoryjnie, na mocy ustawy, muszą otrzymać dodatkowe pensje (tzw. trzynastki), to przez brak analogicznych regulacji w przypadku iPAN czy PIB, wypłata jakichkolwiek świadczeń poza pensją minimalną jest często niemożliwa. Stabilność? Narastające przez kolejne lata systemowe niedofinansowanie jednostek PAN doprowadziło do sytuacji, w której część z instytutów publicznie informowała o ryzyku niewypłacalności. Z tego typu sytuacją w 2024 roku zmierzył się m.in. mający najwyższą kategorię naukową (A+) Instytut Psychologii PAN.

O skali problemu może świadczyć znormalizowanie mechanizmu awaryjnego podwyższenia subwencji przez tzw. dosypki, czyli dodatkowe środki przyznawane ad hoc MNiSW. Ustawiczne posługiwanie się tego typu mechanizmem, sugeruje, że już na etapie ogłaszania dotacji decydenci zakładają, że jest ona niewystarczająca. Na marginesie: ostateczna seria „dosypek”, która w niektórych instytutach pozwoliła zabezpieczyć środki na pensje za 2024 rok nastąpiła 18 grudnia tegoż roku (sic!).

I wreszcie grzech kardynalny – w 2026 roku trudno znaleźć uzasadnienie dla pomysłu by w 20. gospodarce świata doktorantom wypłacać przez pierwsze dwa lata szkoły doktorskiej stypendium w wysokości 3466,90 brutto bez umowy o pracę. To ekwiwalent niecałych 75 proc. pensji minimalnej w formie, która nawet nie pozwala na wnioskowanie o kredyt w banku. A mówimy tu o najzdolniejszych absolwentach studiów magisterskich, którzy chcą w ramach sektora publicznego zaangażować się w prowadzenie pracy badawczej. Przykład ten świetnie zresztą ukazuje system naczyń połączonych, jakim jest nauka. Jak wskazuje Rada NCN, jednym z ryzyk wynikających ze zmniejszenia finansowania tej instytucji, jest ograniczenie naborów do szkół doktorskich w jednostkach PAN (niejednokrotnie oferują wyłącznie stanowiska projektowe). Znaleziono środki na działania dalekie od obronności, jak dofinansowanie TVP, budowa Pałacu Saskiego, finansowanie nierentownych kopalni czy przygotowań do igrzysk olimpijskich za 20 lat (które się pewnie nie odbędą). Czy nie jesteśmy w stanie w tej sytuacji zaoferować osobie – której badania mogą stać się kluczowe dla przemysłu, medycyny, cyberbezpieczeństwa czy też odporności społeczeństwa – pensji, która pozwala na przetrwania i godne funkcjonowanie, w oparciu o umowę o pracę?

Konieczny szlak

Nasz tekst oczywiście nie jest wyczerpujący – lista problemów, z którymi zmaga się polska nauka z powodzeniem wypełnić mogłaby jeszcze kilka podobnych. Chcemy jednak zwrócić uwagę na konieczność dwutorowego działania w finansowaniu nauki.

Po pierwsze, należy podnieść poziom dotacji statutowych i zapewnić adekwatne subwencje jednostek naukowych, pozwalające pokryć wynagrodzenia pracowników naukowych, technicznych i administracyjnych oraz utrzymać kluczową infrastrukturę i podstawową aktywność badawczą. Wzrost wydatków na naukę powinien długofalowo zapewnić możliwość powiązania pensji w sektorze akademickim ze średnią krajową, tak by praca w tym sektorze nie traciła na atrakcyjności względem innych możliwości. Zaproponowany projekt budżetu nie jest wystarczający nawet na podtrzymanie naszego potencjału intelektualnego i badawczego na aktualnym poziomie.

Po drugie, konieczne jest wsparcie NCN, tak by był on w stanie, w trybie konkursowym, sfinansować najlepsze projekty wybrane przez ekspertów.

Apelujemy zatem w imieniu nie tylko środowiska naukowego, ale i obywateli, o poważne potraktowanie polskiej nauki, jako fundamentu naszego bezpieczeństwa. Polskie społeczeństwo zasługuje na nowoczesną i kompleksową edukację i naukę wspartą odpowiednimi środkami finansowymi. Nauka jest polską racją stanu!

Reklama