Ilustracja Ileana Soon
Opinie

Większe bezpieczeństwo dla narkomanów

Jeśli chcemy zapanować nad opioidowym kryzysem, pozwólmy, by uzależnieni wstrzykiwali sobie narkotyki pod medycznym nadzorem

W USA roczna liczba ofiar opioidów przewyższyła niedawno liczbę zgonów na AIDS u szczytu epidemii tej choroby w połowie lat 90. W 2016 roku z powodu przedawkowania narkotyków zmarło 63 tys. osób. To więcej niż liczba Amerykanów, którzy zginęli podczas wojny wietnamskiej. Trend jest przerażający.

Miasta i stany, w których kryzys jest największy, powinny poważnie rozważyć utworzenie punktów bezpiecznego wstrzykiwania narkotyków, dzięki czemu można by znacznie ograniczyć liczbę zgonów. Na świecie stosuje się już to rozwiązanie: narkoman przyjmuje nielegalne narkotyki pod nadzorem pracownika opieki medycznej. Takie punkty funkcjonują od wielu dekad w Europie, Australii i Kanadzie, a ich działalność potwierdza, że są bardzo przydatne. Być może tego rodzaju kroki nie wyglądają na oczywiste, ale jeśli chodzi o walkę z nadużywaniem środków odurzających, pozostało nam niewiele opcji. Poprzednie próby otwierania takich miejsc w USA spaliły na panewce, ale ostatnio wiele amerykańskich miast powróciło do tej idei. Filadelfia zamierza otworzyć taki punkt w 2019 roku, również San Francisco ma nadzieję, że do przyszłego roku usunie wszystkie przeszkody prawne i lokalowe. Także burmistrz Nowego Jorku przedstawił plan otwarcia takich punktów w tych miejscach, w których obecnie narkomani wymieniają zużyte strzykawki na sterylne.

Nie ma wątpliwości, że zażywanie legalnych opioidów, takich jak OxyContin, niezgodnie z przeznaczeniem, prowadzi do sięgania po nielegalne substancje, takie jak heroina. Niemal połowa młodych ludzi, którzy wstrzykują sobie heroinę, zaczynała od nadużywania leków na receptę. Rosnąca popularność tego szlaku uzależnienia doprowadziła do tego, że od 2010 roku liczba ofiar heroiny w USA wzrosła pięciokrotnie. W 2016 roku zmarło z tego powodu 15 tys. osób. Uzależnieni coraz częściej łączą heroinę z fentanylem, syntetycznym opioidem, który zwiększa moc heroiny, także moc zabijania.

Dlatego właśnie przydałyby się punkty bezpiecznego wstrzykiwania narkotyku. Kiedy bowiem ktoś przedawkuje, wówczas pracownik medyczny może mu szybko zaordynować antidotum. Doświadczenia z innych krajów wskazują też, że takie punkty mogą ograniczyć liczbę zakażeń krwiopochodnych, częściowo za sprawą programu rozdawania strzykawek. Inna korzyść to zredukowanie wydatków: analizy przeprowadzone w San Francisco wskazują, że każdy dolar wydany na utworzenie takiego punktu pozwala zaoszczędzić 2,33 dolara przeznaczanego na ratownictwo medyczne, egzekwowanie prawa i inne wydatki. Warte uwagi są dane na temat spadku liczby zgonów wśród uzależnionych. W punkcie Insite znajdującym się w kanadyjskim mieście Vancouver liczba ofiar w wyniku przedawkowania zmniejszyła się aż o 35%, podczas gdy w innych częściach miasta, gdzie prowadzono innego rodzaju działania, spadek ten wyniósł 9,3%. Poza tym osoby korzystające z Insite’a znacznie częściej niż inni narkomani wymieniają strzykawki na sterylne. Z 8040 osób, które w 2016 roku odwiedziły punkt w Vancouver, 517 trafiło na terapię, a ponad jedna trzecia z nich dotrwała do końca leczenia.

Krytycy słusznie podkreślają, że takie punkty nie są idealnym rozwiązaniem. To oczywiste, że potrzebujemy też większej liczby ośrodków leczenia uzależnień i programów wsparcia dla uzależnionych, rozszerzenia pomocy medycznej przy odstawianiu narkotyków oraz wielu innych rzetelnych, opartych na wiedzy, działań. Punkty sprawdzają się głównie tam, gdzie narkomania jest silnie skoncentrowana, na przykład, w konkretnej dzielnicy miasta; nie są już takie skuteczne na terenach wiejskich. Główna kontrowersja związana z tym pomysłem polega na tym, że realizując go, milcząco przyzwalamy na przyjmowanie narkotyków pochodzących z nielegalnego źródła.

Dlatego właśnie żadnemu amerykańskiemu miastu dotąd nie udało się stworzyć takiego miejsca. Poza San Francisco i Filadelfią pomysł ten rozważa Denver. Również Seattle ogłosiło, że zamierza uruchomić dwa takie punkty i nawet odłożyło na ten cel fundusze. Tyle że na razie wszystko ugrzęzło w przepychankach prawnych. Zgodnie z prawem federalnym przyjmowanie opiatów i opioidów, których nie przepisał lekarz, jest nielegalne i podlega karze. Dlatego radni Filadelfii wciąż nie wydali zgody na otwarcie takiego punktu przez miasto. Jednocześnie próbują namówić do tego kroku prywatną fundację, co mogłoby być rozwiązaniem łatwiejszym do strawienia. Wciąż jednak nikt nie wie, jak zareaguje Departament Sprawiedliwości USA. Czy nie wniesie aktu oskarżenia przeciwko miastu, które otworzyło taki punkt?

Gdyby jednak w Filadelfii, San Francisco lub gdziekolwiek indziej pojawiło się pierwsze takie miejsce, być może wtedy inne miasta poszłyby w ich ślady, a mieszkańcy USA odzyskaliby nadzieję, że w końcu liczba ofiar opioidów zacznie spadać.

Świat Nauki 8.2018 (300324) z dnia 01.08.2018; Wokół nauki; s. 6