Ilustracja Alice Yu Deng
Opinie

Molestowanie szkodzi nauce

Jedna z dużych organizacji naukowych uznała molestowanie seksualne za sprzeniewierzanie się wartościom nauki. Gdzie są pozostałe organizacje?

Zeszłej jesieni, kiedy wobec Harveya Weinsteina wysunięto zarzuty o molestowanie seksualne i napaści na tym tle, światło dzienne ujrzała także inna ponura historia, która wydarzyła się nie w Hollywood, lecz w stacji badawczej na Antarktydzie. Dwie byłe magistrantki prominentnego naukowca z Boston University, Davida Merchanta, złożyły formalną skargę przeciwko swojemu dawnemu mentorowi, twierdząc, że prawie 20 lat temu stały się ofiarami molestowania seksualnego z jego strony. Według autorki jednej ze skarg Marchant nazywał ją „suką” i „dziwką”, rzucał w nią kamieniami, gdy znajdowała się w polowej łazience, oraz zachęcał ją do seksu ze swoim bratem, również uczestnikiem ekspedycji. Po trwającym 13 miesięcy dochodzeniu uczelnia stwierdziła, że Marchant faktycznie był sprawcą molestowania seksualnego. Naukowiec odwołał się od tej decyzji.

Ta skarga jest jedną z wielu, jakie pojawiły się w ostatnich latach, a których negatywnymi bohaterami byli wpływowi naukowcy. W badaniu opublikowanym w 2014 roku aż 71% badaczek stwierdziło, że były molestowane seksualnie podczas badań terenowych, a 26% poinformowało, że stały się ofiarami napaści na tle seksualnym. W kolejnym badaniu będącym kontynuacją poprzedniego uczestniczki opisywały swoją traumę, która utrudniła im dalszą karierę. Niektóre z nich całkowicie zrezygnowały z uprawiania nauki.

Nauka, jak wiele innych ludzkich przedsięwzięć, korzysta na różnorodności. Tymczasem kobiety stanowią tylko 24% kadr badawczych w nauce, technice i medycynie. Gdy więc czynniki takie, jak molestowanie seksualne, odstręczają kobiety od nauki, środowisko musi szybko działać. We wrześniu zeszłego roku licząca 60 tys. członków Amerykańska Unia Geofizyczna (AGU) podjęła śmiałą decyzję o zrewidowaniu swoich zasad etycznych i potraktowaniu molestowania (w tym także molestowania seksualnego), dyskryminacji i znęcania się nad słabszymi jako działań na szkodę nauki i wprowadzeniu takich samych kar dla wszystkich agresorów. Dotychczas inne organizacje naukowe nie wprowadziły tego standardu, a naszym zdaniem powinny to uczynić niezwłocznie.

Oskarżenia o molestowanie seksualne przez długi czas trafiały do równoległych systemów wymierzania sprawiedliwości, jako że prawo kryminalne jest pod tym względem nieefektywne. Ofiary molestowania i napaści na tle seksualnym w świecie nauki zwykle odwołują się do Title IX, czyli prawa federalnego zakazującego dyskryminacji na tle seksualnym, w tym molestowania i przemocy seksualnej, na uniwersytetach i w placówkach naukowych wspieranych z budżetu federalnego.

Krytycy twierdzą jednak, że Title IX jest obciążony poważną wadą, ponieważ pozwala na to, aby instytucje naukowe, bez wątpienia zainteresowane ochroną swojej reputacji, były śledczymi i sędziami we własnej sprawie. Scientific American pisał w październiku 2017 roku o tym, że wiele ofiar molestowania seksualnego w placówkach naukowych ma poczucie ignorowania ich skarg przez biernie zachowujące się instytucje.

Duża liczba towarzystw naukowych w ostatnim czasie wydała oświadczenia potępiające molestowanie i przemoc na tle seksualnym oraz przyjęła nowe zasady etyki obowiązujące wszystkich członków. AGU nazywa jednak rzeczy po imieniu. Organizacja uznaje molestowanie za grzech naukowy równie ciężki, jak fabrykowanie i fałszowanie danych czy też plagiat. Członkowie AGU uznani za winnych molestowania seksualnego nie będą mogli m.in. prezentować swoich badań na konferencjach naukowych oraz publikować prac w czasopismach wydawanych przez AGU.

Zdaniem niektórych osób głównym kryterium oceny naukowca powinna być jakość jego badań, a nie to, jak się on zachowuje. Tyle że „nauka nie powstaje w izolacji od interakcji społecznych” – jak zauważa antropolog Robin Nelson z Santa Clara University, współautor dwóch najnowszych badań dotyczących zjawiska molestowania w kręgach naukowych. Zachowanie polegające na uciszaniu innych narusza fundamenty działalności naukowej. Jeśli nie jest to zła praktyka naukowa, to szczerze mówiąc, co miałoby nią być?

Polityka przyjęta przez AGU nie rozwiąże wszystkich problemów. Organizacje naukowe mają ograniczone możliwości prowadzenia śledztw i rozstrzygania spraw. Zwykle w takich przypadkach polegają na innych instytucjach krajowych. Nicholas Steneck, konsultant do spraw integralności badań naukowych i emerytowany profesor University of Michigan, zauważa, że bardzo dobry skutek przyniosłoby rozszerzenie federalnej definicji wykroczenia naukowego o molestowanie seksualne, choć to krok mało prawdopodobny. Wtedy bowiem do nowych przepisów musiałyby się zastosować wszystkie rządowe agencje łożące na badania naukowe.

Uznanie molestowania seksualnego za wykroczenie przeciwko integralności nauki byłoby ważnym sygnałem pokazującym, jak bardzo destrukcyjne są takie zachowania.

Świat Nauki 4.2018 (300320) z dnia 01.04.2018; Wokół nauki; s. 6