Ilustracja Adrià Fruitós
Opinie

Oblężenie

Potrzebny jest międzynarodowy traktat chroniący przed eksploatacją odmarzającą Arktykę

Kraby śnieżne dotarły do arktycznych brzegów Norwegii wokół wysp archipelagu Svalbard. W ten sposób stały się żołnierzami w najnowszej bitwie o kontrolę nad północnymi terytoriami. Jeszcze na początku tego wieku krabów śnieżnych nie widziano w tych akwenach, ale za sprawą ustępującego lodu wiemy, że jest ich tam mnóstwo. Według prognoz połowy krabów śnieżnych osiągną wkrótce poziom 170 tys. ton rocznie, przynosząc potencjalny zysk w wysokości około miliarda dolarów, co uczyni z nich, obok dorsza, jednym z najcenniejszych zasobów naturalnych w regionie.

To te potencjalne zyski były jednym z powodów zatrzymania ostatniej zimy przez Norwegów litewskiego kutra rybackiego poławiającego kraby w pobliżu Svalbardu. (Statek został zatrzymany i ukarany grzywną). Ale jest też wiele innych powodów, włącznie z zamiarem wydobywania ropy naftowej spod dna morskiego i zakładaniem nowych baz wojskowych, które zachęcają kraje arktyczne do wzmacniania swoich praw do kolejnych akwenów morskich. Kurczenie się pokrywy lodowej sprawia, że Arktyka się otwiera, a rywalizacja pomiędzy krajami może mieć fatalne konsekwencje dla regionu i wpłynąć na całą planetę.

Dane na temat lodu są jednoznaczne: NASA informuje, że średnia powierzchnia lodu morskiego w Arktyce pozostającego po lecie jest dziś o 40% mniejsza niż w 1980 roku. W trzech ostatnich latach zanotowano najmniejszą w historii pomiarów zimową pokrywę lodową – podaje ośrodek U.S. National Snow and Ice Data Center.

Uwalniające się od lodu morza Arktyki stają się z wielu powodów atrakcyjne dla krajów, których terytoria znajdują się za północnym kołem polarnym (Rosja, Kanada, USA, Norwegia i cztery inne), a także dla państw zainteresowanych skróceniem szlaków żeglugowych (Chiny). Im mniej jest lodu na Północy, tym ważniejsze stają się kwestie finansów i bezpieczeństwa narodowego. Oto stawka:

• Rybołówstwo. Na wolnych od lodu wodach przybywa kutrów rybackich. Jeśli dostęp do tych akwenów będzie swobodny, zasoby ryb i krabów morskich zaczną się szybko zmniejszać. Dlatego Norwegia utrzymuje, że kraje Unii Europejskiej mają bardzo ograniczone, jeśli w ogóle, prawa do jej północnych mórz.

• Ropa naftowa. W tym roku Norwegia podwoiła szacunki zasobów ropy pod dnem Morza Berentsa. Nowa wartość to 2,8 mld m3. Uwzględniono w nich obszary leżące na północ od koła podbiegunowego. Liczba odwiertów na Morzu Barentsa bije kolejne rekordy. Także USA przedstawiły plan poszukiwania ropy w Arktyce. Podobnie czyni Rosja, która utrzymuje, że jej szelf kontynentalny, wraz ze znajdującymi się na nim złożami ropy, sięga daleko na północ.

• Górnictwo. Chińska firma przejęła kopalnię w Grenlandii. Na dnie morskim odkryto konkrecje cennych metali, takich jak mangan i żelazo, a firmy szukają sposobów ich eksploatacji.

• Żegluga. Kanada skartowała całe Przejście Północno-Zachodnie, skrupulatnie wykazując, że większość tego szlaku przebiega przez jej szelf kontynentalny. Gdy tylko lód się wycofa, wpłyną tu wielkie frachtowce kursujące pomiędzy Europą i Azją, a brak ścisłych przepisów środowiskowych i bezpieczeństwa może mieć fatalne konsekwencje dla przyrody.

• Bezpieczeństwo narodowe. Rosja utworzyła w Arktyce nową bazę wojskową, stawiając w trudnej sytuacji NATO. Rosjanie mają 40 lodołamaczy, a część z nich ma napęd nuklearny. Tymczasem USA dysponują jedynie dwoma konwencjonalnymi lodołamaczami.

Coraz bardziej oczywiste staje się to, że świat potrzebuje traktatu, który regulowałby sposób zarządzania tym regionem świata, cennym z różnych względów. To wyjątkowe miejsce: niektóre fragmenty Arktyki należą do konkretnych państw, ale jako całość jest ona własnością całej ludzkości. Wycieki ropy, działalność budowlana, przełowienie, degradacja wybrzeży (mieszka na nich sześć dużych grup rdzennej ludności) i wreszcie konfrontacja militarna mogłyby mieć dla Arktyki dalekosiężne skutki.

Tego rodzaju porozumienie mogłoby być podobne do podpisanego w 1961 roku Traktatu Antarktycznego, który uznał cały kontynent za obszar chroniony, gdzie można jedynie prowadzić badania naukowe. Było to stosunkowo łatwe, ponieważ na Antarktydzie nikt nie mieszkał i żaden kraj z nią nie graniczy. Arktyka jest inna. Osiem państw rości sobie do niej prawa. Jest też ojczyzną wielu grup etnicznych. Potrzebny jest traktat, który wprowadzałby limity korzystania z różnych zasobów i zobowiązywał kraje do ich przestrzegania. To realistyczny cel: wedle tych samych zasad została uzgodniona Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza. (Jedyny kraj morski, który jej nie podpisał, to USA). Mogłaby się tym zająć Rada Arktyczna zrzeszająca osiem państw arktycznych. W przeciwnym razie lód będzie pierwszą, ale wcale nie ostatnią rzeczą, która zniknie za północnym kołem polarnym.

Świat Nauki 1.2018 (300317) z dnia 01.01.2018; Wokół nauki; s. 6