||| ||| Shutterstock
Książki

Czas na współbycie. Recenzja książki „To wróci. Przeszłość i przyszłość pandemii”

„To wróci. Przeszłość i przyszłość pandemii”,  red. Przemysław Czapliński i Joanna B. Bednarek. Biblioteka LeMonde diplomatique. Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2022 r.mat. pr. „To wróci. Przeszłość i przyszłość pandemii”, red. Przemysław Czapliński i Joanna B. Bednarek. Biblioteka LeMonde diplomatique. Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2022 r.
Ta antologia powinna być punktem odniesienia w debacie publicznej o skutkach pandemii. Takiej, która w Polsce jak na razie się nie odbyła.

Owszem, mieliśmy do czynienia z gąszczem dyskursów i „narracji”. Przeciąganie liny narracyjnej stało się w pewnym momencie osią napięcia między czynnikami rządowymi a zespołami eksperckimi, które zostały brutalnie zmarginalizowane – przesunięte w obszar nic nieznaczącej dygresji – w „opowieści o wirusie”. Była przecież idealną okazją do agresywnych, centralistycznych posunięć rządu, którego kalkulacja strat i zysków politycznych bynajmniej nie opierała się na dziennych raportach dotyczących zgonów i nowych zachorowań.

Śmierć Polaków pod respiratorami stała się śmiercią masową. Utraciła dla władzy – choć przecież nigdy go nie miała – walor pojedynczości. Stała się coraz bardziej gargantuicznym, urzędniczym Excelem i statystyką, na bazie, której rząd „ćwiczył” fikcje, które mogły stać się rzeczywistością potencjalnej dyktatury: sasinowe wybory kopertowe, ograniczenie prawa do zgromadzeń w celu pacyfikacji „czarnych protestów”, wreszcie reglamentacja ekosfery upostaciowiona w absurdalnym zamknięciu dostępu do lasu.

Ta książka jest czymś w rodzaju résumé koszmaru, którego nie przepracowaliśmy tak na poziomie indywidualnych dramatów, jak i w wymiarze globalnego tąpnięcia w tzw. późnym kapitalizmie. Wśród jej autorów odnaleźć można przedstawicieli wielu dyscyplin. Od nauk społecznych począwszy, przez filozofię, ekonomię, prawo, architekturę, miejski aktywizm, literaturę, psychoterapię. Bogactwo i szerokie pasmo refleksji nie dają się ująć w formułę tagów, niemniej antologia Czaplińskiego i Bednarek wydaje się potencjalnie rewolucyjna. Otóż wszyscy jej autorzy domagają się zmiany, która przestaje być domeną metafory przyszłości – to warunek konieczny dalszego istnienia w „tu i teraz”. Modelowanie przyszłości nie ma większego sensu. Ona już tu jest, a pandemia COVID-19 okazuje się starterem na stosunkowo krótkim dystansie, jaki dzieli nas od anihilacji rodzaju ludzkiego. Licznik po prostu działa adekwatnie do prędkości, z jaką zmiany społeczne, klimatyczne, prawne i ekonomiczne ruszą stary, późnokapitalistyczny świat ze skorodowanych posad, które pandemia brutalnie obnażyła.

Być może najłatwiej uchwytnym elementem tej korozji jest całkowita przepaść między wirtualną postpolityką spektaklu, której prefiguracją jest współczesny populizm, a realiami życia społecznego, którego instrukcja obsługi jest dalece bardziej złożona niż ideowe receptury Trumpa, Orbana, Bolsonaro czy Kaczyńskiego. Lokalny koloryt populizmu, sprowadzony do narodowych fantazmatów, nijak się ma do idealnie bezideowego koronawirusa, który stał się najniższym wspólnym mianownikiem globalnego lęku.

Skądinąd pandemia spadła z nieba jak manna dla wzmiankowanych kukiełek postpolityki. Zarządzanie skomasowanym w telewizyjnych obrazach lękiem przed ciałami „nowych trędowatych” wywożonych ciężarówkami z Bergamo, w pierwszej fazie rozwoju pandemii, okazało się stosunkowo proste. Rządy populistów po prostu przykręciły śrubę liberalnej demokracji, widząc w przynależnych jej prawach obywatelskich potencjalne ogniska nowych zarażeń. Pandemia, przynajmniej w Polsce, zastała pejzaż zaawansowanego demontażu liberalnego państwa prawa i całkowitej polaryzacji, w której potencjalny konsensus społeczno-polityczny nie mógł zostać osiągnięty wobec wirusologicznej abstrakcji, jaką władza zaczęła przypisywać niechętnym jej ekspertom. Wystarczy przypomnieć sobie słowa Mateusza Morawieckiego „odwołujące” pandemię w lipcu 2020 r. Transfer wirusa w obszar abstrakcji wydawał się sprytną strategią wyborczą. Paraliż państwa dał o sobie również znać w próbach zarządzania biosferą. Nie chodzi tu nawet o zamykanie lasów, ile o zadziwiające przekonanie o jakimś zewnętrznym wobec rzeczywistości państwa statusie przyrody.

Ta książka jest czymś w rodzaju résumé koszmaru, którego nie przepracowaliśmy tak na poziomie indywidualnych dramatów, jak i w wymiarze globalnego tąpnięcia w tzw. późnym kapitalizmie.

W inauguracyjnym tekście antologii czytamy słowa Czaplińskiego i Bednarek, będące wariacją wokół słynnej sekwencji Marksa: „Wszystko, co rozpływa się w powietrzu, jest stałe. Oto nasza normalność. Katastrofa klimatyczna to najszerszy rezultat tej samej deregulacji natury, która w wersji mikronowej przybrała postać koronawirusa. Wirus SARS-CoV-2 nie powstał przypadkowo, lecz jako skutek systemowy. Obecna pandemia dobitnie ukazała nam związek między systemem przetwarzania natury i stanem zdrowia ludzkości. Mogliśmy zobaczyć, jak powiązane są ze sobą rządzenie naturą i społeczeństwem, polityka i produkcja, praca i wynagrodzenie”. A to, co zobaczyliśmy, okazało się infernem, w którym całkiem dobrze ma się późny kapitalizm.

W wyzywającym tekście „Choroba na kapitalizm” Przemysław Wielgosz pisze: „Kilka lat temu The New Economics Fundation przedstawiła opracowanie dowodzące, że praca sprzątaczki jest dla społeczeństwa bardziej wartościowa niż praca menagera w korporacji. (…) Dziś znaleźliśmy się w najlepszym momencie, żeby wreszcie wyciągnąć z tych doświadczeń wnioski praktyczne. Możemy i powinniśmy ostro przecenić płace różnych CEO, szefów działów HR, dyrektorek pi-aru i menagerek wizerunku. Widzimy przecież jak niewiele znaczą ich codzienne trudy w porównaniu z pracą szpitalnych salowych, pielęgniarek, kurierów, kasjerów czy domową opieką.

O ile zamknięcie tych pierwszych w ich rezydencjach i penthousach nic nie zmieniło, o tyle trudno sobie wyobrazić istnienie społeczeństwa bez drugich”. Cytat ten – jak w mocno uproszczającej elokwencję i znawstwo soczewce – mówi coś o ideowym wymiarze „To wróci. Przeszłość i przyszłość pandemii”. Mianowicie ta wyjątkowa książka jest rodzajem rewindykacji myślenia lewicowego w wymiarze empatii, w jakimś czystym tonie zaproszenia do współbycia i współdzielenia losu, którego pandemia okazała się laickim regulatorem. Bardzo interesująco na tym ogólnym, ideowym tle, wypadają teksty prawnicze, oddzielające na nowo światło litery prawa konstytucyjnego od ciemności, jakie tej konstytucji zgotowali przedstawiciele władzy wykonawcze.

Nie sposób tu wymienić wszystkich autorów książki. Ta praca zbiorowa jest trochę jak hakerski kolektyw Anonymus intelektualnego think-tanku współczesnej Polski myślącej progresywnie, powoli wychodzącej z szafy. Tego elektoratu, który poniesie największe koszty opowieści o suwerennej i niepodległej procesom globalizacyjnym – również w wymiarze kulturowym – Polsce.

Chyba największe, krytyczne podejrzenia wszystkich autorów antologii budzi słowo „normalność”, odmieniane przez przypadki „Polskiego Ładu”, „nowej normalności” itd. Otóż nie ma powrotu do normalności, która od dawna nie była specjalnie normalna. Zapowiedź poważnych kryzysów mieliśmy tak w obszarze finansowych turbulencji wywołanych historią Lehman Brothers, jak i w pasywnej polityce klimatycznej. Zmiana, jeżeli ma być faktycznie dobra, okaże się nieskończenie złożonym i skomplikowanym procesem transformacji ideowej, politycznej, a nade wszystko technologicznej i energetycznej. Ostateczną stawką gry w życie i o życie okaże się natura, o której w ostatnich słowach antologii pisze Przemysław Czapliński: „W nieodległej i trywialnej przyszłości, pewnego dnia, nagle, wkroczy między nas natura spotworniała, a przedłużająca się susza, podnoszący się poziom Bałtyku czy wirus pomogą władzy rozmontować demokrację. Kiedy przyszłe »nagle« stanie się czasem teraźniejszym, na ratowanie demokracji będzie o jedną pandemię za późno”.

Zanim to nastąpi, trzeba jeszcze przyjąć do wiadomości taką diagnozę Edwina Bendyka: „Wiele wskazuje na to, że pandemia jest zmarnowana szansą na reorganizację systemu społeczno-gospodarczego w sposób odpowiadający wyzwaniom. Kapitalizm okazał się silniejszy, kryzys – zamiast dać impuls do kreatywnej destrukcji – wywołał działania polityczne chroniące dotychczasowy model. Paradoksalnie jednak zahamowanie procesów zmiany i petryfikacja systemu wspomagana masywną interwencją publiczną przyspiesza procesy destrukcji w wymiarze ekosystemowym, doprowadzając do ostatecznego kryzysu, którego nie przeżyje ani kapitalizm, ani jego sternicy. Chyba że zdołają uciec na Marsa”.

Konwencjonalna wojna w środku Europy zastała książkę „To wróci. Przeszłość i przyszłość pandemii” już w druku. Historia wróciła, licznik przyspieszył.


„To wróci. Przeszłość i przyszłość pandemii”, red. Przemysław Czapliński i Joanna B. Bednarek. Biblioteka LeMonde diplomatique. Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2022 r.