Pogrzeby a ekologia. W jaki sposób śmierć zanieczyszcza środowisko. Pogrzeby a ekologia. W jaki sposób śmierć zanieczyszcza środowisko. Pixabay
Środowisko

Śmierć a zanieczyszczenie środowiska

„Co mówią zwłoki” Sue Black, wydawnictwo: Feeria Science, rok wydania: 2019materiały prasowe „Co mówią zwłoki” Sue Black, wydawnictwo: Feeria Science, rok wydania: 2019
Czy zastanawiali się Państwo, jakie są koszty ekologiczne pochówku?

W Sekcji Archeo w pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Pochówek jako taki, w ziemi (bez względu na jak długo) lub w pomniku czy murze, traci na popularności. Tylko w USA pod ziemią umieszczono ok. 850 tys. m3 drewna, 1,6 mln t cementu, 3,4 mln litrów płynu balsamującego i 90 tys. t stali, co jaskrawo pokazuje, jak ten typ pochówku zanieczyszcza środowisko. Ale choć osoby zaangażowane w ochronę naszej planety wyrażają obawy o skutki grzebania zmarłych w ziemi, nie uważają, by kremacja była tu lepszym rozwiązaniem. Każda bowiem wymaga dostarczenia energii równoważnej ze spaleniem ok. 73 l paliwa i prowadzi do emisji rtęci, dioksyn i toksycznego furanu. Według przybliżonej oceny, energia zużyta w ciągu roku na kremacje w USA pozwoliłaby wysłać na Księżyc 83 nowe ekspedycje. Mimo to kremacja jako metoda pogrzebu zyskuje w Stanach Zjednoczonych na popularności – w latach 60. dotyczyła 3,5% zmarłych, dziś ok. 50%.

Co pewnie mało zaskakujące, najwyższy udział procentowy wśród różnych form pochówku kremacja ma krajach, w których jest kulturową normą lub też tradycyjnym wyborem dokonywanym ze względów religijnych, co dotyczy przede wszystkim krajów z dużymi populacjami wyznających hinduizm i buddyzm. W tej statystyce przoduje Japonia (kremacji poddaje się tam 99,97% zwłok), a zaraz za nią są Nepal (90%) i Indie (85%). W wartościach bezwzględnych prowadzą zaś Chiny – odbywa się tam niemal 4,5 mln spopieleń zwłok rocznie.

Podczas kremacji spalane są wszystkie organiczne składniki ciała, w popiele zostają zaś jedynie suche i niereaktywne składniki mineralne, głównie fosforany wapnia kości. Powstały popiół odpowiada ok. 3,5% objętości ciała i waży średnio niecałe 2 kg. W większości krematoriów popiół z pieca trafia do młynka nazywanego kremulatorem, który mieli niespalone części kości na jednolity proszek, odsiewając jednocześnie wszelkie obce cząstki metalu. W tradycyjnej kremacji japońskiej to rodzina pałeczkami wyjmuje fragmenty kości z popiołu i umieszcza je w urnie, zaczynając od dołu ciała i przesuwając się ku górze, tak by zmarły nie trafił do niej przypadkiem „głową do dołu”.

W Wielkiej Brytanii obecnie ok. trzech czwartych populacji przedkłada kremację nad tradycyjny pochówek, ale gwałtowny przyrost liczby kremacji zapoczątkowany w latach 60. w ciągu ostatniej dekady wyraźnie wyhamował. Jako że współczesne społeczeństwo lubi przesuwać granice, od pewnego czasu pojawiają się bardziej „zielone” formy pochówku (popioły powstałe podczas tradycyjnej kremacji w dużej mierze pozbawione są wartościowych składników odżywczych). Jednym z nich jest „resomacja”, czyli rozkład zwłok na drodze hydrolizy alkalicznej. Podczas tej procedury ciało umieszcza się w kadzi z wodą i ługiem (wodorotlenkiem sodu, inaczej sodą kaustyczną), a następnie podgrzewa całość do 160°C pod wysokim ciśnieniem, utrzymując takie warunki mniej więcej przez 3 godz. W tym czasie tkanki zmieniają się w zielonobrązowy płyn, bogaty w aminokwasy, peptydy i sole. Pozostałe kości stają się bardzo kruche i rozcierane są na proszek (głównie hydroksyapatyt wapnia) w kremulatorze. Proszek ten może być następnie rozsypany lub użyty jako nawóz.

Inną metodą utylizacji ciała jest „promesja”, które polega na jego liofilizacji, a dokładniej zamrożeniu w ciekłym azocie w -196°C, a następnie granulacji wskutek poddania gwałtownym wstrząsom. Drobne cząstki ciała są następnie suszone w specjalnej komorze, a wszelkie metalowe pozostałości usuwane za pomocą magnesu, zanim powstały proszek trafi do górnych warstw gleby, a bytujące w niej bakterie dokończą dzieła. Z kolei najnowsza zielona alternatywa dla tradycyjnego pochówku, „kompostowanie ludzi”, na razie jest na etapie projektu. Zgodnie z nim, po dostarczeniu przez rodzinę owiniętego w całun ciała do zakładu „rekompozycji” zostanie ono umieszczone na najwyższej części trzypoziomowej wieży – w istocie będącej gigantycznym odpowiednikiem ogrodowego kompostownika. Znajdzie się tam na warstwie trocin i kawałków drewna wspomagających rozkład. Po 4–6 tyg. całość zmieni się w 0,75 m3 kompostu, który będzie można wykorzystać do nawożenia drzew i krzewów. Projektanci nie wpadli na razie na pomysł, co robić z kośćmi i zębami, więc być może na kompostowanie ludzi przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać.

***

Więcej na ten temat można przeczytać w książce Sue Black „Co mówią zwłoki”, Feeria Science 2019.

Wiedza i Życie 1/2020 (1021) z dnia 01.01.2020; Ekologia; s. 47