Rybik cukrowy. Rybik cukrowy. Pavelvosolok / Shutterstock
Środowisko

Trud rozmnażania

Pąkle. Strzałka wskazuje penis. Rysunek pochodzi z książki „Intymne życie zwierząt”.Anke Kuhl Pąkle. Strzałka wskazuje penis. Rysunek pochodzi z książki „Intymne życie zwierząt”.
W przypadku apogona (żyje w Atlantyku i Morzu Śródziemnym) to samiec nosi ikrę w pysku aż do wyklucia się narybku.Antonio Martin/Shutterstock W przypadku apogona (żyje w Atlantyku i Morzu Śródziemnym) to samiec nosi ikrę w pysku aż do wyklucia się narybku.
Para straszyków z gatunku Oreophoetes peruana.Wikipedia Para straszyków z gatunku Oreophoetes peruana.
Ciężarny samiec konika morskiego.Rich Carey/Shutterstock Ciężarny samiec konika morskiego.
materiały prasowe
Rozmnażanie może być niebezpieczne, a nawet prowadzić do śmierci któregoś z rodziców. Niekiedy, by zostawić po sobie potomstwo, zwierzęta muszą użyć fortelu albo zainwestować w porządne narządy rozrodcze.

Potwornie męczące bywa już samo poczęcie. Tak jest w przypadku chutliwców, niewielkich torbaczy wielkości myszy. Każdego roku o tej samej porze zwierzęta te spotykają się na południowym wschodzie Australii, by się ze sobą parzyć. Samce mają tylko jeden cel, a mianowicie zrobić to z jak największą liczbą samic – nawet jeśli trwa to całymi godzinami, a nawet dniami. Zapominają przy tym o jedzeniu i piciu, a więc po kilku dniach takiego stresu i walk po prostu padają.

Mało romantycznie toczą się sprawy również u pluskiew domowych. „Randka” polega na tym, że samce wbijają ostry niczym sztylet organ kopulacyjny bezpośrednio w odwłok partnerki. W ten sposób sperma dostaje się do krwiobiegu i dociera do jajników. Samica często wygląda na poważnie poranioną – jej ciało jest poznaczone miejscami ukłuć i bliznami. Jeśli otoczy ją wielu samców, dość często dochodzi nawet do gwałtownej śmierci pluskwy.

Innym przykładem cierpienia poprzedzającego szczęśliwe rodzicielstwo są zaloty kaczorów. Ptaki te mogą być wyjątkowo wierne i po kopulacji często troszczą się o partnerkę, budowę gniazda i wylęgnięte młode. Kiedy jednak kilka samców rzuca się na jedną samicę, biedaczka jest wciskana pod wodę i dosiadana przy wielkim łopocie skrzydeł. Bywa, że się przy tym topi. Swoje wycierpieć, zanim będzie mogła cieszyć się z potomstwa, musi też samica rekina: samiec molestuje ją, uderza i gryzie ostrymi zębami w głowę lub płetwy (może to mieć dość krwawy przebieg). Na koniec wprowadza jeden ze swoich dwóch penisów do jej ciała. Skurcz specjalnych woreczków, w którym zgromadzona jest woda morska, wymusza przepływ spermy z kloaki do narządu kopulacyjnego, a potem do otworu płciowego samicy.

Fortel, żeby się udało

Samice mątw Sepia apama są raczej małe i niepozorne. Natomiast samce bywają nawet cztery razy większe od nich. Podczas okresu godowego robią wrażenie na samicach za pomocą bezustannie poruszającego się desenia w paski – stanowiącego jakby świecącą reklamę ich samych. Z reguły tylko największym, najsilniejszym i najpiękniejszym samcom udaje się zdobyć względy jednej z nielicznych samic, więc wiele osobników nie ma szans w starciu na przechwałki. Dlatego niektóre mątwy stosują pewien trik: udają samice, maksymalnie się kurcząc, co uzyskują, przyciągając swoje długie ramiona do ciała. Także ich kolor i kształt stają się łudząco podobne do tych u samicy. Tak zamaskowany mały samiec może zbliżyć się do pary bez ryzyka, że zostanie rozpoznany jako konkurent. Kiedy wszystko idzie po jego myśli, w chwili nieuwagi dominującego samca może niepostrzeżenie rzucić się na samicę i błyskawicznie z nią kopulować. Oszukany duży samiec często nawet nie zauważa podstępu i po prostu nadal pływa ze swoją partnerką. A zatem w okresie godowym mątw Sepia apama trzeba się dokładnie przyglądać: nie wszystkie samice, które obmacują się w południowoaustralijskich wodach, rzeczywiście nimi są.

Spójrzmy teraz na rybiki cukrowe – czyli małe, długie, metalicznie błyszczące stworzenia, które śmigają po podłodze łazienki. Nim się człowiek obejrzy, błyskawicznie znikają w szparach. Samce tego gatunku posługują się specjalnym trikiem, by dostarczyć swoje plemniki partnerce. Rozpinają cieniutkie, niemal niewidoczne jedwabne nitki tuż nad podłogą, tak że samice kiedyś muszą się o nie potknąć i na nich zawiesić. Naturalnie dokładnie tam, gdzie samce zdeponowały przedtem swoje pakiety nasienia. Teraz samica już wie, co musi zrobić: opuścić odwłok i przyjąć pakiety nasienia przez pokładełko – zapłodnienie jaj rybika cukrowego zostało uwieńczone sukcesem. Czy zdawali sobie Państwo sprawę, co mają w łazience?

Z kolei żyjące na Antarktydzie niewielkie pingwiny białookie budują gniazda z małych kamyków, które wydłubują z lodu albo znajdują na plaży. Niełatwo zdobyć ten materiał, bo jest go po prostu za mało, a wiele tysięcy pingwinów wysiaduje jaja w tym samym czasie i wszystkie chcą je złożyć w solidnym gnieździe. Niektóre samice pingwinów gromadzą więc pożądane kamyki, oferując obcym samcom transakcję wymienną: seks za budulec. W odpowiednim oddaleniu od własnego gniazda taka samiczka wyszukuje gniazdo stojącego samotnie samca i ochoczo się w nim kładzie. Gdy jest już po zbliżeniu, zabiera ze sobą kamyk jako zapłatę i niespiesznie człapie do siebie i swojego właściwego partnera. Pewnego razu przedsiębiorcza samica pingwina, zarabiając w ten sposób, zgromadziła 62 kamienie.

Niekiedy, żeby mieć potomstwo, trzeba zainwestować w porządne narządy rozrodcze. Pąkle (rodzaj morskich skorupiaków) w porównaniu z rozmiarami swojego ciała mają najdłuższe penisy w świecie zwierząt. Prowadzą osiadły tryb życia, tworząc kolonie na skałach, kamieniach lub też na innych zwierzętach, np. na waleniach. I kiedy przychodzi czas na rozmnażanie, wysuwają wydłużone penisy i po omacku szukają nimi sąsiada, by wstrzyknąć mu nasienie. Wszystkie są obojnakami.

Dziwaczne ciąże

Samica zająca szaraka może zajść w ciążę, będąc już w ciąży. Do rozwoju kolejnych embrionów dochodzi w drugim rogu macicy. Tak więc zaraz po narodzinach pierwszych dzieci samica musi natychmiast przygotować następne gniazdo dla nowej gromadki maluchów.

Czy w łonie matki zawsze jest bezpiecznie? Zazwyczaj tak, ale nie w przypadku tawrosza piaskowego. Na początku w dwóch macicach tego rekina spokojnie leży sobie od 20 do 40 zapłodnionych jaj. Mniej więcej po 4 miesiącach wykluwają się z nich młode osobniki wielkości dziecięcej dłoni z w pełni już rozwiniętymi szczękami. Nie dla wszystkich starczy miejsca w brzuchu samicy, więc szybko dochodzi do prawdziwej masakry. Najsilniejsze osobniki – z reguły te, które pierwsze się wykluły – z czasem pożerają słabsze i gorzej rozwinięte rodzeństwo i wszystkie niezapłodnione jaja. Potrzebują tego pożywienia, aby jak najszybciej urosnąć. Po upływie mniej więcej dwóch miesięcy na świat przychodzą dwa dobrze odżywione i silne rekinki, po jednym z każdej macicy. Już w brzuchu matki nauczyły się zasady, która będzie określać ich przyszłe życie drapieżnych ryb: pożeraj albo zostaniesz pożarty.

Czy trzymanie dzieci w ustach to dobry pomysł? Ryby pielęgnicowate by się z tym zgodziły. U niektórych gatunków samica po złożeniu ikry w celu ochrony jej przed wrogami szybko bierze ją do pyska. Tam też dochodzi do zapłodnienia – ale tylko dlatego, że samiec stosuje sprytny trik. A mianowicie na płetwie odbytowej ma kilka pięknych żółtych kropek, bliźniaczo podobnych do jajeczek ikry samicy. Troskliwa pielęgnica myśli prawdopodobnie, że zapomniała o kilku jajeczkach, i jeszcze raz szeroko otwiera pysk. W tym momencie samiec wytryskuje swój płyn nasienny. W jamie samicy dzieci mają dobre i bezpieczne warunki do inkubacji.

Nietypowe pary

Wierni sobie na zawsze? Szczetnice nie muszą się nad tym zastanawiać, bo nie mają wyboru. Kiedy larwy tych morskich bezkręgowców wylęgają się z jaj, początkowo nie mają ustalonej płci. Ich przyszłość zależy od tego, gdzie zaniosą je prądy wodne. Jeśli trafią na piaszczyste dno morza, rozwiną się w samice, jeżeli wylądują jednak na osobniku płci żeńskiej, stają się maleńkimi samcami, które wkrótce zostaną połknięte. Pozostają wtedy do końca swoich dni w ciele samicy i wraz z wieloma innymi połkniętymi samcami mają tylko jedno ważne zadanie: zapładniać jaja partnerki. Nie mają ani otworu gębowego, ani odbytowego.

Na długotrwałe „przebywanie” ze swoimi partnerkami skazane są także samce owadów zwanych straszykami, które dzięki specjalnemu tworowi pozostają mocno złączone z o wiele większymi samicami, by z nimi kopulować bez przerwy do dziesięciu tygodni. W tym czasie nieustannie wprowadzają penis do ciała samicy i wypuszczają plemniki. Całkiem sprytna metoda. Żaden rywal nie może się wepchnąć między nich. A samicy, jak się wydaje, dodatkowy ciężar na plecach w ogóle nie przeszkadza.

W przypadków robaków palolo nie wiadomo, kto z kim się wiąże i rozmnaża. W określonych fazach księżyca pojawiają się na powierzchni mórz, np. w okolicy wysp Samoa. To odrzucone tylne części ciała pewnych wieloszczetów, chętnie poławiane w celach konsumpcyjnych. Kiedy robaki znajdą się już na powierzchni, uwalniają do wody swój drogocenny ładunek. Komórki jajowe i plemniki tworzą jedyną w swoim rodzaju zupę płodności. Tymczasem wieloszczety pozostają głęboko w dolnej strefie rafy i z czasem odbudowują utracony fragment.

Narodziny ze skóry

Ale najpierw pływanie w kółko, pętla za pętlą – tej czynności wspólnie oddają się podczas parzenia się grzbietorody amerykańskie. Oba płazy są do siebie ciasno przyciśnięte i podczas gdy samiczka nieustannie składa jaja, samczyk natychmiast je zapładnia. W końcu samiec kładzie się na samicy i mocno dociska do jej pleców ok. 100 zapłodnionych jajeczek. Jej płaski grzbiet jest teraz ozdobiony wieloma malutkimi białymi kuleczkami, które stopniowo wnikają coraz głębiej w gąbczastą skórę na plecach, aż znajdą się pod jej powierzchnią. Inkubacja zaczyna się w kieszeniach lęgowych na głębokości ok. 15 mm. Z jaj rozwijają się kijanki, które następnie przekształcają się w małe żabki. Po kilkunastu tygodniach pod skórą samicy nagle zaczyna się coś kotłować. Najpierw w pojedynczych miejscach, a później na całej powierzchni pleców skóra zaczyna pękać i z licznych małych dziurek wynurzają się łapki, nóżki, aż w końcu całe młode żaby. Na szczęście samica nie pada po takim „porodzie”. Zrzuca cienką warstwę skóry wraz z pozostałościami po kieszeniach lęgowych.

Trochę namęczyć się z „rodzeniem” musi też konik morski. U tego gatunku ciążę przechodzi samiec. Po tym jak samiczka złoży wiele setek jaj w torbie lęgowej partnera, ten zapładnia je swoim nasieniem, a następnie osnuwa specjalną tkanką, zamykając torbę. Cenny ładunek jest więc dobrze chroniony przed niebezpieczeństwami. Samiec przez cały okres ciąży nie rusza się z miejsca. Zaczepiwszy się ogonem o wodorost, czeka na swoją partnerkę, która codziennie przypływa do niego z wizytą. Po dziesięciu lub dwunastu dniach w torbie lęgowej samca wykluwają się małe koniki morskie. Samiec musi się niesamowicie wysilać i wyginać, aby wycisnąć maluchy ze swojego ciała – cały proces bardzo przypomina poród u ssaków, gdy matka w bólach wydaje na świat swoje dzieci.

Ale trudny poród to jeszcze nic. Największe poświęcenie to oddanie życia za potomstwo. Jak skrajnie może się poświęcić matka, widać na przykładzie ośmiornicy olbrzymiej. Samica dzień i noc strzeże ponad setki swoich jaj. Układa się na nich i przez cały czas dostarcza im świeżą wodę, aby potomstwo dobrze się rozwijało. Ona sama nie przyjmuje w tym czasie prawie żadnego pożywienia, więc staje się coraz bledsza i mniejsza. Doglądanie i pilnowanie jaj może trwać od jednego roku do czterech lat. Kiedy wreszcie młode ośmiornice wyklują się z jaj, samica umiera z wycieńczenia.

***

Więcej informacji o niesamowitych zachowaniach związanych z rozmnażaniem się zwierząt można znaleźć w książce Kathariny von der Gathen i Anke Kuhl „Intymne życie zwierząt” (w sprzedaży od 13 marca). Zapraszamy do lektury zwłaszcza młodszych czytelników.

Wiedza i Życie 3/2018 (999) z dnia 01.03.2018; Promocja – zoologia; s. 44

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną