Zęby i kości, czyli jak przydatne są twarde elementy organizmu
W Sekcji Archeo w pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.
Garbimy się całymi godzinami nad tabletami i smartfonami, a tego to nam nasze szyje nie zapomną i pewnego dnia zmuszą nas do karnego stawienia się u fizjoterapeuty. Zwyrodnienie tego odcinka kręgosłupa może powodować ból i zawroty głowy, drętwienie karku czy czasowy niedowład ręki. Zapewne już niedługo, zapisując się na wizytę lekarską, usłyszymy w telefonie: „Odczuwasz ból szyi – wybierz cyfrę jeden, pozostałe dolegliwości – wybierz dwa”. Teraz informacja dla tych, co lubią liczby. Kręgów szyjnych mamy siedem. Żyrafa ma ich tyle samo, chociaż długość jej szyi to nawet 2 m. Jej kręgi są po prostu dłuższe.
Gdy z wiekiem tracimy masę kostną (osteoporoza), zwiększa się podatność kości na złamania. Pojawiają się też bóle kości długich pod wpływem obciążenia albo „wdowi garb” (pod naporem ciężaru ciała dochodzi do złamań przednich części wielu kręgów). Lekarze szacują, że u 40% kobiet po 50. roku życia prędzej czy później dojdzie do złamania kości spowodowanego osłabieniem ich budowy. Tu pocieszę osoby z nadwagą – osteoporoza dotyka je rzadziej.
Ponieważ kości zawierają hydroksyapatyt (związek wapnia i fosforu), nie rozkładają się tak szybko po naszej śmierci i dzięki temu naukowcy mają co robić. Na ich podstawie można odtworzyć wygląd zmarłego (tak powstał portret Mikołaja Kopernika), ustalić, czy ciężko pracował fizycznie i jak jadał. Na przykład linie Harrisa, czyli linie zatrzymanego wzrostu, świadczą o okresach niedożywienia. Powstają w wyniku nieuporządkowanego odkładania się tkanki kostnej u rosnącego organizmu i widać je na zdjęciu rentgenowskim lub w rezonansie magnetycznym kości długich. Niekiedy kości zdradzają, z jakimi chorobami przyszło się komuś zmagać. Takim świadectwem z odległej przeszłości jest przerzut raka prostaty do kości w szczątkach sprzed 2700 lat, najstarszy do tej pory znaleziony. Gdy zbadano próbki na obecność antygenu prostaty (PSA), wynik okazał się pozytywny. Z kolei patomorfologom stan kości znalezionej ofiary pomaga ustalić jej wiek. Wykorzystuje się tu m.in. fakt, że nasady kości zamieniają się z chrząstki w kość w różnym wieku, np. spośród nasad kości udowej ostatnia kostnieje nasada dystalna (u niektórych dopiero w wieku 22 lat).
Kości ze względu na twardość zawsze przydawały się różnym artystom, oczywiście bardziej kiedyś niż teraz, bo obecnie mamy do wyboru więcej materiałów. Znaleziono wiele wykonanych z nich pradawnych ozdób, a wiek najstarszej, wykorzystywanej przez Homo sapiens, oceniono na 46 tys. lat. 13-centymetrowa kość kangura została obrobiona kamiennymi narzędziami i pomalowana ochrą. Według naukowców służyła do noszenia w przekłutym nosie.
Mocniejszych wrażeń dostarcza wizyta w Kaplicy Czaszek w czeskiej Kutnej Horze. Można zobaczyć tam różne ozdoby powstałe z połączenia ludzkich kości, np. dziwaczne żyrandole, girlandy albo świeczniki. Skąd ten nietypowy materiał? Otóż ze względu na liczne wojny i epidemie na pobliskim cmentarzu w pewnym momencie zaczęło brakować miejsca. Wykopano więc stare kości. Potem w 1870 r. postanowiono coś z nimi zrobić i zatrudniono znanego rzeźbiarza Františka Rinta, który odrestaurował kościół, a kości i czaszki przemienił w osobliwe dzieła sztuki. My też mamy Kaplicę Czaszek, lecz nie tak okazałą. Znajduje się w Kłodzku. Powstała na przełomie XVIII i XIX w. dzięki inicjatywie księdza Václava Tomáška, który znalazł w pobliżu kościoła płytko zagrzebaną ogromną liczbę ludzkich kości.
Współczesne wykorzystywanie kości, zwłaszcza ludzkich, może być uznane za mocno ekscentryczne (jeśli w ogóle jest dozwolone przez prawo). Na tym polu wyróżnił się Amerykanin Justin Crowe, który wpadł na pomysł wykonania zastawy stołowej ze sproszkowanych kości (proszek dodał do odpowiedniej masy i całość wypalił w piecu), a potem podał swoim znajomym wykwintny obiad. Nieco przyjemniejszym pomysłem wydaje się spopielenie zwłok bliskiego i wykonanie z niego diamentu, którym można potem ozdobić pierścionek.
Z tkanki kostnej zbudowane jest też poroże jeleniowatych (za to budulcem rogów jest zazwyczaj keratyna). Zdobi oczywiście przeważnie samcze głowy, ale wyjątkiem są tu renifery, u których i samica może się nim pochwalić. Pierwsze poroże młodego jelenia nie jest rozwidlone. W następnym roku ma zazwyczaj dwa odrostki. W kolejnych latach ich liczba zależy od odżywienia osobnika. Czyli liczba odgałęzień wcale nie wskazuje wieku jelenia. Poroże służyło i nadal służy do wykonywania różnych ozdób czy nawet mebli (stolików, żyrandoli). Dobrze, że jest zrzucane każdego roku… Tyle szczęścia natomiast nie mają słonie. Ludzkie zamiłowanie do ładnych przedmiotów z ich ciosów (przekształcone górne siekacze) przyczyniło się niestety do przetrzebienia tych zwierząt. Kość słoniową wykorzystywali m.in. artyści (rzeźbiarze czy jubilerzy), ale także wytwórcy fortepianów, którzy wykonywali z niej klawisze, czy producenci bil do bilardu. Ponieważ ludzka fantazja nie zna granic, na rynek trafiły nawet dobrze zachowane ciosy mamutów z Syberii. Na przełomie XIX i XX w. w Rosji skupiono tego materiału przeszło 30 t. W odróżnieniu od kości słoniowej były bardziej białe, z lekkim odcieniem niebieskim.
Jeśli jesteśmy już przy zębach, to podobnie jak w przypadku kości zawierają one hydroksyapatyt. I zarówno ludzkie, jak i zwierzęce służyły i nadal służą artystom. Niekiedy są inspiracją. Proszę spojrzeć na buty ozdobione na brzegach plastikowymi zębami. W internecie można też znaleźć pierścionki mające zamiast oczka zaplombowane zęby.
Ponieważ bez zębów kiepsko idzie konsumpcja, już w starożytnym Egipcie ktoś wpadł na pomysł umieszczania w wybrakowanych szczękach (za pomocą złotych drucików) zębów niewolników. Z kolei XIX-wiecznym dentystom „materiału” dostarczali skazani na śmierć, więźniowie bądź biedacy, dla których sprzedaż zębów była sposobem na wyżywienie rodziny. Niekiedy sięgano po zęby zwierzęce. Najbardziej sprawdzały się te od hipopotama (oczywiście po odpowiedniej obróbce), bo były najtwardsze, a dzięki znikomej porowatości nie przebarwiały się tak szybko.