Człowiek rozprasza mrok i zwierzęta
Astronomowie od dawna narzekają na łuny miast, z powodu których nie mogą prowadzić obserwacji ciał niebieskich. Muszą ustawiać swoje olbrzymie teleskopy daleko od terenów zamieszkanych. Wygląda na to, że nasza cywilizacja w podobny sposób ingeruje też w nocne życie akwenów – mórz i dużych jezior. Niektóre z nich sąsiadują z gęsto zasiedlonymi i jasno oświetlonymi skrajami lądów, inne są zabudowywane urządzeniami infrastruktury technicznej, rozświetlającymi wodę (platformy wiertnicze, farmy wiatrowe). Im czystsza woda, tym negatywny efekt może być silniejszy.
Widać tę ingerencję doskonale na zdjęciach satelitarnych ukazujących powierzchnię mórz w porze nocnej. Biolog morski Tim Smyth z Plymouth Marine Laboratory w Wielkiej Brytanii przejrzał tysiące takich fotografii z lat 1998–2017, a po ich przeanalizowaniu stworzył pierwszy atlas nocnych wód. Nie wszystkich oczywiście, ale wybranych, najsilniej zanieczyszczonych sztucznym światłem. Wśród nich jest Morze Północne, na którego brzegach mieszkają dziesiątki milionów ludzi, co sprawia, że np. w powierzchniowych wodach Cieśniny Kaletańskiej, oddzielającej Wielką Brytanię od Europy, bardzo rzadko zapadają prawdziwe ciemności.
– Brak prawdziwych ciemności w nocy negatywnie wpływa na funkcjonowanie wielu gatunków zwierząt. Światło zaburza im naturalny rytm dnia i nocy, przeszkadza w orientacji przestrzennej, wzajemnej komunikacji czy zdobywaniu pożywienia – wylicza Smyth. – Na przykład w Zatoce Perskiej poświata dociera na głębokość nawet 50 m. Łączny obszar mórz, których wierzchnie warstwy są trwale zaburzone przez sztuczne światła, wynosi obecnie ok. 2,5 mln km2.