Cyrkon zdradził rekord temperatury na Ziemi
Nasz glob jest bardzo gorący w środku – w jądrze temperatura wynosi co najmniej 5000°C, a niewykluczone, że przekracza 6000°C. Jednak im bliżej powierzchni planety, tym budująca ją materia jest chłodniejsza. Skorupa ziemska – zewnętrzna warstwa globu – ma na dole temperaturę 500–600°C, chociaż gromadząca się w niej pod wulkanami magma może być nawet dwukrotnie gorętsza. Jeśli nie liczyć tej magmy, która opuszczając wulkan, zmienia się w szybko stygnącą lawę, temperatury na samej górze skorupy ziemskiej, czyli na powierzchni planety, w zasadzie nie przekraczają 100°C (w kalifornijskiej Dolinie Śmierci odnotowano kiedyś temperaturę gruntu 93°C).
Bywają jednak takie dramatyczne momenty w dziejach Ziemi, że skały na jej powierzchni rozgrzewają się do olbrzymich temperatur. Dzieje się tak podczas impaktów – uderzeń asteroid lub komet. Do jednej z kolizji doszło 36 mln lat temu. Pozostał po niej krater uderzeniowy o średnicy 28 km. Znajduje się on na kanadyjskim półwyspie Labrador, a jego centralną część wypełnia dziś jezioro Mistastin. Na brzegu tego właśnie jeziora znaleziono bryłkę czarnego szkliwa impaktowego rozmiarów pięści.
Analizy chemiczne wykazały obecność w szkliwie kryształków cyrkonu – minerału powstającego w bardzo wysokich temperaturach. Na podstawie budowy wewnętrznej cyrkonu można oszacować, jaka dokładnie temperatura panowała w chwili jego narodzin. Z obliczeń wyszło 2370°C. – To rekord świata, jeśli chodzi temperatury w skorupie ziemskiej. Jednak zwróćmy uwagę, że szkliwo pochodzi nie z obrzeży impaktu. W jego centralnym punkcie temperatury i ciśnienia były jeszcze wyższe, a znajdujące się tam skały nie zostały przetopione w szkliwo, lecz wyparowały – mówi jeden z autorów badań, które ukazały się niedawno w „Earth and Planetary Science Letters”.