Shutterstock
Środowisko

Ogień nie zaciera śladów, czyli prawda o oliwkach i figach sprzed wieków

Dowody na wiek najstarszych gajów oliwnych i figowych odkryto w paleniskach w Tel Tsaf w dolinie Jordanu. Być może one właśnie były źródłem bogactwa tamtejszych mieszkańców.

Gdy myślimy o udomowieniu roślin, skupiamy się raczej na zbożach i roślinach strączkowych, zapominając o krzewach i drzewach owocowych. Tymczasem ich uprawa wymaga większej wiedzy i bardziej skomplikowanej logistyki. Po wyhodowaniu i posadzeniu sadzonki w miejscu o odpowiednim klimacie, glebie i nawodnieniu, trzeba odczekać kilka lub kilkanaście lat zanim drzewa zaczną rodzić. Co więcej, należy je stale odpowiednio przycinać i dbać, by nie atakowały je grzyby czy pasożyty.

Z naszej środkowoeuropejskiej perspektywy najważniejsze są jabłonie lub grusze, ale na Bliskim Wschodzie i południu Europy kluczowe były oliwki (Olea europea), winorośle (Vitis vinifera), figi (Ficus carica), palmy daktylowe (Phoenix dactylifera) i granaty (Punica granatum). Oliwa i wino (obok zboża) należały do tzw. „trójcy śródziemnomorskiej”, będącej podstawą tamtejszej diety. W „Scientific Reports” właśnie ukazał się artykuł informujący o odkryciu w osadzie nad doliną Jordanu dowodu na uprawę oliwek i fig już między 7200–6700 lat temu.

Spalone gałązki wskazują na uprawy

Tel Tsaf to wyjątkowe stanowisko z dużymi okrągłymi silosami (o pojemności 20–30 t) i niezwykle bogatą kulturą materialną, świadczącą o znacznej zamożności jej mieszkańców. Kilka lat temu znaleziono tam kamienną pieczęć i 140 plomb z odciskami innych pieczęci, a nawet naczynie z dwoma plombami kontrahentów, co uznano za dowód na najstarszą transakcję handlową świata. Zapewne w takich oznakowanych pieczęciami pojemnikach przewożono produkowane w osadzie towary na duże odległości, o czym świadczą znajdowane tam muszle znad Nilu i obsydian z Anatolii.

Badania antrakologiczne, czyli mikroskopowe analizy zwęglonych szczątków z palenisk na dziedzińcach domostw wykazały, że jako opału używano głównie drewna pochodzącego z rosnących w okolicy dębów, tamaryszków, topoli czy pistacji atlantyckich, ale też z drzew oliwnych i figowych. Według badaczy ich obecność w materiale opałowym jest znacznie lepszym potwierdzeniem uprawy oliwek niż nasiona czy resztki owoców, bo te mogą pochodzić z odmian dzikich lub z handlu.

Dolina środkowego Jordanu nie jest naturalnym obszarem występowania dzikich oliwek – by je uprawiać, tamtejsi rolnicy z musieli sprowadzić skądś sadzonki. Ojczyzną udomowionych drzew tego gatunku jest południowy Lewant, więc to stamtąd ponad 7 tys. lat temu sadzonki musiały trafić do północnego Izraela i do Tel Tsaf. Ich uprawa była możliwa dzięki trochę bardziej wilgotnemu klimatowi albo jakiemuś systemowi nawadniania. W samej osadzie nie znaleziono dowodów na produkcję oliwy – pras, odpadów z tłoczenia czy koszy do jej odsączania – ale pochodzące z tego samego okresu ślady takiej działalności znajdowane są w wzdłuż doliny Jordanu i na północnym wybrzeżu Izraela (w Kfar Samir). Dzięki prowadzonym od lat badaniom w Tel Tlaf wiadomo, że w silosach przechowywano jęczmień i pszenicę oraz soczewicę i groch, ale teraz okazuje się, że być może trzymano w nich też naczynia z oliwą i kosze z suszonymi figami, które miejscowi mogli też eksportować.

Jeśli zaś chodzi o drzewa figowe, to w okolicy Tel Tsaf występują one w formie dzikiej. Ale musiały być też uprawiane, o czym świadczą obecne w przepalonym drewnie młode gałązki figowe, które ogrodnicy zazwyczaj przycinają, by drzewa lepiej rosły.

Uprawa drzew owocowych jest inwestycją długoterminową, więc musiała wiązać się z jakimś systemem własności i rozwiniętym handlem na duże odległości (oliwa z oliwek i suszone figi doskonale się do tego nadawały) a w konsekwencji – z rozwarstwieniem społecznym. Kto wie czy do wielkiego bogactwa osady nie przyczyniła się właśnie nowa umiejętność uprawy drzew oliwnych i fig.

Z nasion sprzed tysięcy lat wyrastają drzewa

Tradycje sadownicze były zresztą w Izraelu bardzo silne. Królestwo Judy słynęło np. ze wspaniałych daktyli, które rosły na plantacjach wokół Jerycha i Morza Martwego. Ich wielkość, słodycz oraz właściwości medyczne (pozytywny wpływ na trawienie, pamięć i potencję) wychwalali starożytni, m.in. Pliniusz Starszy. Gaje palmowe istniały w Judei jeszcze w XI w – dziś się ich już nie widuje.

Ale w latach 60. XX w., podczas wykopalisk w Masadzie, natrafiono na nasiona daktyli z przełomu er. W 2005 r. dr Sarah Sallon z Natural Medicine Research Center at Hadassah w Jerozolimie i dr Elaine Solowey z Arava Institute for Environmental Studies postanowiły zasadzić je w doniczkach. Ku ich zdziwieniu jedno z nasion puściło pęd, z którego wyrosło drzewko nazwane Matuzalemem. Ponieważ palma daktylowa to roślina dwupienna, czyli taka, u której żeńskie i męskie organy rozrodcze występują na różnych osobnikach, aby wyhodować dla Matuzalema „partnerkę" badaczki zasadziły także nasiona palm z kilku innych stanowisk archeologicznych z Pustyni Judzkiej. Z nasionka z Wadi Makukh, datowanego na I-IV w., po jakimś czasie wyrosła Hanna. Gdy zakwitła, dr Solowey zebrała pyłek Matuzalema i przeniosła go na jej kwiaty. Po 15 latach od rozpoczęcia eksperymentu można było spróbować słodkich, lekko orzechowych w smaku owoców – takich samych, jak jadali ludzie niemal 2 tys. lat temu.

Na razie powtórzenie eksperymentu z nasionami pierwszych udomowionych oliwek czy najstarszych sadzonych w sadach fig sprzed 7 tys. lat nie wchodzi w rachubę, ale może kiedyś i do tego dojdzie. Moda na odtwarzanie smaków przeszłości jest w rozkwicie.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną