Organizmy lądowe w permie zabiło Słońce
W permie doszło do zagłady ok. 80 proc. gatunków zamieszkujących ziemskie wody. Jednym z najważniejszych negatywnych czynników była bardzo intensywna aktywność ówczesnych wulkanów, co spowodowało gwałtowne zakwaszenia oceanów. Choć lawina reakcji, które doprowadziły do wielkiego permskiego wymierania organizmów wodnych, jest bardzo złożona i wciąż odkrywane są jej kolejne składowe, to największą tajemnicą spowite są losy mieszkańców lądów.
Do tej pory wiadomo było, że i tu znaczenie miała intensywna aktywność wulkaniczna, jednak nie wiedziano jakie dokładnie procesy znalazły się na drodze od przyczyny do skutku. Najnowsza praca, opublikowana w „Sciences Advances”, dostarczyła przełomowych danych na ten temat.
Jej autorzy przeanalizowali ponad 800 skamieniałych ziaren pyłku ówczesnych roślin i odkryli w ich wnętrzu bardzo dużą zawartość tzw. UAC (UV-absorbing compounds), czyli związków pochłaniających promieniowanie UV-B. Na tej podstawie wywnioskowali, że erupcje wulkanów doprowadziły do znacznego zniszczenia warstwy ozonowej, co przyczyniło się do większej ekspozycji lądowych organizmów na szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe pochodzące ze Słońca. Słowem: nieprzystosowane do takich dawek radiacji ówczesne gatunki poddały się pod naporem kolejnego czynnika w kaskadzie wyniszczających procesów.
Wielkie permskie wymieranie przeżyli tylko nieliczni, w tym terapsydy, czyli wczesne ssakokształtne gady oraz archozaury, które później dały początek dinozaurom.