Shutterstock
Środowisko

Rzekomy pomór drobiu w Polsce. Dziś nie ma powodu do paniki

Jak na razie potwierdzono tylko jedno ognisko tej choroby – w gospodarstwie w powiecie białostockim. Główny Lekarz Weterynarii poinformował, że wprowadzono wszystkie niezbędne środki kontroli.

Rzekomy pomór drobiu (inaczej choroba Newcastle, ang. Newcastle disease, ND) jest – w przeciwieństwie do ptasiej grypy występującej u kotów – zwalczany z urzędu. Postępowanie w przypadku jej stwierdzenia regulowane jest zatem konkretnymi przepisami. Obecnie przede wszystkim rozporządzeniem Komisji (UE) 2020/687 z dnia 17 grudnia 2019 r. uzupełniającym rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/429.

W związku z tym – jak poinformował Główny Lekarz Weterynarii w oficjalnym komunikacie – wszystkie kury z gospodarstwa, w którym rozpoznano ND (43 410 osobników), zostały zlikwidowane. Jest to jedyny zarówno dozwolony prawnie, jak i skuteczny sposób postępowania przy stwierdzeniu tej choroby. Inspekcja Weterynaryjna podjęła również inne, typowe dla takich sytuacji, kroki: obszar w promieniu kilku kilometrów od ogniska został objęty ograniczeniami, które dotyczą przede wszystkim postępowania z drobiem oraz z innymi ptakami.

Rzekomy pomór drobiu wywołuje Newcastle Disease Virus (NDV) należący do rodziny Paramyxoviridae. Przy czym infekcyjne są tylko niektóre jego szczepy, należące do tzw. serotypu 1.

Choroba Newcastle nie jest dużym zagrożeniem dla zdrowia człowieka. Ludzie, którzy znajdują się w bezpośrednim kontakcie z zakażonymi ptakami lub z ich wydzielinami obecnym np. na sprzęcie hodowlanym czy na ściółce, mogą się zakazić, ale występujące u nich objawy to zazwyczaj jedynie zapalenie spojówek lub podrażnienie górnych dróg oddechowych. Ryzyko przeniesienia się wirusa na inne zwierzęta (np. koty) jest minimalne.

U ptaków choroba może mieć różnorodny przebieg. Niekiedy jest on łagodny i towarzyszą mu jedynie umiarkowane – niekiedy wręcz niezauważalne – objawy ze strony układu oddechowego oraz pokarmowego. W postaci ostrej występują zarówno zaburzenia oddychania, uporczywa biegunka, jak i objawy neurologiczne (w tym charakterystyczny kręt szyi). W efekcie umiera nawet 70 proc. stada.

Od czego zależy nasilenie objawów? Przede wszystkim od szczepu wirusa, ale także od tego, w jakim stanie był zakażony ptak. Zwierzęta osłabione, poddane licznym czynnikom stresowym, obciążone innymi infekcjami chorują częściej z przebiegiem ostrym, niż ptaki w dobrej kondycji.

Rzekomy pomór drobiu może infekować zarówno ptaki dzikie, jak i hodowlane. Ten drugi przypadek ma przede wszystkim znaczenie gospodarcze, ponieważ może powodować ogromne straty drobiu. Z tego powodu po wykryciu choroby w jakimś kraju, inne państwa często bezwzględnie wstrzymują import związany z produkcją drobiową. Taką sytuację mamy obecnie: Ukraina wprowadziła ograniczenia importowe, a strona polska negocjuje warunki odblokowania eksportu.

Newcastle disease nie jest ani nową, ani nieznaną chorobą. Pierwsze jej ognisko rozpoznano w 1926 r. w Indonezji, a później w angielskim Newcastle. Przypuszcza się jednak, że wirus infekował stada ptaków znacznie wcześniej, przynajmniej od XIX w.

W Polsce ostatnie ogniska rzekomego pomoru drobiu notowano 49 lat temu. Co się więc stało, że po tylu latach doszło do pojawienia się ogniska? Na to pytanie próbują odpowiedzieć inspektorzy weterynaryjni, którzy prowadzą w tej sprawie postępowanie epidemiologiczne. Na jego wyniki trzeba jeszcze poczekać.

Wiadomo jednak, że choroby zakaźne pojawiają się okresowo. Jeśli postęp epizootii (zwierzęcej epidemii) uda się powstrzymać, to choroba ulega wygaszeniu. I nie występuje, dopóki nie pojawią się sprzyjające dla wirusa okoliczności (np. osłabienie ptaków). Organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym oraz zdrowiem zwierząt zdają sobie z tego sprawę i właśnie dlatego mają ustaloną listę chorób, które należy monitorować, a w przypadku ich stwierdzenia – podjąć jak najszybsze działania.

Na przykład wścieklizna występowała w Polsce powszechnie w II poł. XX w., ale od 2002 r. na terenie całego kraju wprowadzono profilaktyczne szczepienia lisów (w karmie). Obowiązkowo szczepi się również psy. Dzięki tym działaniom jedynie w niektórych latach stwierdzano pojedyncze przypadki. W ubiegłym roku potwierdzono jednak ponad 30 rozpoznań tej choroby u lisów, psów i borsuka. Główny Lekarz Weterynarii zaapelował więc o podjęcie szerzej zakrojonych działań profilaktycznych, w tym o szczepienie przeciw tej chorobie innych niż psy zwierząt towarzyszących.

Na rzekomy pomór drobiu również opracowano szczepionki, ale nie są one obowiązkowe. Do tego ich mechanizm, czas działania i skuteczność są bardzo różne. Na przykład żywe atenuowane preparaty mogą być aplikowane masowo (co jest korzystne dla hodowcy), ale zapewniają odporność krótkotrwałą, niekiedy też niedostateczną, zwłaszcza przy niektórych szczepach NDV. Szczepionki wektorowe cechują się z kolei wysoką i długotrwałą skutecznością, ale podaje się je każdemu osobnikowi z osobna, co angażuje czas i koszty, a do tego odporność pojawia się u ptaków późno (czasami nawet dopiero po 8 tyg. od zastosowania). Istnieją również preparaty inaktywowane, które generują szybką odporność (2–4 tyg. po podaniu), ale i je podaje się indywidualnie, w dodatku w zastrzyku – a przypadkowe ukłucie osoby wykonującej zabieg (co się zdarza przy tak dużej skali podejmowanych czynności) może doprowadzić u niej do odczynu poszczepiennego.

Czy pojawienie się rzekomego pomoru ma coś wspólnego z ptasią grypą? Dzikie ptaki roznoszące infekcje mogły być osłabione przebiegiem H5N1 i przez to zachorować na rzekomy pomór, a następnie przenieść go na zwierzęta hodowlane. Ogniska ND notowano w ostatnim roku również w innych krajach, m.in. w Danii, Austrii i Francji. Ptaki z łatwością przemieszczają się także pomiędzy krajami, niewykluczone więc, że przeniosły wirusa.

Ptaki hodowlane są bardzo narażone na choroby zakaźne, ponieważ żyją w dużym ścisku, a wiele ich warunków bytowych może być źródłem stresu, który zwiększa ryzyko zachorowania na ND i ostrego przebiegu choroby.

Czy te właśnie czynniki przyczyniły się do pojawienia się ogniska choroby w powiecie białostockim? Odpowiedź na to oraz inne, podobne pytania, wymaga czasu i skrupulatnego dochodzenia.