Podkast 79. Jastrzębowski, Związek, Marek: Puszczę zapuszczyć niełatwo
„Las wyhodowany przez człowieka tak się ma do puszczy, jak krowa do żubra, jak kundel wiejski do wilka, jak Puszcza Notecka, Kampinoska i Niepołomicka do Puszczy Białowieskiej. Jak tombak do złota” – w ten sposób swojemu stosunkowi do dyskusyjnej dzikości puszczy sąsiadującej z Warszawą dawała upust Simona Kossak w „Sadze Puszczy Białowieskiej”.
Wielu osobom uprawiającym włóczykijstwo – tym, którzy wnikają głębiej w Puszczę Kampinoską – bliższe będą zapewne jednak słowa Jadwigi Kobendziny sprzed blisko pół wieku: „Białowieża ma wspanialsze, pierwotne drzewostany, ale jej teren jest wyrównany, płaski i monotonny. Puszcza Kampinoska przewyższa ją bogactwem ukształtowania powierzchni oraz zmiennością szaty roślinnej” (cytat z dokumentacji geograficznej „Kampinoski Park Narodowy i jego problematyka”).
„Puszcza Kampinoska. Opowieści o wydmach, mokradłach i sosnach.
|
Nasi goście zdaja się podzielać oba poglądy, ale ze wskazaniem na drugi. Mają do dzikości stosunek nieortodoksyjny. Bo Kampinos dziki w sposób pierwotny był kilkanaście tysięcy lat temu. A wszystko, co przyszło później, to historia przemocy, której dopuszczali się na niej ludzie. Puszcza służyła jako źródło drewna rozwożonego po całej Europie, jako baza gleb, pole różnorakiej eksploatacji.
Dziś ci sami ludzie, w sensie gatunkowym, próbują las zapuszczyć. Różne jednak mają definicje dzikości, różne pomysły na jej przywracanie. Gdyby chcieli Puszczę Kampinoską zbliżać do stanu pradawnego w sposób radykalny, powinni ją wystawić na działanie gwałtownych żywiołów – takich jak powódź, huragan, pożar powierzchniowy. Na to jednak – choćby z racji bliskości dwumilionowego miasta – zgody nie ma i nie będzie. Działania wspierające Puszczę muszą więc mieć charakter przemyślanych, kontrolowanych, ograniczonych ingerencji. A ona i tak ludzi zaskoczy – bo dynamika zmian w Kampinosie jest niebywała – mówią nasi goście. Starają się być krok za przyrodą. Chodzić, obserwować, nie wyprzedzać, nie wtłaczać w swoje oczekiwania.
Poza warstwami różnorodności biologicznej na mapę geograficzną Puszczy nakładać można też inne – na przykład kulturowe. Te bowiem zaważyły na jej losach w sposób wyjątkowy, ale wciąż słabo przebadany. Kolejne fale osadników pozostawiały po sobie ślady w ukształtowaniu terenu, roślinności – dziś już w większości zatarte. Może poza wyjątkiem tych, których autorami byli utalentowani inżynierowie krajobrazu – niemieckojęzyczni kolonizatorzy zwani Olędrami (ich wpływ widoczny jest też w krajobrazie Warszawy). Dawni mieszkańcy zaznaczali swoją obecność także w toponimach – dziś już zapomnianych, ale powoli odzyskiwanych przez historyków.
Czy takie ślady kultury zapuszczać jak jej ostępy, czy nie? Naszym gościom bliższa jest idea strażników krajobrazu – obiektów pozwalających oswoić pozornie bezimienny las, odzyskać pamięć o dynamice etnicznej Mazowsza, szacunek dla bogactwa przeszłości. Przywrócić zerwaną ciągłość historyczną.
Ktoś zapyta: A kogo w Szczecinie, Lublinie czy Jeleniej Górze obchodzi stołeczny Kampinos? Powinien każdego, bo zachodzące w nim zjawiska i dyskusje, które prowokuje swym istnieniem, mają charakter uniwersalny. Taką puszczę można znaleźć w każdym lesie.
Jastrzębowski, Związek i Marek piszą o tym w pięknie napisanej, zilustrowanej i takoż wydanej przez Paśny Buriat książce „Puszcza Kampinoska. Opowieści o wydmach, mokradłach i sosnach. Przewodnik po krajobrazach przyrodniczo-kulturowych”. Pobrzmiewają w niej echa klasycznych dzieł Humboldta i nam współczesnych opowieści Lechosława Hertza, Oskara Kolberga. Autorzy patrzą na ten las i szkiełkiem, i sercem.
Cieszymy się, że słuchacie naszych podkastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów.
Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.
WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ