W osadach na dnie jeziora Crawford Lake w Kanadzie zapisał się moment, gdy ludzie zaczęli wyraźnie zmieniać planetę. W osadach na dnie jeziora Crawford Lake w Kanadzie zapisał się moment, gdy ludzie zaczęli wyraźnie zmieniać planetę. Peter Power/AFP via Getty Images
Środowisko

Dlaczego antropocen jest ważny?

Zdefiniowanie nowej epoki geologicznej zwraca uwagę na kompleksową naturę wyzwań, które przed nami stoją.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W 1922 roku brytyjski geolog Robert Lionel Sherlock opublikował książkę pod tytułem „Geological Agent: an Account of His Action on Inanimate Nature”, w której przedstawił to, co dziś jest uważane za główny argument na rzecz wyróżnienia antropocenu jako nowej epoki geologicznej: skala i charakter ludzkiej aktywności stały się tak znaczne, że zaczynają rywalizować z naturalnymi siłami geologicznymi i geofizycznymi. Od tego czasu opłynęło 101 lat i dziś wielu geologów podziela pogląd Sherlocka, a Grupa Robocza ds. Antropocenu – zespół badaczy (w tym ja) podległy Międzynarodowej Komisji Stratygrafii – zaproponowała jezioro Crawford Lake w Kanadzie jako lokalizację formalnej granicy antropocenu.

Crawford Lake zawiera doskonale zachowany zapis sedymentologiczny dziejów środowiska naturalnego. W jego osadach dennych, które badała żmudnie i detalicznie geolożka Francine M. G. McCarthy z Brock University w Kanadzie, zachował się „złoty gwóźdź” proponowanej epoki – warstewka radioaktywnego plutonu pochodzącego z testów jądrowych z połowy XX wieku, a także pył z elektrowni węglowych, metale ciężkie i mikroskopijne drobiny plastiku.

Informacja o wskazaniu Crawford Lake wzbudziła wielkie zainteresowanie prasy, choć jej uwaga skoncentrowała się na rzekomej kontrowersji związanej z definicją antropocenu. Ci, którzy obserwowali ten szum medialny, zaczęli się wtedy zastanawiać, dlaczego właściwie definicja akurat tego rozdziału historii geologicznej globu tak bardzo obchodzi zwykłych ludzi.

Sherlock nie działał sam. Cieszył się uznaniem członków British Geological Society, do którego należał, a swoje obserwacje oparł na wynikach prac wielu innych naukowców, którzy doszli do podobnych wniosków. Jednym z nich był amerykański naukowiec George Perkins Marsh, który zwracał uwagę na skutki wylesień oraz rolę ludzi jako „czynnika zaburzającego”. Poza wylesieniami Sherlock wymieniał także: zmiany w przebiegu rzek w wyniku budowy kanałów i zapór, zmiany w cyklu hydrologicznym, przekształcenia wybrzeży morskich, olbrzymie ilości materiałów przemieszczanych przez ludzi podczas działalności górniczej oraz w wyniku budowy dróg, mostów i linii kolejowych. Wpływ człowieka stał się tak duży, że – jak zauważał Sherlock – coraz trudniej odróżnić to, co „naturalne”, od tego, co „sztuczne”. W końcu uznał, że potrzebny jest nowy termin – sam zaproponował słowo „antropografia” – opisujący efekty działalności człowieka na Ziemi.

Ostatni rozdział swojej książki Sherlock poświęcił zmianie klimatu. Odwoływał się w nim do argumentów, których autorami byli jego dwaj prominentni koledzy. Pierwszy to szwedzki geochemik Svante Arrhenius, znany dziś przede wszystkim z tego, że jako pierwszy obliczył, w jaki sposób wzrost stężenia dwutlenku węgla w atmosferze wpłynie na ziemski klimat. Drugim uczonym był amerykański geolog Thomas Chrowder Chamberlin, który dowodził, że za dawne epoki lodowe odpowiadają spadki poziomu CO2 w atmosferze. „Chamberlin uważa, że permska epoka lodowa była konsekwencją usunięcia z atmosfery olbrzymich ilości węgla uwięzionego przez rośliny i zwierzęta w formie wapieni i węgla kamiennego, podczas okresu karbońskiego” – pisał Sherlock, zauważając, że jeśli tak faktycznie było, to możemy sobie wyobrazić proces odwrotny, który właśnie trwa: spalając ten kopalny węgiel, ponownie wprowadzamy CO2 do atmosfery, co musi doprowadzić do podgrzania powierzchni globu.

Wiele dekad później argument ten podniósł amerykański oceanograf Roger Revelle, doradca naukowy byłego wiceprezydenta Ala Gore’a. W latach 50. Revelle i inni badacze zaczęli prowadzić badania nad antropogeniczną zmianą klimatu, a w 2000 roku Eugene F. Stoermer i Paul J. Crutzen formalnie zaproponowali termin „antropocen” w artykule naukowym, w którym wykazywali, że na Ziemi zachodzą głębokie, nieodwracalne zmiany środowiskowe.

Jednak nauka jest z natury rzeczy dość konserwatywna – to autor nowego odkrycia musi dostarczyć dowód na jego potwierdzenie, a obawa przed społecznymi i ekonomicznymi konsekwencjami uznania skutków ubocznych spalania paliw kopalnych wzbudzały gigantyczny opór w kręgach pozanaukowych.

Zdefiniowanie antropocenu ma wielkie znaczenie z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, naukowcy mogą w ten sposób zakomunikować – najgłośniej jak potrafią, nie porzucając przy tym roli naukowca – że zmiany zachodzące na globie są naprawdę poważne. Antropogeniczna zmiana klimatu to coś znacznie więcej niż „niewygodna prawda”. To głęboka przebudowa warunków życia na Ziemi. Z tysięcy powodów – dużych i małych – przeszłość przestaje być wiarygodnym przewodnikiem na przyszłość. Poważna odpowiedź na to wyzwanie wiąże się z koniecznością przebudowy naszej ekonomii i infrastruktury, tego, jak podróżujemy, co jemy i jakie opracowujemy plany na wypadek przyszłej pandemii.

Drugi powód jest taki, że definiując antropocen, poszerzamy dyskusję, uzupełniając ją o inne zjawiska niż zmiana klimatu. To, co geolodzy dostrzegają dziś w skałach – od zmian subtelnych (na przykład w proporcji izotopów węgla i tlenu) po rozległe (na przykład akumulacja plastiku w osadach morskich) – wskazuje na wielkoskalową, dalekosiężną i wszechogarniającą presję człowieka na środowisko globu.

Ludzie często mówią (lub myślą), że nie obawiają się zmiany, bo człowiek może się do niej „po prostu zaadaptować”. Niektóre bardzo majętne osoby sądzą, że w razie konieczności przeniosą się na tereny leżące wyżej lub na inną szerokość geograficzną (a jeśli będzie trzeba, to nawet na Marsa). Jest oczywiste, że mnóstwo osób stanie się w przyszłości uchodźcami klimatycznymi, z wyboru lub pod przymusem. Zdefiniowanie antropocenu uświadamia nam, że wyzwanie, przed którym stoimy, ma geologiczną skalę. Dotyka bowiem całej Ziemi i nikt nie ukryje się przed tą nową epoką.


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Świat Nauki 2.2024 (300390) z dnia 01.02.2024; Obserwacje. Mieć oko na naukę; s. 28

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną