Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Shutterstock
Środowisko

Czy konferencje klimatyczne zagrażają klimatowi?

Badacze klimatu powinni ograniczyć podróże lotnicze – zalecają autorzy publikacji w szanowanym „Bulletin of the American Meteorological Society”. Zamiast jednego światowego zlotu powinno się organizować trzy regionalne – odbywające się równocześnie i komunikujące się ze sobą online.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W ten sposób można ograniczyć o trzy czwarte ślad węglowy takich spotkań” – twierdzą autorzy artykułu. Ich zdaniem rozwiązanie powinno stać się normą w przypadku dorocznych konferencji państw, które podpisały Konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu.

Te gigantyczne spotkania, znane lepiej pod skrótem COP, gromadzą w jednym miejscu dziesiątki tysięcy osób: naukowców, polityków, urzędników, przedstawicieli biznesu i organizacji pozarządowych, liderów opinii. Zlatują się oni z całego świata, a ich podróże wiążą się z dużymi emisjami dwutlenku węgla. Tak było również podczas ostatniej konferencji COP-28, która odbyła się w grudniu zeszłego roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Jeśli organizatorzy takich spotkań chcą przekonać innych do zredukowania emisji dwutlenku węgla, powinni z nich zrezygnować, a zamiast tego zwoływać mniejsze konferencje regionalne, które odbywałyby się symultanicznie” – mówi Andrew Charlton-Perez z University of Reading, główny autor publikacji. Analizuje ona wyniki takiej właśnie zmiany organizacyjnej, która dotyczy innego, mniejszego cyklicznego spotkania organizowanego w ramach World Climate Research Programme (WCRP) koordynującego wiele ponadnarodowych badań klimatycznych prowadzonych na całym globie. Jeden z takich projektów nosi nazwę SPARC, a jego uczestnicy przyglądają się szczegółowo rozmaitym procesom chemicznym, fizycznych i dynamicznych mającym wpływ na klimat.

Sięgnij do źródeł

Badanie naukowe: Decarbonizing Conference Travel: Testing a Multi-Hub Approach

Raz na cztery lata kierownictwo SPARC organizuje „generalne zgromadzenie”, w którym uczestniczy 300-400 naukowców z całego świata. Wcześniej zjazdy odbywały się w jednym miejscu, ale w 2022 r. zostało to zmienione. Zamiast jednego odbyły się trzy spotkania – w Boulder w USA, w Reading w Wielkiej Brytanii oraz w Qingdao w Chinach. W każdym wzięli udział badacze z danego regionu. Warto zauważyć, że to nie pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 zachęciła liderów SPARC do takiego kroku. Pomysł pojawił się bowiem już w 2019 r. Miał to być swego rodzaju eksperyment, przy pomocy którego chciano sprawdzić sensowność idei. Nie chodziło w niej tylko o emisje gazów cieplarnianych towarzyszące przelotom, ale generalnie o przetestowanie nowego, hybrydowego modelu spotkań naukowych w szerszym gronie.

Ostatecznie w wydarzeniu zorganizowanym według nowego formatu wzięło udział łącznie 414 osób, z czego 162 uczestniczyły tylko online, a reszta zameldowała się osobiście w jednym z trzech miejsc. Na podstawie ankiet wypełnionych przez uczestników Charlton-Perez oszacowali, że dzięki tej zmianie ślad węglowy konferencji zmniejszono o 65-75 proc., w porównaniu z poprzednimi zgromadzeniami.

Autorzy publikacji dostrzegają oczywiście rozmaite minusy takiej formuły: mniej osobistych wymian poglądów, trudności ze skoordynowaniem uczestnictwa w spotkaniach odbywających się w różnych strefach czasowych, ograniczony wybór imprez towarzyszących. Mimo to 85 proc. uczestników konferencji w ankietach wyrażało zadowolenie. Co ciekawe, najbardziej optymistyczni byli młodzi naukowcy, którym ich macierzyste placówki znacznie chętniej finansowały podróż do regionalnego hubu, aniżeli odległy, drogi lot na drugi koniec świata.

Nasze spotkania w ramach SPARC nie są duże i odbywają się raz na cztery lata. Ale wyobraźmy sobie, że mamy zjazd, w którym bierze udział nie 300-400 osób z całego świata, ale 10-15 tys. Każda taka impreza wiąże się z emisją dziesiątek tysięcy ton dwutlenku węgla. To jasne, że naukowcy muszą się spotykać. Paradoks polega jednak na tym, że klimatolodzy i ogólnie przedstawiciele nauk o Ziemi latają po świecie częściej niż inni naukowcy. Pora to zmienić” – komentuje Charlton-Perez.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną