Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Sęp: niedoceniony ptak porządkowy może nie przetrwać kryzysu

Bez padlinożernych ptaków świat byłby o wiele mniej przyjemnym miejscem. Niestety, powoli się nim staje, bo w wielu regionach istnienie sępów jest poważnie zagrożone. Tymczasem mało kto jest świadom ich znaczenia dla środowiska.

Sępy i kondory fatalnie się kojarzą. W powszechnej opinii to ponure, dziwaczne, złe i brudne stworzenia, bo żywią się głównie padliną. Są jednak niezastąpione w środowisku. Wśród kręgowców nie ma zwierząt sprawniejszych od nich w uprzątaniu organicznych odpadów powstałych naturalnie i wytworzonych przez człowieka. W niektórych ekosystemach zjadają nawet do 90% padliny. Poza tym na wielką skalę przyspieszają recykling składników odżywczych w przyrodzie. Na całym świecie żyją 22 gatunki wyspecjalizowanych ptasich padlinożerców, należących do rodzin jastrzębiowatych (w Europie, Azji i Afryce) oraz kondorowatych (zamieszkują półkulę zachodnią, czyli obie Ameryki). Podział pradawnych „sępów” na dwie rodziny nastąpił ponad 60 mln lat temu.

Sęp kasztanowaty to największy z sępów żyjących w Europie. Zalatuje do Polski.BE&WSęp kasztanowaty to największy z sępów żyjących w Europie. Zalatuje do Polski.

Wywęszyć śmierć

W poszukiwaniu padliny ptaki te patrolują ponad 3/4 powierzchni lądowej pięciu kontynentów. Na znajdowanie pokarmu mają dwa sposoby. Niektóre gatunki wypatrują padłych zwierząt i w ten sposób lokalizują swój kolejny posiłek. By ta strategia mogła się sprawdzać, muszą żyć na otwartych przestrzeniach. Inne kierują się jedynie odorem wydzielanym przez gnijące mięso. To te zasiedlające gęste lasy, gdzie trudno o dobrą widoczność.

Z dotychczas przebadanych gatunków ptaków najlepszy węch ma sępnik różowogłowy (rodzina kondorowate). Szybujący na dużych wysokościach, nie ma sobie równych w powietrznej nawigacji, w której jedyną wskazówką jest woń, choćby najbardziej śladowa. Nie wiadomo, czy do padliny doprowadza go zapach jednej substancji, czy całej mikstury kilkuset związków wydzielanych przez martwe zwierzę. Ewolucja wyposażyła mózg tego ptaka w potężny mechanizm wyczuwający posiłek z odległości kilku kilometrów. Ma nieprzeciętnie dużą opuszkę węchową, czyli obszar mózgu odpowiedzialny za przetwarzanie zapachów. W porównaniu z sępnikiem czarnym, żyjącym na otwartych przestrzeniach obu Ameryk, jest ona cztery razy większa. Sępnik różowogłowy ma też dwukrotnie więcej w opuszce komórek mitralnych (komórek nerwowych dróg węchowych), mimo że jego mózg jest o 20% mniejszy niż u „wzrokowca” sępnika. Komórki te występują u wszystkich zwierząt, a na podstawie ich liczby oceniana jest wrażliwość zmysłu węchu. Przejmują one informacje z neuronów węchowych i kierują je do kory węchowej.

Sępnik różowogłowy, żyje w obu Amerykach.ShutterstockSępnik różowogłowy, żyje w obu Amerykach.

Wyczuwając rozcieńczone smugi lotnych gazów w słupie powietrza, sępniki krążą niczym ogary setki metrów nad ziemią, szukając źródła zapachu. Najprawdopodobniej właśnie wyczulony węch sprawił, że sępnik różowogłowy jest najbardziej rozpowszechniony spośród wszystkich gatunków „sępów” na świecie. Zdolność do wykrycia zapachu rozkładającego się truchła pozwala mu znaleźć padlinę ukrytą pod zwartym sklepieniem koron drzew, wyprzedzić innych padlinożerców, ale też odnajdywać martwe zwierzęta, niedostrzegane przez konkurencję z powodu niepokaźnych rozmiarów. Pod względem rozbudowanej opuszki węchowej dorównuje mu jedynie petrel, duży morski ptak przypominający mewę. I on nie mógłby zdobyć pokarmu, gdyby nie niezwykle wyczulony węch. W otwartym oceanie brakuje punktów orientacyjnych, a skupiska ofiar są zmienne i w czasie, i w przestrzeni. Nierzadko trzeba polować w nocy, więc lokalizowanie ofiar odbywa się wyłącznie na podstawie zapachu.

Sępy Starego Świata najczęściej można spotkać na otwartych przestrzeniach, gdzie patrolują z powietrza olbrzymie obszary, a nieprzeniknione lasy równikowe Afryki i dżungle Azji są praktycznie tych ptaków pozbawione. Tymczasem na zachodniej półkuli sępnik różowogłowy oraz sępnik żółtogłowy są o wiele częściej spotykane w lasach niż inne z tamtejszych padlinożernych gatunków.

Sępnik czarny pożywia się na martwym aligatorze.Nature/BE&WSępnik czarny pożywia się na martwym aligatorze.

Żołądek ze stali

Mikroorganizmy zaczynają pracowicie rozkładać tkanki zwierzęcia tuż po jego śmierci. W trakcie tego procesu powstają bardzo toksyczne substancje, które sprawiają, że padlina w krótkim czasie staje się niebezpiecznym źródłem pożywienia dla większości mięsożernych i wszystkożernych gatunków. Więc jak to się dzieje, że sęp nie skręca się z bólu i nie ma biegunki po zjedzeniu nieświeżego mięsa? Nawet czasami specjalnie zwleka, by rozkład stał się bardziej zaawansowany i naruszył grubą, trudną do rozszarpania skórę. Na tym etapie nasycenie martwych tkanek toksynami jest jeszcze większe. W dodatku w trakcie jedzenia ptak zanurza głowę we wnętrzu rozkładającego się truchła, często dobiera się do ulubionych kąsków przez naturalne otwory ciała, nierzadko przez odbyt. Trudno bardziej narażać się na zakażenie czy zatrucie. Dodatkowo odkryto, że na głowie i szyi dwóch północnoamerykańskich gatunków sępników aż roi się od groźnych bakterii, które u ssaków powodują wąglika, choroby dziąseł, gruźlicę i zapalenie płuc. Ale padlinożernym ptakom patogeny te nie szkodzą, co wskazuje na niezwykle silny układ odpornościowy.

Sępnik różowogłowy ma świetny wzrok, dostrzega padlinę z ogromnej odległości.ShutterstockSępnik różowogłowy ma świetny wzrok, dostrzega padlinę z ogromnej odległości.

Z badań prowadzonych przez pracowników Københavns Universitet na dwóch gatunkach sępników z Ameryki Północnej wynika, że ich układ pokarmowy ma mało zróżnicowaną mikroflorę, gdyż jest zdominowany przez bakterie z rodzajów Clostridium i Fusobacterium, czyli producentów jadu kiełbasianego. Nawet niewielkie ilości jadu mogą wywołać groźne zatrucie pokarmowe u ludzi, ale i u kur czy okresowe wymieranie ptactwa wodnego! Najwyraźniej ptasi padlinożercy, odnosząc korzyści z procesu gnicia, wykształcili wysoką tolerancję na toksyny produkowane przez bakterie specjalizujące się w procesach rozkładu – podsumowują swoje odkrycie duńscy badacze.

Odżywianie się gnijącym, zasiedlonym przez patogeny mięsem jest też możliwe dzięki bardzo wysokiej kwasowości żołądka (najwyższa wśród ptaków – pH w wynosi 1). W tak żrącej kąpieli większość potencjalnie szkodliwych drobnoustrojów ginie, zatem stanowi ona skuteczny przeciwbakteryjny filtr. Poziom kwasowości żołądka zależy od rodzaju pokarmu i tylko na jej podstawie można odgadnąć typ diety. I tak pH żołądka drapieżnika wynosi 2,2, wszystkożernego gatunku – 2,9, a u wegetarianina pH jest równe 4, jak wynika z pracy biolog De Anny Beasley z North Carolina State University w Stanach Zjednoczonych.

Sępnik żółtogłowy zamieszkuje lasy tropikalne w Ameryce Południowej.ShutterstockSępnik żółtogłowy zamieszkuje lasy tropikalne w Ameryce Południowej.

Po co sępom i kondorom naga szyja

Długo przeważał pogląd, że pozbawiona piór głowa i szyja to jedno z przystosowań do trybu życia. Dzięki temu pióra nie brudzą się podczas rozszarpywania padliny. Brzmi wiarygodnie, chociaż inni padlinożercy – petrele olbrzymie, żerujące na wielorybach i fokach – mają głowy opierzone. Bywa, że w trakcie posiłku są całe unurzane we krwi, ale później bez trudu ptaki doprowadzają pióra do czystości. Doktor Jennifer Ward z grupą naukowców z University of Glasgow w Wielkiej Brytanii inaczej wyjaśnia obecność dużej powierzchni nagiej skóry. Skupiła się na sępie płowym, który zamieszkuje północne rejony Afryki, południową Europę i wschód Indii. Gatunek ten najprawdopodobniej znosi największe wahania temperatur spośród wszystkich ptaków. W pustynnych rejonach w lecie temperatura powietrza sięga 40–50°C, a podłoża – 60–70°C. Naga skóra pozwala ptakowi szybko tracić nadmiar ciepła. Jeśli jednak wzbije się w powietrze, to w kilka minut osiąga wysokość, na której temperatura jest bliska zeru albo jeszcze niższa. Często ptaki te można obserwować w górach, lecące powyżej linii śniegu. Sępy płowe szybują, korzystając z kominów powietrznych, ze średnią prędkością 47 km/h, a więc w „łysinę” musi im być bardzo zimno. Mają zatem dylemat: jak pogodzić termoregulację w upale i wymogi codziennej higieny z potrzebą ogrzania ciała?

Sęp płowy był widywany w Tatrach.ShutterstockSęp płowy był widywany w Tatrach.

Brytyjscy badacze przeanalizowali zdjęcia dziko żyjących sępów i ich pobratymców trzymanych w niewoli i porównali postawę, jaką przyjmują w różnych warunkach. Kiedy było zimno, sępy wyraźnie się garbiły, chowając głowy i zmniejszając powierzchnię ciała, przez którą mogły tracić ciepło. W upał wyciągały szyje i rozpościerały skrzydła, aby jak najbardziej się schłodzić. Wrażenie jednak robią dopiero symulacje gospodarki cieplnej sępa płowego. Według obliczeń dzięki nagiej skórze szyi i głowy tracą one o 1/4 więcej energii, niż gdyby pióra miały na całym ciele. Kuląc się podczas chłodu, zmniejszają o 50% straty ciepła. A to już naprawdę cenna oszczędność energii dla padlinożercy, który często przez wiele dni jest bardzo głodny.

Świat bez padlinożerców?

Niestety duzi padlinożercy jako jedyni wśród wszystkich grup ptaków szybko wymierają. Aż 9 gatunków jest krytycznie zagrożonych, 3 – zagrożone, a 4 – bliskie zagrożenia wyginięciem. Natomiast większość ptaków żywiących się padliną tylko od przypadku do przypadku, czyli takich jak krukowate czy mewy, ma się całkiem dobrze. Składa się na to wiele czynników. Sępy żyją wprawdzie długo (niektóre gatunki nawet do pół wieku), ale potrzebują wielu lat, by osiągnąć dojrzałość płciową, i w lęgu mają niewiele piskląt. Każdego typu stres, osłabiający ogólny stan zdrowia, skraca ich życie i populacja przyrasta jeszcze wolniej. Jako że odżywiają się padliną, to mają częstszy niż jakakolwiek inna grupa ptaków kontakt z truciznami, wędrującymi w łańcuchu pokarmowym.

Sępy płowe ­żerują stadnie.ShutterstockSępy płowe ­żerują stadnie.

W połowie lat 90. XX w. w Indiach i Pakistanie zaczęły ginąć tamtejsze endemiczne gatunki. Na początku XXI wieku zniknęło blisko 95% sępów. Przyczyną był diklofenak, weterynaryjny lek przeciwzapalny, mający uśmierzać ból u bydła, ale wysoce toksyczny dla ptaków. Jako że na każdej padłej sztuce bydła może pożywić się cały tłum sępów, to niewielki odsetek zwierząt hodowlanych, które dostały lek, mógł doprowadzić do niemal całkowitej zagłady sępów. W końcu zakazano weterynarzom stosować diklofenak. Populacja sępów wykazuje oznaki powolnego wzrostu.

Sępi kryzys trwa także w Afryce. Ale tu sytuacja jest o wiele trudniejsza. Sępy płacą wysoką cenę za większość wyzwań, jakie cywilizacja stawia dzikiej przyrodzie. Wśród chemikaliów będących na Czarnym Lądzie w użyciu lub tych, których produkty rozpadu nadal krążą w środowisku, są DDT i jego metabolity, środki zmniejszające palność, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, fosforany organiczne, polichlorowane bifenyle i metale ciężkie. Kurczą się też naturalne siedliska ptaków. W efekcie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat populacje 8 z 11 żyjących tam gatunków znacznie się zmniejszyły. W ocenie ornitologów istnieje duże ryzyko, że po tym spadku liczebności populacja afrykańskich sępów może nigdy nie wrócić do dawnego stanu.

Wypluwki sępa, czyli niestrawione resztki z jego posiłku.FLPA/BE&WWypluwki sępa, czyli niestrawione resztki z jego posiłku.

W zależności od niszy ekologicznej i siedliska chemikalia w różny sposób wpływają na gatunki gniazdujące na drzewach i na klifach. Na przykład orłosęp (również rodzina jastrzębiowatych), który gniazduje na skałach na wysokości ponad 1800 m n.p.m., szuka pokarmu na otwartych łąkach – żeruje zatem w rejonach wypasu bydła. Do zwalczania drapieżników atakujących zwierzęta hodowlane, np. lwów i szakali, używa się tam silnych tanich trucizn. Są tak skuteczne, że wokół padłego drapieżnika leżą martwe ptaki, ssaki i owady. Orłosępy jednak ponoszą największy koszt i masowo giną.

Dla odmiany sęp afrykański zakłada kolonie w koronach wielkich drzew na terenach, na których żyją m.in. nosorożce oraz słonie. Ptaki padają ofiarą kłusowników, którzy faszerują trutkami truchło, aby sępy nie zdradziły miejsca przestępstwa. Krążąc w powietrzu nad leżącą padliną, są dobrze widoczne z daleka. Znany jest przypadek z 2007 r. z Namibii, gdzie wokół jednego zatrutego słonia znaleziono 600 martwych ptaków.

Sęp afrykański jest zagrożony wyginięciem.ShutterstockSęp afrykański jest zagrożony wyginięciem.

Według niektórych szacunków w Ameryce Środkowej, Ameryce Południowej i Afryce kondorowate jedzą więcej mięsa niż wszystkie drapieżniki razem wzięte. Bez sępów gatunki, które konsumują padlinę tylko czasami (tzw. fakultatywni padlinożercy), mnożą się na potęgę. Takie zmiany w liczebności dużych grup zwierząt zaburzają równowagę w ekosystemie, ale też mają duży wpływ na bezpieczeństwo ludzi. Najlepszym na to dowodem jest sytuacja w Pakistanie i Indiach. Gdy sępów zabrakło, padlinę zaczęły zjadać psy. Liczebność psiej populacji eksplodowała, a w efekcie ludziom zaczęła zagrażać wścieklizna. Co roku z jej powodu umiera ok. 30 tys. Hindusów, a większość przypadków zakażeń powodowana jest pogryzieniami przez psy. Dr Keith Bildstein, dyrektor Hawk Mountain Sanctuary w Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych, autor książki z 2022 r. na temat sępów „Vultures of the World”, nie ma wątpliwości, że niemożność opanowania szerzącej się wśród ludzi wścieklizny na Półwyspie Indyjskim jest ściśle powiązana z kryzysem sępów. Ale to może być jedynie prolog do jeszcze większej epidemii wścieklizny na terenie Afryki. Już teraz w kilku afrykańskich krajach jest najwyższy na świecie wskaźnik infekcji tą chorobą na mieszkańca, a wścieklizna to tylko jedna z wielu chorób, które sępy pomagały utrzymać w karbach. Przyrost populacji szczurów, owadów i różnego typu drobnoustrojów niegardzących odpadkami zagraża powrotem np. wąglika i dżumy.

Problem wymierania dotyczy też padlinożernej rodziny kondorowatych. Kilkadziesiąt lat temu w Ameryce Północnej populacja kondora kalifornijskiego gwałtownie się zmniejszała, aż w 1982 r. pozostały jedynie 22 osobniki. Przyczyną było zatrucie ołowiem, którego źródło stanowiła amunicja tkwiąca we wnętrznościach upolowanych przez myśliwych zwierząt, które były pozostawiane w terenie. Szczęśliwie udało się odbudować populację.

Orłosępa widziano w maju br. na poznańskim osiedlu.ShutterstockOrłosępa widziano w maju br. na poznańskim osiedlu.

Sępy nad Polską

Najbliżej Polski żyją sępy płowe, sępy kasztanowate, ścierwniki i orłosępy – te cztery gatunki jastrzębiowatych pojawiają się gościnnie na naszym niebie, ale nie zakładają u nas gniazd. Pokonują olbrzymie odległości. Z badań prowadzonych na terenie Hiszpanii wynika, że sępy płowe przelatują bez problemu na raz 100–300 km. Nie należy się więc dziwić, że ostatnio sęp kasztanowaty widziany był pod Warszawą, a orłosęp – na poznańskim osiedlu. „Naturę wędrowców mają zwłaszcza osobniki młodociane, które jeszcze nie rozmnażają się i koczują po całej Europie. Zjawisko takiej dyspersji jest normalne i dotyczy wielu gatunków ptaków drapieżnych. Obecnie o wałęsaniu się ptaków wiemy więcej niż dawniej dzięki zakładanym nadajnikom. Nie ma pewności, czy w przeszłości sęp płowy mógł gniazdować na naszym terenie, choć nie można tego wykluczyć. Istnieją pojedyncze doniesienia o możliwym gniazdowaniu w Tatrach i Pieninach w XIX w., być może i w XX w. Faktem jest, że sępy płowe były na terenie Polski częściej obserwowane, gdy mieliśmy rozwiniętą hodowlę owiec” – wyjaśnia prof. Andrzej Wuczyński z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie.

Sky burial w jednej z tybetańskich wsi na terenie Chin.ShutterstockSky burial w jednej z tybetańskich wsi na terenie Chin.

„W Polsce brakuje dużych suchych przestrzeni skąpo pokrytych roślinnością, na których łatwiej wypatrzeć zdobycz. Nie ma też wielu dogodnych miejsc do założenia gniazda, czyli górzystych terenów obfitujących w skalne półki. Miejsca gniazdowania powinny być połączone z rejonami, gdzie ptaki mogą żerować, tak aby nie musiały tracić zbyt wiele energii na poszukiwanie pokarmu. Sępy prawdopodobnie miałyby u nas zbyt dużą konkurencję. W kolejce do padliny ustawiają się bowiem wilki, lisy, niedźwiedzie, borsuki, ptaki szponiaste, krukowate i mniejsze gatunki ptaków (dzięcioły, sikory), co także ogranicza możliwość zadomowienia się u nas któregoś z gatunków sępów” – mówi dla „Wiedzy i Życia” Monika Klimowicz-Kominowska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

Serwis cmentarny

Zwyczaj ofiarowania sępom ciał zmarłych obecnie jest kojarzony głównie z Tybetem, ale przywędrował do tej krainy przed wiekami ze starożytnej Turcji i Persji wraz z wyznawcami Zaratustry. Parsowie, członkowie tej sekty, od tysięcy lat składali zmarłych na wyeksponowanych miejscach w górach lub w tzw. wieżach milczenia, do których zlatywały się sępy. Praktyka ta nosi nazwę bya gtor (ang. sky burial).

W podniebnym pochówku bierze udział sęp himalajski. Gatunek ten zakłada gniazda do wysokości 4500 m n.p.m., a żeruje na wysokości 5000 m n.p.m. i wyżej. Podlega takim samym zagrożeniom jak inne gatunki azjatyckich sępów. Przy malejącej populacji tych padlinożerców zaratusztrianie zaczęli mieć problemy z tradycyjnym pochówkiem swoich zmarłych. W niektórych miejscach budowano woliery dla sępów, bo trzymane w niewoli miały większe szanse na przeżycie i spełnienie swojej roli w trakcie pogrzebowej ceremonii.

Wiedza i Życie 9/2024 (1077) z dnia 01.09.2024; Ornitologia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "A to sęp"

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną