Kiedy matką jaj jest ojciec
Mogłoby się wydawać, że miłość matczyna powinna dotyczyć każdego zwierzęcia, a samica jest jakby zobligowana do tego, by zrobić wszystko dla swoich młodych. Ten kanon myślenia dotyczy głównie ssaków i wynika zapewne z tego, że to samice produkują mleko – jedyny pokarm, którym żywią się nowo narodzone młode. W większości przypadków, gdy umiera matka, umiera również młode, które nie może pozyskać odpowiedniego pokarmu, a mamki zastępcze zdarzają się rzadko. Podczas karmienia u ssaków wytwarza się także unikalna więź między młodym a matką, dlatego zwierzęta te nierzadko stawiane są za wzór macierzyństwa. Choć u niektórych małp z rodziny pazurkowcowatych (pigmejki, uistiti, tamaryny), zamieszkujących tropikalne lasy Ameryki, to ojciec głównie troszczy się o dzieci. Na jego barkach spoczywają dbanie o ich bezpieczeństwo, nauka i zapewnienie rozrywek maluchom. Matka pojawia się jedynie po to, by dać dziecku mleko, nie okazując przy tym zbytniej czułości. Czas pomiędzy karmieniami spędza na żerowaniu oraz na interakcji z innymi osobnikami. Czasami obowiązki wychowawcze przejmują także inni członkowie stada – starsze rodzeństwo, wujkowie i ciotki.
U ptaków sprawa inkubacji jaj oraz odchowywania piskląt nie jest tak zero-jedynkowa jak w przypadku wychowu młodych ssaków. Samice nie są niezbędne, by z jaj wykluły się zdrowe pisklęta, którymi trzeba się potem opiekować. U strusi to samiec decyduje o tym, która z samic zniesie do jego prywatnego gniazda jaja. Zazwyczaj posiada harem z jedną dominującą samicą. Po zakończonych godach i złożeniu jaj samiec naprzemiennie z dominującą samicą wysiadują lęg, a samice dodatkowe odchodzą i poszukują kolejnych partnerów. Wyklute młode mogą być wodzone przez oboje rodziców lub jedynie przez samca – zdarza się, że dominująca samica opuszcza wtedy rodzinę.
Z kolei samice południowoamerykańskiego nandu w ogóle nie biorą udziału w lęgach. Ograniczają się do zniesienia jaj w miejscu wskazanym przez samca. Ojciec sam na nich siedzi i wodzi pisklęta, nierzadko przeganiając matkę, którą po wykluciu się młodych uważa za zagrożenie. Zdarza się, że po złożeniu pierwszych jaj samiec od razu zaczyna ich wysiadywanie, nie dopuszczając do gniazda żadnych zwierząt, w tym samic ze swojego haremu. Te z kolei zmuszone są składać jaja w pobliżu gniazda, w odległości nie większej niż długość szyi samca. Wysiadujący ojciec może wtoczyć dziobem jaja do gniazda. Podobnie zachowują się kazuary zamieszkujące Australię i Nową Gwineę. Ptaki charakteryzuje czarnobrązowe upierzenie z kolorową głową i szyją. Żyją samotnie i tylko na czas godów łączą się w pary. Samica po złożeniu jaj odchodzi, a samiec przejmuje wszystkie obowiązki rodzicielskie. W tym czasie jest bardzo pobudzony i rzuca się na każde zwierzę, które zbliży się do gniazda lub do młodych. Ptak może poturbować człowieka, a w skrajnych przypadkach nawet go zabić. Niemałe problemy z kazuarami mają ich opiekunowie w ogrodach zoologicznych, gdyż każdy z osobników musi być utrzymywany na osobnym wybiegu. W przeciwnym razie dochodzi do ciągłych walk. Opiekunowie muszą wyczuć moment godów, gdy samicę można połączyć z samcem. Po zniesieniu jaj ptaki ponownie są rozdzielane.
U spokrewnionych z kazuarami emu również samiec odgrywa główną rolę wychowawczą. Początkowo para emu razem buduje gniazdo i nie odstępuje siebie na krok. Ale po złożeniu jaj samica odchodzi, czasami do innego partnera, a wysiadywaniem zajmuje się samiec. Ojciec strzeże jaj jak oka w głowie. Mniej więcej przez 2 mies. inkubacji bardzo rzadko schodzi z gniazda. Sporadycznie pobiera pokarm oraz wodę i prawie w ogóle się nie wypróżnia. Podczas całego tego okresu traci nawet 30% masy ciała. Samiec opiekuje się młodymi nawet do 7 mies. od wyklucia. Chroni je przed niebezpieczeństwem i zimnem oraz uczy, jak zdobywać pokarm.
Prawie wszystkie gatunki nowozelandzkich kiwi cechuje to, że jaja wysiaduje tylko samiec. Samice składają największe w całej gromadzie ptaków jaja w stosunku do masy ciała (nawet 25% masy samicy). Według naukowców samica, która wyprodukowała tak duże jajo, nie mogłaby jeszcze pościć przez kilkadziesiąt dni poświęconych na wysiadywanie. Resztą zatem zajmuje się samiec, a partnerka w tym czasie intensywnie żeruje, by odbudować siły, i pilnuje gniazda, gdy samiec wychodzi na łowy.
Jeśli chodzi o pingwiny cesarskie, to inkubacją zajmuje się tylko samiec. Samica od razu przekazuje jajo partnerowi, który wtacza je na stopy i przykrywa fałdem tłuszczowym zapewniającym wysoką temperaturę. Samica wraca do morza, by odzyskać siły i się odkarmić, a samiec w samym środku antarktycznej zimy przez ponad 70 dni wysiaduje jajo. W tym czasie nic nie je i korzysta jedynie ze zgromadzonych pokładów tłuszczu. Gdy wykluwa się młode, partnerka zazwyczaj wraca i po przekazaniu młodemu pożywienia zwalnia czasowo ojca z obowiązków rodzicielskich. Wówczas samiec udaje się na łowy, by odbudować masę ciała.
Chyba najbardziej oryginalną strategię rozrodczą obrały niektóre gatunki nogali. Samiec buduje gigantyczny kopiec złożony z martwych części roślin, bo ich rozkład oznacza wydzielanie się ciepła. Gdy uzna, że ów roślinny inkubator jest już gotowy, zaprasza samice, aby zniosły na nim jaja. Wówczas zagrzebuje je wewnątrz rozkładającej się sterty. Podwyższona temperatura i odpowiednia wilgotność zapewniają pisklakom optymalne warunki lęgu. Jednak zmiany pogody, w tym duże nasłonecznienie i opady deszczu, skłaniają samca do ciągłej kontroli warunków wewnątrz kopca. Dziobem sprawdza ciepłotę i albo dokłada, albo ujmuje materiału roślinnego. Młode nogale po wykluciu są dobrze ukształtowane i nie potrzebują opieki żadnego z rodziców.
W rodzinie długoszponów należących do rzędu siewkowych samce w zasadzie nigdy o niczym nie decydują. To samice są płcią dominującą i to one ustalają zasady. Rola samca ogranicza się do zapłodnienia, wysiadywania jaj i wychowu młodych. U większości gatunków samice patrolują swoje terytorium, do którego zapraszają partnerów. Gdy jakakolwiek konkurentka zjawi się na ich terenie, jest momentalnie przeganiana. Po kopulacji z jednym lub z wieloma samcami samica składa jaja, którymi od tej pory zajmować się będzie tylko samiec, a po wykluciu się piskląt jego zadanie rozszerzy się o wychowanie. W zależności od gatunku samice długoszponów mogą nawet posunąć się do niszczenia lęgów innej samicy, aby pozyskać kolejnego samca do swojego haremu. Jeśli zatem w pobliżu swojego terytorium zauważą wysiadującego samca lub wodzącego pisklęta, mogą zniszczyć jego lęg. Bez skrupułów uderzeniami dzioba niszczą jaja lub zabijają wyklute już pisklęta. Bezbronny ojciec wpada w panikę i wielokroć nawet nie próbuje bronić potomstwa przed oprawczynią. Bezwarunkowo oddaje się woli morderczyni własnych dzieci i zaczyna z nią kopulować. Ta z kolei w nowym gnieździe znosi jaja, które przekazuje do wysiadywania samcowi. Jeśli samiec wyczuwa, że nie jest ojcem piskląt, które z jaj mogłyby się wykluć – bo samica zbyt szybko je zniosła, przechowując w układzie rozrodczym nasienie innego adoratora – może je zniszczyć, zmuszając tym samym partnerkę do powtórnej kopulacji z nim.
Jeśli chodzi o płazy i gady, to w zdecydowanej większości nie zajmują się swoim potomstwem. Ich obowiązki rodzicielskie kończą się w momencie zniesienia jaj (jajorodne) lub urodzenia żywych młodych (jajożyworodne). Wyjątkiem są pewne gatunki płazów oraz krokodyli, które strzegą gniazd i początkowo opiekują się dziećmi. Wśród płazów zdarzają się też takie gatunki, gdzie obowiązki rodzicielskie przejmują tylko samce. Drzewołazy to niewielkie płazy bezogonowe zamieszkujące tropikalne tereny Ameryki. Samice niektórych gatunków składają jaja w wilgotnej ściółce, rozetach roślin bromeliowatych czy w dziuplach drzew i na tym kończy się ich rola. Samce pilnują zniesienia, a gdy kijanki po wylęgu wpełzają na grzbiet ojca, ten często wystawia się na deszcz i przebywa w takich miejscach, które zapewniają im odpowiednią wilgotność. Po jakimś czasie wyszukuje zbiornik wodny, do którego wchodzi i pozostawia tam kijanki, które żerują i przeobrażają się w małe żaby.
Innym gatunkiem płaza, u którego to ojciec zajmuje się lęgiem, jest buczek południowoafrykański. Samice składają jaja w płytkich sezonowych zbiornikach wodnych lub w niewielkich kałużach. Samiec pilnuje zniesienia i przegania każde zwierzę, które zbliży się do jaj bądź kijanek. Gdy wody ubywa, ojciec zaczyna kopać odpowiedni kanał, którym doprowadza wodę do gniazda. Jego melioracyjne umiejętności są jednak szersze. Potrafi także wykopać kanał, którym jaja lub kijanki spłyną z mniejszego zbiornika do większego.
Specyficzną strategię inkubacji obrał samiec gardłoroda Darwina. Tuż po ich zniesieniu umieszcza jaja w workach rezonacyjnych. Są tam dopóty, dopóki nie wylęgną się z nich kijanki i nie przeobrażą się w miniatury osobników dorosłych. Wówczas są wypluwane przez ojca i zaczynają życie na własny rachunek. Z kolei samce zamieszkującej zachodnią Europę pętówki babienicy owijają dookoła tylnych nóg sznury złożonego przez samice skrzeku. Aby zapewnić jajom odpowiednią wilgotność, ojciec często odwiedza stawy, kałuże i przebywa w wilgotnych miejscach. Tuż przed wylęgiem znajduje odpowiedniej wielkości zbiornik wodny, gdzie pozbywa się balastu.
A ryby? Jeśli chodzi o opiekę nad potomstwem, to większość nie zaprząta sobie tym głowy. Rekompensują to produkcją ogromnych ilości jaj. Przeżywalność młodych jest dość niska i znikoma liczba osobników osiąga wiek dorosły. Istnieją jednak gatunki strzegące ikry przed jej smakoszami, a nawet opiekujące się potomstwem. Mało tego! W gromadzie ryb znajdziemy także gatunki, w których obowiązki rodzicielskie przejmuje ojciec. Tasza, zwana także zającem morskim, zamieszkuje chłodne morza od Bałtyku przez Atlantyk aż do Morza Barentsa. Jej zrośnięte płetwy brzuszne tworzą coś na kształt przyssawki. W czasie tarła para podpływa do brzegu, gdzie wyszukuje miejsca w płytkiej wodzie do przyklejenia ikry. Zazwyczaj jaja przytwierdzane są do większych kamieni lub roślin wodnych. Płytka woda gwarantuje rozwijającym się zarodkom nie tylko wyższą temperaturę i dobre natlenienie, lecz i ochronę przed drapieżnikami. Nie grasują tam żadne większe ryby, które mogłyby zjeść jajeczka. Po złożeniu ikry samica odpływa na głębsze wody, a samiec pozostaje na straży, zakotwiczając się np. przy większym kamieniu przyssawką utworzoną z płetw brzusznych. Odpędza potencjalnych intruzów, a w czasie odpływu, kiedy zajdzie taka potrzeba, spryskuje jaja, uderzając silnie ogonem w powierzchnię wody. Dzięki temu są zawsze wilgotne, choć znajdują się przez pewien okres na powietrzu. Po wylęgu młode za pomocą przyssawki przywierają do ciała samca, który zapewnia im dalszą ochronę.
Gatunkiem obcym w polskiej ichtiofaunie jest babka śniadogłowa (bycza). Ze względu na rozmiary (do 25 cm długości) i drapieżniczy tryb życia jest niemałym zagrożeniem dla niewielkich ryb oraz innych rodzimych zwierząt wodnych. W okresie rozrodu samiec buduje kryjówkę, do której zwabia jedną samicę lub więcej. Po zniesieniu przez nie ikry ojciec cierpliwie strzeże lęgu, przepędzając intruzów i dostarczając do gniazda świeżej wody poprzez wachlowanie ogonem. Innym opiekuńczym ojcem jest gymnarchus (mruk) nilowy, zamieszkujący słodkie wody Afryki od Senegalu po Etiopię. Podczas tarła buduje wielkie gniazdo, do którego składana jest ikra, a potem strzeże go, odganiając wszystkie przepływające ryby. Larwy wylęgają się po 5 dniach i są pilnowane przez samca. Gdy młode rybki wchłoną pęcherzyk żółtkowy i wykształcą wewnętrzne skrzela, odpływają, zwalniając ojca z obowiązków rodzicielskich.
Prawdziwym hitem w gromadzie ryb, jeśli chodzi o zakres ojcowskiej opieki nad ikrą, są koniki morskie, należące do rodziny igliczniowatych. Samce posiadają torbę na brzuchu, do której samice składają ikrę. W zamkniętej torbie z jaj wylęgają się larwy, które samiec wydala dopiero, gdy są w pełni ukształtowane.
Każdy miłośnik akwarystyki chciałby doprowadzić swoje ryby do lęgów. Często udaje się to w przypadku popularnego zbrojnika kolumbijskiego. Samiec wyszukuje kryjówkę (korzeń, jamkę, szczelinę między kamieniami) i nierzadko ją pogłębia, a potem zaprasza samicę do złożenia tam ikry. Strzeże jaj, dodatkowo wachlując ogonem, żeby dostarczyć im świeżej natlenionej wody. Larwy nie opuszczają schronienia, a ojciec cały czas stoi na straży. Gdy narybek wykształci skrzela oraz twardsze powłoki ciała, samiec wypływa z kryjówki, a młode rybki zaczynają żerować na pobliskich roślinach, żywiąc się np. glonami.
Innymi rybami akwariowymi, u których to ojciec opiekuje się potomstwem, są te należące do rodziny guramiowatych – wielkopłetw, bojownik gurami, prętnik. Samce wielkopłetwów i bojowników przejawiają silny instynkt terytorialny i nie tolerują w swojej obecności żadnych innych samców tego samego gatunku. W przeciwnym razie toczą długie walki, nierzadko kończące się śmiercią słabszego osobnika. Samce guramiowatych budują przy powierzchni zbiornika pieniste gniazdo, często zakotwiczone między roślinami. Samiec zwabia samicę i stymuluje ją do zniesienia jaj do gniazda. Te, które nie znalazły się w gnieździe, zbiera i umieszcza w pianie. Cały czas dogląda pęcherzyków, a gdy pękają, wytwarza nowe, przenosząc również ziarna ikry z miejsca na miejsce. Każda ryba, która podpłynie zbyt blisko gniazda, w tym samica tego samego gatunku, jest przeganiana. Wylęgający się narybek to szczególnie smaczny kąsek dla innych osobników, dlatego samce wyłapują każdą swobodnie pływającą larwę i przenoszą ją z powrotem do gniazda. Po kilku dniach, gdy młode już sprawnie pływają, gniazdo się rozpada, a rybki zaczynają życie na swój rachunek. Dawnymi bywalcami zimnowodnych akwariów były zamieszkujące Polskę cierniki i cierniczki. Terytorialne samce w czasie tarła budują ze szczątków roślin podwodne gniazdo, do którego zapraszają samice. Po zniesieniu i zapłodnieniu jaj samiec strzeże lęgu dopóty, dopóki narybek nie wchłonie woreczka żółtkowego i nie zacznie sprawnie pływać.