Reklama
Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Warszawa gra w zielone: Uleczyć serce miasta

Centra wielkich miast przeżywają kryzys. Jak sprawić, aby mieszkańcy znów je pokochali? Recepta jest prosta. I piękna.

Na temat konieczności zazieleniania miast napisano już niezliczoną ilość zdań, artykułów naukowych i prasowych oraz książek. Zazwyczaj uwaga piszących koncentruje się na takich funkcjach miejskich terenów zielonych, jak poprawa jakości powietrza, absorbowanie dwutlenku węgla podgrzewającego ziemski klimat, dostarczanie zbawiennego podczas upałów cienia i generalnie obniżanie temperatury powietrza w aglomeracji, czy też zatrzymywanie w gruncie bezcennej wody. Wszystko to prawda. Wśród wielu powodów, dla których warto w dużym mieście inwestować w zieleń jest jeszcze jeden: rewitalizacja jego centrum, sprawienie, by ponownie zapełniło się mieszkańcami.

Centralne dzielnice wielu aglomeracji przeżywają kryzys. Czasami dlatego, że padły ofiarą monokultury biurowców, do których przyjeżdża się rano i wyjeżdża po południu. Czasami przyczyną są wiecznie zatkane korkami ulice, wszechobecne spaliny i kiepski transport publiczny. Albo skoncentrowanie się na obsłudze turystów i przyjezdnych, z czym wiąże się pomijanie potrzeb lokalnych rezydentów. Efekt jest taki, że centrum staje się nim wyłącznie z nazwy – ubywa bowiem chętnych do zamieszkania w nim, czy prowadzenia tu działalności gospodarczej. W efekcie stopniowo wycieka z niego życie.

Jak przywrócić energię życiową dzielnicom centralnym? Może ona pochodzić z jednego, głównego źródła: są nim mieszkańcy. Trudno sobie wyobrazić rewitalizację jakiegokolwiek kawałka miasta bez przyciągnięcia do niego ludzi. A ci – tak się składa – mają ochotę spędzać coraz więcej czasu w przyjaznych dla nich przestrzeniach publicznych, szczególnie gdy wokół jest dużo świeżej, zadbanej zieleni. O jej pozytywnym wpływie na nasz organizm, w tym na mózg, również już wiele napisano. Niewykluczone, że rację ma jedna z brytyjskich neurobiolożek, zdaniem której w naszym układzie nerwowym znajdują się – jak to określa – „neurony pięknych miejsc” pobudzane przez zielone krajobrazy. Według niej widoki, które najczęściej oglądamy, mają wpływ na stan naszych emocji i myśli, a tym samym nie są obojętne dla systemu odpornościowego. Wybór zieleni, zamiast wpatrywania się na przykład w parking obok supermarketu, to reakcja obronna organizmu.

Na placu Centralnym posadzono 102 drzewa, ponad 500 krzewów oraz kilkadziesiąt tysięcy bylin i roślin cebulkowych.UM Warszawa/Anastasiia Kukaleva/|Na placu Centralnym posadzono 102 drzewa, ponad 500 krzewów oraz kilkadziesiąt tysięcy bylin i roślin cebulkowych.

Ludzie – poza tym, że reagują pozytywnie na zieleń – lubią też chodzić. Może dlatego, że robią to od paru milionów lat. W końcu to głównie dzięki pieszym wędrówkom skolonizowaliśmy glob. W każdym razie wiele badań prowadzonych wśród mieszkańców dużych miast pokazuje, że większość, gdyby nie musiała, wcale tak chętnie nie wsiadałaby do samochodów. Nic zatem dziwnego, że praktycznie wszystkie udane projekty rewitalizacji centralnych dzielnic dużych miast na świecie polegały na stworzeniu ciągów spacerowych oraz zielonych przestrzeni publicznych, do których można szybko i łatwo dotrzeć – na piechotę, rowerem lub komunikacją publiczną. Udana rewitalizacja polegała na powrocie stałych mieszkańców o zróżnicowanych dochodach, a wraz z nimi – małych firm handlowych, usługowych i gastronomicznych. Zwróćmy uwagę, że takie zielone, przyjazne dla ludzi centrum przy okazji staje się też bardziej przyjazne dla klimatu.

Warszawa ma przed sobą podobne wyzwanie. W XX w. wielka historia obeszła się okrutnie z jej dawnym centrum. To, co nie zostało zniszczone podczas II wojny światowej, w części rozebrano zaraz po niej, aby wznieść takie obiekty jak Pałac Kultury i Nauki, socrealistycznego kolosa, który w tym roku obchodzi swoje 70. urodziny. Budzi sprzeczne emocje, ale wpisał się na stałe w panoramę miasta. Na wschód od niego powstał w tym samym czasie Plac Defilad, na którym w czasach PRL organizowano pochody i defilady. Wraz z końcem komunizmu ta olbrzymia 24-hektarowa przestrzeń straciła swoją główną funkcję i przez kolejne trzy dekady oczekiwała na nową. Była w praktyce martwą przestrzenią – urbanistyczną czarną dziurą tkwiącą w samym jądrze dwumilionowej aglomeracji.

Na placu Centralnym jest też sadzawka, pod którą umieszczono zbiorniki retencyjne zbierające deszczówkę przesiąkającą przez zielone fugi, czyli wypełnione darnią szczeliny pomiędzy płytami.UM Warszawa/Anastasiia Kukaleva/|Na placu Centralnym jest też sadzawka, pod którą umieszczono zbiorniki retencyjne zbierające deszczówkę przesiąkającą przez zielone fugi, czyli wypełnione darnią szczeliny pomiędzy płytami.

Tymczasem w ratuszu miejskim dojrzewała idea Nowego Centrum Warszawy – strefy ciągów pieszych i ulic z ograniczonym ruchem samochodowym, za to obsadzonych drzewami i mniejszą roślinnością. – To obszar nowy w tym sensie, że jego wygląd i kształt zostały na nowo wykreowane – mówi Michał Lejk, pełnomocnik prezydenta miasta ds. NCW. – Główny cel jest taki, aby stał się on przyjazny, atrakcyjny dla mieszkańców, by chcieli tu spędzać czas, robiąc zakupy, korzystając z lokali gastronomicznych, czy też po prostu wypoczywając. Sama przestrzeń oczywiście nie jest nowa. Tu przed II wojną światową znajdowało się handlowe centrum Warszawy. Tu ludzie wybierali się na spacery, spotykali ze znajomymi. Tu biło serce stolicy. Chcemy, aby znów tak było.

Częścią tego nowego założenia miała stać się strefa relaksu, kultury i zieleni obejmująca środkową część placu Defilad. Oddano ją do użytku w połowie tego roku, nazywając (na razie nieformalnie) placem Centralnym, który – docelowo – z trzech stron będzie otoczony budynkami, a w pozostałej części będzie otwarty na ulicę Marszałkowską i dalej Aleje Jerozolimskie. – Posadzono tutaj 102 drzewa, ponad pięćset krzewów oraz kilkadziesiąt tysięcy bylin i roślin cebulkowych – mówi Lejk. – Stworzono strefy wypoczynkowe z ławkami i krzesłami. Już widzimy, że ludzie chętnie tu przychodzą.

Częścią nowego założenia obrazu centrum Warszawy przy PKiN jest strefa relaksu, kultury i zieleni obejmująca środkową część placu Defilad.UM Warszawa/Anastasiia Kukaleva/|Częścią nowego założenia obrazu centrum Warszawy przy PKiN jest strefa relaksu, kultury i zieleni obejmująca środkową część placu Defilad.

Jest też sadzawka, pod którą umieszczono zbiorniki retencyjne zbierające deszczówkę przesiąkającą przez zielone fugi, czyli wypełnione darnią szczeliny pomiędzy płytami. Woda będzie wykorzystywana do podlewania roślinności na placu. Właśnie: placu, a nie parku miejskiego. – To ma być zielona strefa, ale zarazem miejsce spotkań ludzi i różnych wydarzeń kulturalnych – podkreśla Lejk. – Chcemy tu organizować imprezy, koncerty, targi, wystawy plenerowe. Zależy nam na stałej obecności ludzi. Chcemy, by ta przestrzeń żyła przez cały rok. Dlatego właśnie środkową część placu wyłożono płytami. Pod nimi znajduje się jednak substrat strukturalny podobny do tego, który jest wykorzystywany na zielonych dachach. Gdyby więc w przyszłości okazało się, że funkcja rekreacyjna zwycięża, płyty można będzie łatwo zdjąć i zastąpić je trawnikiem, a wtedy niemal cała przestrzeń, poza głównymi ciągami pieszymi, stanie się zielona. Za kilka lat, kiedy drzewa podrosną i zaczną rzucać więcej cienia, Plac Centralny może zmienić się w Park Centralny.


Cykl realizowany we współpracy komercyjnej z m.st. Warszawa

|materiały prasowe|


Reklama