Anna Amarowicz / pulsar
Struktura

Podkast 43. Tomasz Fudala: Katastrofa czy utopia? Warszawa znalazła trzecią ścieżkę

Wizualizacja nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.pulsar Wizualizacja nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Wizualizacja nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.pulsar Wizualizacja nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Nowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.Marta Ejsmont, MSN/pulsar Nowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Czy przedwojenna stolica była małym Paryżem, czy raczej karłowatą Kinszasą? Czy plany nowego miasta Bolesław Bierut przywiózł w walizce z Moskwy? Czy katastrofa to dla urbanistów słowo jednoznacznie druzgocące? Rozmowa z Tomaszem Fudalą, historykiem sztuki, kuratorem w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, organizatorem festiwalu „Warszawa w budowie”, autorem tekstów o sztuce i architekturze.

Warszawa, Berlin, Rotterdam, Hawr, Coventry, Mińsk, Petersburg, Guernica, Hiroshima, Manila, Aleppo, a ostatnio tureckie Gaziantep – i wiele innych. Wojny i trzęsienia ziemi równają z ziemią jednakowo. Leżące w gruzach miasta stają się do siebie łudząco podobne. Ale podnoszą się z nich każde na swój sposób. Czasem chaotycznie, czasem zgodnie z planem ugruntowanym naukowo, artystycznie. Zwykle i tak, i tak.

Procesowi temu zawsze towarzyszy dyskusja. W Warszawie być może szczególnie gwałtowna. Ostatnio skupiła się na ascetycznej, białej bryle Muzeum Sztuki Nowoczesnej (projekt studia Thomas Phifer and Partners). Właśnie została odsłonięta, skupiając na sobie zaskakująco dużo zaskakująco spolaryzowanej uwagi mieszkańców.

Chyba nie mogło być inaczej – każdy wypełniłby powojenną pustkę Placu Defilad inaczej. Te różnice odsłaniają najdziwniejszy ze sporów, jakie zna historia miasta, trwającego już od 70 lat i przekazywanego z pokolenia na pokolenie – ten o odbudowę Warszawy. Być może jest to odsłona ostatnia. – Plac przechodzi transformację, która w pewnym sensie kończy transformację ustrojową w Polsce – mówi Fudala.

Gość pulsara opowiada o mitycznym mieście sprzed wojny, stolicy z belle époque. – To na pewno nie był mały Paryż. To są oceny brane z czarno-białych fotografii. Warszawa, a zwłaszcza jej centrum, była miastem frapującym, ale w taki sposób, jak frapujący jest chaos. Była intensywna, ale tak, jak intensywne są zagęszczone ponad ludzką miarę miasta azjatyckie. Nie zaspokajała elementarnych potrzeb ich mieszkańców, skąpiła czystej wody, kanalizacji, zieleni, światła. I z powodu struktury własnościowej w praktyce trwała w stanie niemal niereformowalnym. Aż przyszła wojna.

Była niewyobrażalną katastrofą. Odbudowa zaś – epokowym wyzwaniem. Wiązała się z koniecznością udzielenia odpowiedzi na pytanie, które Marci Shore, historyczka z Yale University, ujęła następująco: „Co to znaczy stwarzać świat od nowa w chwili, kiedy świat wydaje się zawieszony między katastrofą a utopią?”.

– Nigdy nie było jednoznacznej zgody co do jednego kierunku odbudowy, bo zmieniała się wiedza i potrzeby. To jest zawsze praca na żywym organizmie – wyjaśnia Fudala. Historyk sztuki opowiada o urbanistach, architektach i konserwatorach (obu płci), którzy podjęli się tego zadania, nierzadko wbrew przekonaniom politycznym, dla miasta i jego powracających mieszkańców.

W konsekwencji ich działań powstała nowa-stara, stara-nowa Warszawa, która nie miażdży przeludnionego centrum, a gwiaździście rozchodzi się w wielu kierunkach, oddycha (jeszcze) klinami zieleni. Wbrew obiegowym opiniom to nie „obce miasto”, narzucone przez Sowietów, a zaskakująco własne. Jeśli już obce, to czerpiące z najlepszych wzorców zachodnich.

Białe plamy na planie stolicy wypełniano w niejednolitym tempie, powoli. – Ale pod pewnymi względami zapóźnienie Warszawy w pewnych kwestiach wcale nie wygląda źle – mówi Fudala. Puste przestrzenie, a zwłaszcza pozostawione same sobie tereny zielone na prawym brzegu zmieniającej się każdego dnia Wisły, to dziś jeden z największych skarbów miasta.

Pozostał tylko problem Placu Defilad – i wkomponowania nowych elementów w układ zdominowany przez piramidę Pałacu Kultury i Nauki. Problem, z którym zmierzyli się pomysłodawcy i twórcy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, bo to ten budynek jako pierwszy kolonizuje powojenną próżnię.

Jego forma nie rekompensuje traum narodowych, nie nawiązuje bezpośrednio do żadnej tradycji, ucieka od skojarzeń i uwikłań. Dlaczego więc budzi kontrowersje? – Kiedy powstaje coś nowego, w społeczności budzi się odruch wewnętrznego konserwatyzmu – mówi Fudala. I prosi o cierpliwość.

Po pierwsze, Muzeum nie będzie jedynym elementem placu. To początek większej zmiany. Po drugie, prawdziwe oblicze budynek odsłoni dopiero w przyszłym roku. – Zachęcamy do odwiedzin, kiedy będzie ukończony. Kiedy uniesie się nad ziemię.

Tomasz Fudala jest historykiem sztuki, kuratorem w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, organizatorem festiwalu „Warszawa w budowie”, autorem tekstów o sztuce i architekturze.Anna Amarowicz/pulsarTomasz Fudala jest historykiem sztuki, kuratorem w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, organizatorem festiwalu „Warszawa w budowie”, autorem tekstów o sztuce i architekturze.

Cieszymy się, że słuchacie naszych podcastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów.
Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.

WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ