Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Marcin Skrzypek / Archiwum
Struktura

Kultura przestrzeni: Nowa nauka przyrodnicza

Wymiary przestrzeni. Pieszy to leniwa maszyna
Struktura

Wymiary przestrzeni. Pieszy to leniwa maszyna

Wydeptywanie w trawnikach tzw. ścieżek pragnień niesłusznie uważa się za brak kultury. Brakiem kultury jest raczej zmuszanie ludzi do chodzenia alejkami zaprojektowanymi od ekierki.

Kultura przestrzeni, to dla jednych wygodna metafora, a dla innych kolejny humanistyczny termin bez pokrycia. W praktyce jednak jest ona dla ludzi tym, czym uwarunkowania pokarmowe lub terytorialne dla zwierząt. [Artykuł także do słuchania]

Mnogość definicji kultury może zniechęcić do traktowania jej jako poważnego tematu naukowych dociekań. Właśnie ona jednak najlepiej sprawdza się, gdy trudno nazwać jakiś konkretny zakres społecznych norm czy kompetencji. Polegamy wtedy na wspólnym intuicyjnym rozumieniu kultury jako czegoś, co nas łączy i organizuje. Stąd mamy kulturę korporacyjną, pracy, współpracy, biznesu, jazdy, picia, jedzenia, wypoczynku, dialogu… I przestrzeni.

Jednocześnie co najmniej od końca II wojny światowej rośnie świadomość, że kultura może nas również dzielić i dezorganizować. Dzieje się tak, gdy relacje międzykulturowe manifestują się w relacjach władzy, czyli gdy przedstawiciele jednej kultury chcą zdominować przedstawicieli innej lub przeciwdziałać ich dominacji. Tego typu spory są jednak praktycznie nierozstrzygalne, bo dotyczą subiektywnej przestrzeni symbolicznej, w której trudno cokolwiek zweryfikować.

Wiedzę o tym, że kultura może budować i burzyć, od zawsze wykorzystywano w praktyce: do walki o władzę i w oświacie. Poza tym była ona postrzegana przede wszystkim przez pryzmat nauk humanistycznych, których osiągnięcia nie słyną z utylitarności.

Ta sytuacja zmieniła się na przełomie wieków, kiedy to globalna depolaryzacja polityczna zwiększyła możliwości współpracy i pojawiła się konieczność szukania nowych perspektyw rozwojowych, bo dotychczasowe się wyczerpały. Dzięki temu kultura nagle stała się przedmiotem zainteresowania sił politycznych i ekonomicznych, które w „jakości” kultury zaczęły dostrzegać czynnik niezbędny do wzrostu ilościowego.

„Wzmocnieni rosnącą rolą kultury w procesach społeczno-politycznych, naukowcy zaczęli kwestionować granice, które tradycyjnie ograniczały nauki humanistyczne do pozycji zwykłego widza” – pisze duński historyk sztuki Henrik Reeh we wstępie do książki „Kultura przestrzeni. Studia urbanistyczne i estetyczne” (Københavns Universitet, 2012). Jednym z rezultatów tego przewartościowania było wyłonienie się „humanistycznego obszaru badań nad kulturą przestrzenną, promującego refleksję na temat wzajemnego wpływu ludzkich zachowań i mentalnych relacji na środowisko życia współczesnego człowieka”.

Kultura przestrzenna stała się zbiorczą nazwą miękkich czynników decydujących o twardych rezultatach zagospodarowania przestrzennego. Rozwój jej kariery jako terminu naukowego wyhamował jednak z powodu interdyscyplinarnego i pragmatycznego charakteru gospodarki przestrzennej – trudnego do pogodzenia z metodami nauk humanistycznych.

Wyodrębnienie się dyskursu o kulturze przestrzennej można traktować jako reakcję na fakt, że gospodarka technokratyczna podzieliła sfery ludzkiej działalności pomiędzy sektory i branże bez zapewnienia im systemu komunikacji o interesie społecznym. „Kształtowanie przestrzeni przypadło najpierw urbanistom i architektom oraz lokalnym władzom, a z czasem stało się domeną rozmaitych interesów, wpływów i kapitału. Wpływ mieszkańców na kształt otoczenia stał się niewielki i w znacznej mierze nieuświadomiony” – pisze architekt i urbanista Jan Kamiński w eseju „Kultura przestrzeni”.

W ten sposób z gospodarki przestrzennej zniknął czynnik user experience niezbędny do podnoszenia jakości produktów. I nie ma on szans na spontaniczny powrót, bo maksymalizacja korzyści użytkowników nie jest w projektowaniu przestrzenni czymś tak naturalnym, jak w projektowaniu samochodów, żywności czy wycieczek zagranicznych.

Odpowiedzią był „bunt mieszkańców”. Aktywiści i społecznicy uznali, że aby interes społeczny był uwzględniany w kształtowaniu przestrzeni, muszą o to walczyć z publicznymi władzami i biznesem. Jednym z narzędzi tej walki stało się apelowanie o kulturę przestrzeni.

Na co dzień możemy nie zauważać wpływu kultury na nasze otoczenie, ale plany i projekty nie powstają w próżni. „Stoją za nimi ludzkie decyzje zależne od tego, co aktualnie uważamy za wartościowe” – pisze Kamiński. Decyzje te tworzą złożony system, w których jakość planowania przestrzennego spotyka się z interesem prywatnym, prawodawstwem i rozwojem technologicznym. Zdaniem badacza kultura przestrzeni jest specyficznie polską odpowiedzią na wykluczenie mieszkańców z tego systemu.

Jej utylitarna wartość polega na tym, że ukonkretnia ona spór w relacjach władzy generowanych przez różnice kulturowe i podpowiada, jak go rozwiązać. Pomaga sprowadzić jego złożoność do klarownego postulatu: stwórzmy „jakościową” kulturę przestrzeni, czyli zasady wspólnego korzystania z przestrzeni, które nas połączą i zorganizują. Jest on realny do spełnienia, bo dotyczy fizycznego zasobu, jakim jest przestrzeń, a nie tylko znaczeń i wartości. Jest więc rozstrzygalny.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną