Podkast 37. Sebastian Szymański: Nieczuła korporacja jest gorsza niż czująca maszyna
Aż dziwne, że nie stoi na półce obok cukru i mąki. Bo ostatnio dosypuje się jej do wszystkiego – do diagnostyki medycznej, do kontroli ruchu, do kierowania maszynami, do grania z szachy czy Go, a nawet do programowania. Sztuczna inteligencja weszła do korpusu językowego i korpusu dnia codziennego. Pozostaje jednak terminem/pojęciem niejasnym.
Postanowiliśmy sprawdzić, jakie związane z nią obawy są nieuzasadnione i jakie nadzieje przedwczesne.
Pytamy Sebastiana Szymańskiego o to, czy maszynom można już przypisywać jakieś subiektywne stany mentalne. I o tzw. problem eksplozji inteligencji. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której algorytmy AI tworzą algorytmy skuteczniejsze niż one same.
Wyobrażamy sobie sytuację, w której na ulice europejskich miast wyjeżdżają pojazdy autonomiczne. Zastanawiamy się, realizowanie jakich wartości moralnych należałoby im przykazać: deklarowanych przez ludzi czy realnie przez nich realizowanych. – Czy chcemy maszynę, która będzie nie gorsza od ludzi? Czy też chcemy maszynę, która będzie pod pewnymi względami lepsza od ludzi? Na czym ta jej lepszość ma polegać? – mówi gość pulsara. I przekonuje, że realnym problemem nie są humanoidalne roboty czy świadoma siebie sztuczna inteligencja. – Narracja panująca w kulturze masowej jest nieprzypadkowo taka, że ukazuje się ją jako niezależne od nikogo twory, które mogą się zbuntować i działać wbrew woli czy intencjom ich twórców.
Rozmawiamy dłużej niż zwykle, bo choć sztuczna inteligencja ma 70 lat, to do niedawna była dyskutowana tylko teoretycznie. A dziś jest jak sól.