Kolekcja antycznych portretów, które też można ożywić. Kod QR (powyżej): Haroun Binous wygenerował komputerowe twarze cesarzy rzymskich, które się ruszają, co zwiększa efekt realizmu. Kolekcja antycznych portretów, które też można ożywić. Kod QR (powyżej): Haroun Binous wygenerował komputerowe twarze cesarzy rzymskich, które się ruszają, co zwiększa efekt realizmu. Shutterstock
Technologia

Hipotetyczna twarz

qr-online.pl / materiały prasowe
Czy fascynujące rekonstrukcje twarzy osób dawno żyjących są do końca wiarygodne?

W jednym z greckich poematów z I w. pojawia się postać boksera, który przegrał z bratem sprawę o spadek, bo ten pokazał w sądzie podobiznę sportowca z młodości, która nijak nie przypominała twarzy tego mężczyzny po latach bójek. To sugeruje, że na antycznych portretach starano się uchwycić podobieństwo i nie odbiegały one zbytnio od rzeczywistości. Mogły być też jednak idealizowane – jeśli prawdą jest to, co pisał w III w. Klaudiusz Elian, że portreciści w Tebach płacili karę, jeśli ich klienci uznali, iż wyglądają na wizerunkach zbyt brzydko.

Na pewno uszlachetniano rzeźby cesarzy i innych znanych osób z antyku. Nie zraziło to artysty Daniela Vosharta, który w 2020 r., posługując się programami komputerowymi, stworzył fotograficzne podobizny 54 władców rzymskich. Za pomocą sztucznej inteligencji przetworzył ich dostępne wizerunki, a karnację i kolor oczu dobrał na podstawie analizy tekstów źródłowych. Należy jednak pamiętać, że opisy wyglądu cesarzy bywały zdawkowe, niejednoznaczne lub przesadzone. W dodatku większość wykorzystanych przez Vosharta opisów wyszła spod piór autorów, którzy nigdy żadnego z nich nie widzieli, bo żyli długo po ich śmierci. Doceniamy jednak pracę artysty, bo wykreowani ludzie wyglądają jak żywi.

Rekonstrukcja twarzy na podstawie czaszek zupełnie anonimowych osób jest trudniejsza. Co prawda dzięki analizie DNA możemy odtwarzać kolory włosów, oczu czy skóry, co zwiększa dokładność wizerunku, czy wykorzystać tomografię komputerową, ale co z tego, że sztuczna inteligencja zostanie przez nas nakarmiona skanami CT oraz informacjami o DNA, skoro nie ma sposobu, by zdobyć informacje na temat kształtu nosa, uszu czy ust, nie mówiąc o zmarszczkach, znamionach lub bliznach. Możemy tworzyć przedstawienia pewnych cech zmarłych osób, zawsze jednak będzie to jedynie przybliżenie, a nie odwzorowanie ich oryginalnego wyglądu. Jest raczej pewne, że gdyby osoba, której twarz zrekonstruowaliśmy, zobaczyła swój wygenerowany na podstawie czaszki i genów portret, nie rozpoznałaby w nim siebie. Tak jak my nie rozpoznajemy własnej twarzy namalowanej przez nieudolnego artystę, który nie uchwycił charakterystycznego grymasu, krzywego uśmiechu czy błysku w oku. Nie zmienia to faktu, że rekonstrukcji 3D jest coraz więcej – w internecie i muzeach. Nawet jeśli są tylko umowne, to przynajmniej mamy wrażenie, że spoglądamy w twarz ludziom z przeszłości.

Wiedza i Życie 10/2024 (1078) z dnia 01.10.2024; Sygnały; s. 12