Shutterstock
Technologia

Lit potrzebny od zaraz. Europie zostaje import

Baterie litowo-jonowe: czas na nową generację
Technologia

Baterie litowo-jonowe: czas na nową generację

Rozwój tych źródeł energii ograniczają dwa problemy: długi czas ładowania i słaba wydajność w niskich temperaturach. Nad ich rozwiązaniem pracowali chińscy naukowcy.

Rozpoznane rezerwy geologiczne tego metalu na naszym kontynencie są po prostu za małe, aby mogły zaspokoić cały apetyt tutejszego przemysłu motoryzacyjnego.

W przyrodzie kolor wściekle żółty bywa stosowany ku przestrodze (patrz: liściołaz żółty) czy jako kamuflaż (patrz: modliszka storczykowa). W Pulsarze natomiast – to sygnał końca embarga, które prestiżowe czasopisma naukowe nakładają na publikowane przez badaczy artykuły. Tekst z żółtym oznaczeniem dotyczy więc doniesienia, które zostało upublicznione dosłownie przed chwilą.

Nie złoto, nie platyna, ale lżejszy od wody lit – oto nowy król wśród metali. Jest w każdym samochodzie elektrycznym i domowym magazynie energii słonecznej. Zapotrzebowanie na niego rośnie błyskawicznie. Czy jednak jego podaż nadąży za popytem? A może trzeba będzie zieloną rewolucję w transporcie nieco spowolnić? W najnowszej analizie naukowcy oceniają, że już w najbliższych latach mogą pojawić się okresowe niedobory surowca, na które najbardziej narażona będzie Europa.

Raport, którego głównym autorem jest André Månberger z Lunds universitet, zajmuje się trzema głównym regionami świata, w których popyt na lit jest dziś największy. Są to oczywiście Chiny oraz Europa i USA, łącznie dostarczające 80 proc. samochodów elektrycznych. Kluczowe pytanie, które w dzisiejszym „Cell” zadają sobie naukowcy, brzmi: czy już w 2030 r. każdy z tych regionów może osiągnąć samowystarczalność w dostawach litu dla branży motoryzacyjnej? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, a zależy przede wszystkim od tego, czy w tak krótkim czasie uda się uruchomić odpowiednio dużo własnych kopalń krytycznego surowca oraz zakładów przerabiających go w węglan litu – kluczowy związek chemiczny wykorzystywany w produkcji baterii litowo-jonowych.

Zacznijmy od prognozy popytu na węglan litu. Naukowcy oceniają, że Chiny będą potrzebowały w 2030 r. ok. 1,3 mln ton tego związku, czyli 2–3 razy więcej niż dziś. W przypadku Europy zapotrzebowanie zwiększy się do ok. 800 tys. ton (czyli też się co najmniej podwoi), a w USA sięgnie 700 tys. ton. Jest to scenariusz zakładający szybki wzrost popularności samochodów elektrycznych na świecie.

A podaż? Najbardziej optymistyczny wariant na rok 2030 przedstawiony w raporcie zakłada, że Chińczycy wytworzą sobie 1,1 mln ton węglanu litu, Amerykanie – 610 tys. ton, a Europejczycy – jedynie 325 tys. ton. Aby tak się stało, kolejne kopalnie litu i zakłady jego przerobu powinny być otwierane błyskawicznie, co w przypadku USA i Europy wydaje się wręcz hurraoptymistycznym założeniem, jako że zarówno po tej stronie Atlantyku, jak i po tamtej górnictwo litu właściwie dopiero raczkuje.

Niestety, jak łatwo zauważyć, nasz kontynent nawet przy takim maksymalnym wysiłku nadal będzie mocno uzależniony od importu surowca. O ile Chiny i USA mają sporą szansę na osiągnięcie samowystarczalności, choć raczej nie w ciągu pięciu najbliższych lat, o tyle Europa nie może na to liczyć. Jej rozpoznane rezerwy geologiczne są po prostu za małe, aby mogły zaspokoić cały apetyt europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Poszukiwania nowych złóż wciąż jednak trwają. I nie wiadomo, ile dokładnie kitu może się kryć w prastarych skałach tarczy bałtyckiej i ukraińskiej.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną