Shutterstock
Zdrowie

Wirus Langya raczej nie wywoła nowej pandemii

Nowy wirus Langya rozprzestrzenił się ze zwierząt na ludzi. Wywołuje gorączkę, kaszel, zmęczenie, utratę apetytu i bóle mięśni, ale nie ma na razie dowodów, by źródłem zakażenia mógł być człowiek.

Nowy zarazek po raz pierwszy wykryto w północno-wschodnich Chinach – w prowincjach Shandong i Henan – już pod koniec 2018 r. Ale został formalnie zidentyfikowany przez naukowców dopiero w ubiegłym tygodniu i w „The New England Journal of Medicine” ukazał się raport na jego temat.

Naukowcy wykryli wirusowe RNA zarazka Langya (w skrócie LayV) wśród 27 proc. przebadanych ryjówek żyjących w regionie (na zdjęciu Crocidura suaveolens), co sugeruje, że właśnie te małe ssaki mogą być jego naturalnym rezerwuarem (wykryto go również u 2 proc. kóz domowych i 5 proc. psów).

Jakie są objawy zakażenia?

Według grupy monitorującej zakażenia nie ma na razie dowodów, by ludzie zakażali się między sobą, ponieważ dotychczasowi pacjenci nie mieli ze sobą wcześniejszego kontaktu. Nie zakazili się również członkowie ich rodzin. Sugeruje to, że wirus nie przechodzi z człowieka na człowieka, ale raczej ze zwierzęcia na człowieka. Choć uczeni nie mogą na razie wykluczyć i takiej drogi transmisji.

Spośród przebadanych osób wszystkie doświadczyły gorączki. Drugim najczęstszym objawem było zmęczenie (u 54 proc. chorych), kaszel (50 proc.) i bóle mięśni (46 proc.). Ponadto 38 proc. miało mdłości, 35 proc. ból głowy, a kolejne 35 proc. wymioty.

Skąd się wziął wirus Langya?

Po zsekwencjonowaniu genomu LayV okazało się, że mamy do czynienia z henipawirusem (dla którego do tej pory najczęstszym rezerwuarem były nietoperze). Jest to odzwierzęcy wirus zawierający RNA, najbliżej spokrewniony z wirusem Mojiang, ale też z Hendra i Nipah. A one nie raz wywołały już w południowo-wschodniej Azji oraz Australii lokalne epidemie i bywają śmiertelne dla ludzi.

O wirusach Nipah i Hendra wiadomo najwięcej. Są niebezpieczne dla koni, wielbłądów, cywet, goryli, szympansów i człowieka, ale pierwszą przystań – podobnie jak koronawirusy – znalazły wśród nietoperzy. Ciekawostką jest to, że ssaki te nie tylko nie są w stanie ich uśmiercić, ale w ich organizmach dochodzi do ewolucji wirusa w typy bardziej agresywne, niebezpieczne dla innych gatunków.

Czy wirus Langya może wywołać nową epidemię?

Do tej pory nie zgłoszono żadnych zgonów u osób, które przebyły zakażenie LayV (choć w kilku przypadkach nie skończyło się na wymienionych objawach, bo doszło do zapalenia płuc). Uczeni uspokajają, że dopóki zarazek nie będzie rozprzestrzeniał się między ludźmi, ogniska zakażeń w Chinach nie wywołają epidemii o szerszym zasięgu. Cytowany przez zachodnie media dr Oliver Restiff z University of Cambridge nie obawia się, by zarazek LayV miał potencjał pandemiczny.

Niemniej musimy zawsze pamiętać o tym, że tak jak pandemia wywołana koronawirusem SARS-CoV-2 wybuchła na świecie za sprawą transmisji patogenu ze zwierząt na ludzi, kolejna będzie najprawdopodobniej miała podobne źródło. Niekoniecznie teraz, ale w najbliższych dziesięcioleciach na pewno.