Shutterstock
Strona główna

Sztuczna inteligencja jako dziennikarz

Czy roboty będą za nas pisać teksty?

W maju br. serwis MSN, należący do firmy Microsoft, doniósł, że zastąpi pracę dziennikarzy robotami. Jeśli ktoś wczytał się w szczegóły informacji, mógł się dowiedzieć, że sztuczna inteligencja zajmie się nie tyle tworzeniem materiałów prasowych, ile ich kategoryzacją, doborem i pisaniem streszczeń. Użytkownicy przeglądarki Edge, którzy nie zmienili strony startowej, mogą zapoznać się z owocem krzemowego dziennikarstwa – o tym, co zobaczą, decyduje właśnie sztuczna inteligencja. Z kolei „The Guardian” 18 września tego roku opublikował artykuł pisany przez GPT-3 – motor języka naturalnego oparty na maszynowym uczeniu. Przewrotnie dobrana tematyka („Czy my, roboty, w końcu uznamy was, ludzi, za element zbędny?”) jeszcze pogłębiła jego wymowę.

W istocie pisanie tekstów w języku naturalnym nie jest niczym niezwykłym. Od dawna stosowane jest w m.in. w wiadomościach ekonomicznych, prognozach pogody oraz doniesieniach sportowych. O ile jednak napisanie „nad Podlasiem będą przechodzić burze”, „Lech pokonał Pogoń 2:0, a obie bramki w drugiej połowie strzelił Szymczak” lub „na warszawskim parkiecie po wzroście WIG o 2,8%, a Orlenu i Biotonu o ponad 5% zapanował optymizm” możliwe jest za pomocą prostego oprogramowania opartego na deterministycznych regułach i algorytmach, o tyle przygotowanie tekstu bardziej twórczego czy refleksyjnego wymaga zbudowania czegoś, co przypomina ludzki mózg. To jest modułu uczącego się, który dobiera odpowiednie słownictwo, łączy je we frazy, formułuje za ich pomocą myśli, a całemu tekstowi nadaje format atrakcyjny w odbiorze i podlegający regułom, jakie zwykła mieć publicystyka prasowa. Teksty pisane przez robota, jak pokazuje podany przykład, już niedługo mogą być nie do odróżnienia od pisanych przez człowieka.

Żeby było zabawniej, jeszcze szybciej rozwija się analiza języka naturalnego. Dzięki technologiom chmurowym, big data oraz sztucznej inteligencji wiadomości z internetu i mediów są dzisiaj analizowane przez klastry superkomputerowe, które wyszukują informacje o zdarzeniach (przede wszystkim w polityce i gospodarce) wpływających na kursy giełdowe. Może się więc okazać, że komputery będą czytać teksty tworzone przez inne komputery – oczywiście zanim się nie zorientują, że pośrednictwo języka ludzkiego, pełnego nieścisłości i subtelności, nie jest im do niczego potrzebne. Zaczną więc wymieniać wiadomości maszynowo, w języku dla nas niedostępnym – i to będzie moment, kiedy naprawdę powinniśmy zacząć się bać.

Wiedza i Życie 11/2020 (1031) z dnia 01.11.2020; Sygnały; s. 6

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną