Mongolska ­jurta. W górnej ­części można zaobser­wować elementy konstrukcyjne schronienia. W dolnej zostały one przesłonięte ­dekoracyjnymi dywanami i tkaninami. Mongolska ­jurta. W górnej ­części można zaobser­wować elementy konstrukcyjne schronienia. W dolnej zostały one przesłonięte ­dekoracyjnymi dywanami i tkaninami. Pikoso.kz / Shutterstock
Człowiek

Z trawy, kamienia czy gliny. Z czego zrobić dom?

Wielu z nas, oglądając w telewizji programy o szybkich metamorfozach domów czy mieszkań, wzdycha, widząc budynki rosnące jak na drożdżach dzięki modułowym drewnianym elementom, które można dowolnie i szybko zestawiać tak, by osiągnąć pożądany efekt.

Szkoda, że u nas takie technologie są trudne do zastosowania. Bo to, z czego wznosi się domy w danym rejonie, zależy przede wszystkim od klimatu i materiałów dostępnych w najbliższej okolicy. Można by tu jeszcze wymienić tryb życia, zwłaszcza gdy mówimy o plemionach wędrownych albo mieszkańcach terenów podmokłych.

Dumny Czirokez w ceremonialnym stroju przed swoim tipi. Ale w kulturze północnoamerykańskich Indian w zasadzie to kobiety wznosiły domostwo i dbały o nie.Waddell Images/ShutterstockDumny Czirokez w ceremonialnym stroju przed swoim tipi. Ale w kulturze północnoamerykańskich Indian w zasadzie to kobiety wznosiły domostwo i dbały o nie.

Najwięcej kłopotów z pozyskaniem materiałów budowlanych mieli mieszkańcy okolic podbiegunowych. Nie ma tam przecież roślinności, która po obróbce mogłaby służyć jako element nośny budynku czy wykończenie. Za to pod dostatkiem jest lodu i śniegu. Wprawny myśliwy potrafił sam w ciągu pół godziny zbudować z bloków śniegu niewielkie igloo – potrzebował do tego tylko specjalnego długiego noża (dawniej kościanego). W środku płonęła lampka z tłuszczem zwierzęcym, więc temperatura oscylowała wokół 0ºC, a wejście do pomieszczenia przesłaniała płachta ze skór upolowanych zwierząt. Zaletą takiej konstrukcji było to, że bloki dawało się stosunkowo łatwo demontować i powiększać budowlę w miarę potrzeb. Ale w części Grenlandii Inuici nie mieszkali wcale w igloo, lecz w ziemiankach (konstrukcja częściowo znajdująca się pod ziemią, wzmacniana tym, co się znajdzie pod ręką, jak gałęzie, kości zwierząt czy kamienie) albo namiotach ze skór.

W Kandovan w Iranie ludzie nadal żyją jak setki lat temu w domach skalnych.Mavritsina Irina/ShutterstockW Kandovan w Iranie ludzie nadal żyją jak setki lat temu w domach skalnych.

Taka konstrukcja zbliża ich już do ludów koczowniczych czy plemion indiańskich, zamieszkujących Amerykę Północną, które przenosiły się przynajmniej dwa razy w roku – przede wszystkim wędrując za stadami zwierząt, głównym źródłem pożywienia. Gdy Indianie przybywali na miejsce osiedlenia, to kobiety rozstawiały tipi. Najpierw mocowały w ziemi żerdzie (w czasie wędrówki służące za ciągnięte przez psy lub konie tragi czy włóki, do których mocowano skóry, wyposażenie, a także… dzieci, żeby nie pogubiły się w ogólnym zamęcie), następnie rozpinały na nich wykonane głównie ze skór bizonów pokrycie. Skóry zszywano tak, żeby tworzyły półkole. Była to tak praktyczna konstrukcja, że przejęły ją amerykańskie wojska i stosowały podczas wojny secesyjnej. Zaletą tipi było to, że stosunkowo duża średnica okręgu (ok. 6 m) wyznaczonego przez drągi umożliwiała rozpalenie w środku ogniska (wywietrznik był przysłaniany i odsłaniany za pomocą żerdzi w zależności od potrzeb).

Rumuńska kurna chata z belek drewnianych, łączonych w narożach (węgłach) na zamki z ostatkami. Teraz jasne jest pochodzenie wyrażenia „wyjrzeć zza węgła”. Vania Tonova/ShutterstockRumuńska kurna chata z belek drewnianych, łączonych w narożach (węgłach) na zamki z ostatkami. Teraz jasne jest pochodzenie wyrażenia „wyjrzeć zza węgła”.

Inne wersje takiego przenośnego namiotu stawiano (i nadal się stawia) na stepach, zamieszkiwanych głównie przez ludy zajmujące się hodowlą i wypasem zwierząt. Należy do nich choćby jurta – namiot o bardziej kopulastym kształcie, kryty też nieco innymi skórami, bo zwierząt hodowlanych, jak jelenie. Budowa jurty wymaga większych umiejętności, a i życiem w niej rządzą bardziej skomplikowane prawa. Najpierw w krąg stawiana jest kratownica, przypominająca zagrodę dla zwierząt. Później układa się krokwie dachowe, a na całość naciąga najpierw warstwę ocieplającą z wojłoku czy filcu, a później zewnętrzną tkaninę, często zdobioną. Cała konstrukcja z zewnątrz jest wzmacniana linami, co sprawia, że jurta wygląda jak dobrze zabezpieczony przed wysłaniem pakunek. Jurty od igloo i innych wersji tipi czy wigwamów odróżnia to, że posiadają drzwi. A ponieważ żyjące w nich ludy tureckie czy mongolskie rzadziej się przenoszą, budowle te wyposażone są zdecydowanie lepiej – i obowiązują w nich pewne zasady poruszania. Na środku, przy balu wspierającym całą konstrukcję, mamy piec, służący do ogrzewania, gotowania i suszenia. A całe wnętrze podzielone jest (funkcjonalnie) na strefy: kuchenną, małżeńską, spiżarnianą itd. Brzmi to wszystko coraz bardziej swojsko? Zdecydowanie. Gdyby w okolicy rosło trochę lasów, zaraz mielibyśmy z tego kurną chatę.

Kirgistan. W zależności od pory roku, a nawet dnia mieszkańcy jurty zakrywają lub odkrywają jej szczyt. W zasadzie tylko przez ten otwór do środka wpada światło.Brigitte Bolduc/ShutterstockKirgistan. W zależności od pory roku, a nawet dnia mieszkańcy jurty zakrywają lub odkrywają jej szczyt. W zasadzie tylko przez ten otwór do środka wpada światło.

Bo chaty budowano najczęściej z bali (na Ukrainie można jeszcze zobaczyć konstrukcje z wikliny), a dachy kryto strzechą (ze słomy żytniej lub trzciny) albo – w wersji bogatszej – gontem. Kurna chata nie miała komina, a dym z paleniska uchodził poprzez otwór w najwyższym punkcie dachu. Konstrukcje te, właściwe dla naszych terenów, składały się najczęściej z trzech izb: sieni i dwóch bocznych – czarnej (z piecem) i białej (gościnnej). Czasami pojawiała się w nich jeszcze komora, czyli magazyn. Bogatsi chłopi mogli też wydzielić sobie alkierz, czyli pomieszczenie służące za sypialnię. Najbiedniejsi mieszkali w lepiankach.

Domy stożkowe w Harranie (teraz Turcja), jednej z najstarszych na Ziemi i ­ciągle zamieszkanej osadzie.Valery Shanin/ShutterstockDomy stożkowe w Harranie (teraz Turcja), jednej z najstarszych na Ziemi i ­ciągle zamieszkanej osadzie.

Lepianki znane są pod każdą szerokością geograficzną – spotkać je można i w naszym kraju, i w Indiach, i w całej niemal Afryce, a także Ameryce Południowej. Stawiane były indywidualnie, ale i zbiorowo, zwłaszcza w Afryce, gdy należało się spieszyć, aby materiał nie wysechł za bardzo. Najczęściej wznoszone są z mokrej gliny (kule ugniatane w dłoniach), zmieszanej z trawą, słomą lub odchodami zwierząt, czy niewypalanych cegieł. Glina stanowi główny materiał budowlany albo służy do wypełnienia przestrzeni między elementami nośnymi. A ponieważ jest słabo odporna na działanie różnych warunków atmosferycznych, wzmacnia się ją dodatkowo z zewnątrz – wszelkimi lepikami lub… dekoracjami malarskimi z ochry, które po wyschnięciu tworzą rodzaj powłoki. Wzory umieszczane na ścianach przez afrykańskie plemiona mają funkcje apotropaiczne, czyli odstraszają nieprzyjazne siły, ale i opowiadają dzieje ludu w formie geometrycznych znaków. I choć wydawać by się mogło, że to budownictwo nie do końca trwałe, to prawda jest taka, że z gliny powstawały metropolie, jak Timbuktu w Afryce, które w XIV w. miało podobno pięć razy więcej mieszkańców niż ówczesny Londyn i było najbogatszym miastem na świecie. Przez wieki Timbuktu stanowiło centrum wymiany towarów między Afryką Północną a Czarną i Europą, a wzbogaciło się głównie dzięki handlowi złotem. I właśnie z tego powodu i stosunkowo dużej niedostępności o jego skarbach krążyły legendy. Mówiono, że chodniki są w nim wyłożone szczerym złotem, a jego władcy opływają w luksusy. I choć tamtejsze domy były głównie pokrytymi strzechą lepiankami, to pałac króla i meczet wzniesiono tak naprawdę z kamienia.

Kapadocja (Turcja) słynie z oryginalnych form skalnych z tufów wulkanicznych. W takim materiale drążono pomieszczenia mieszkalne, ale też przeznaczone na miejsca kultu (kościoły i klasztory).Zzvet/ShutterstockKapadocja (Turcja) słynie z oryginalnych form skalnych z tufów wulkanicznych. W takim materiale drążono pomieszczenia mieszkalne, ale też przeznaczone na miejsca kultu (kościoły i klasztory).

Ale historia Timbuktu uczy nas jednego – nie można oceniać mieszkańców po wyglądzie zewnętrznym ich domostwa. Chata kryta strzechą przestała już symbolizować biedę. Jej doskonałe parametry termoizolacyjne sprawiają, że dzisiaj, np. w Danii, na takie pokrycie dachu decydują się najbogatsi (strzecha musi mieć wiele atestów, a i jej pozyskanie jest coraz trudniejsze). Pomieszczenia mieszkalne wykute w nubijskim piaskowcu w okolicach Petry nadal są wykorzystywane przez tamtejszą ludność, ale uważny wędrowiec dostrzeże ekstraterenówki ukryte wśród rzadkich krzaków, a na „dachach” jaskiń rzędy paneli słonecznych, dostarczających prąd do przeróżnych urządzeń. Mongolska jurta miewa dyskretnie przymocowaną antenę satelitarną, umożliwiającą odbiór telenowel z całego świata, a i o tym, że niektóre igloo mogą mieścić naprawdę luksusowe hotele, nie trzeba już wspominać. Wracamy do tych technik, szukając sposobów na potanienie budowy, ale i próbując żyć ekologicznie (domy ze słomy) – liczymy nie tylko na niższe koszty energetyczne obsługi naszych domostw, ale i zwyczajnie łatwiejsze życie.

Wiedza i Życie 3/2019 (1011) z dnia 01.03.2019; Inne spojrzenie; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Z trawy, kamienia czy gliny"

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną