Shutterstock
Środowisko

Niema mowa roślin

Po raz pierwszy badaczom udało się uwiecznić na nagraniach „mowę” roślin.

Mikrofony umieszczone w odległości 10 cm od badanych okazów zarejestrowały ultradźwięki o częstotliwości od 20 do 100 kHz. Ta częstotliwość jest za wysoka dla ludzkich uszu, ale – co ciekawe – słyszą ją niektóre owady oraz ssaki znajdujące się w pobliżu (do ok. 5 m). Okazało się również, że rośliny „przemawiają” w chwilach zagrożenia. I tak na skutek uszkodzenia łodygi pomidor wydał z siebie 25 dźwięków na godzinę, a tytoń – 15. Niska dostępność wody to 35 odgłosów u pomidora i 11 u tytoniu. Rośliny żyjące w komfortowych warunkach są z kolei małomówne – średnio 1 ton na godzinę.

Co więcej, rodzaj stresora wpływał nie tylko na liczbę, ale i częstotliwość dźwięków. Wydaje się więc, że w zależności od bodźca rośliny używały do jego określenia innych „słów”. Ich źródłem jest proces tzw. kawitacji, zachodzący w komórkach ksylemu, które odpowiadają za transport wody i soli mineralnych z korzenia do pozostałych tkanek. Parowanie wody skutkuje spadkiem ciśnienia w komórce, a to z kolei prowadzi do powstawania pęcherzyków powietrza. Zarejestrowane dźwięki generowane są w chwili pęknięcia pęcherzyków. Zjawisko kawitacji, jeśli zbyt intensywne, stanowi zagrożenie dla życia rośliny, dlatego badacze uważają, że dokonane odkrycie może przysłużyć się ich ochronie. Dzięki „wsłuchaniu” się w głos roślin rolnicy będą mogli zdiagnozować problem dotykający ich uprawy.

Wiedza i Życie 3/2020 (1023) z dnia 01.03.2020; Sygnały; s. 6

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną