Wiedza i Życie
Opinie

Listy czytelników

Wiedza i Życie

Szanowni Państwo!

W numerze 9/2019 „WiŻ” zaintrygowała mnie informacja podana w artykule „Zaminowani” pana Kamila Nadolskiego. Jako że specjalizuję się w innej dziedzinie, moja wiedza historyczna pozostała na szkolnym poziomie, tym bardziej cenię sobie lekturę „Wiedzy i Życia”, która pozwala w przystępny sposób poszerzać horyzonty i otwierać oczy na problemy, których sobie nie uświadamiamy. Informacje i statystyki zawarte w artykule są dla mnie powalające skalą zagrożeń, strat i wysiłku wymaganego, by zneutralizować zagrożenie.

Jest tam wzmiankowane: „Zdecydowana większość min na terenie Polski to pozostałości po II wojnie światowej”. Szczerze mówiąc, byłam przekonana, że wszystkie miny w Polsce pochodzą z tego okresu. Czy mogłabym prosić o rozwinięcie wątku, przy okazji jakich innych konfliktów zbrojnych na terenie Polski pozostawiono miny? Szukając (pobieżnie) w internecie, nie znalazłam wzmianki o innym pochodzeniu niewybuchów niż II wojna światowa.

WIERNA CZYTELNICZKA ALEKSANDRA GABRYŚ



Szanowna Pani!

Zdecydowana większość min i niewybuchów pochodzi z okresu II wojny światowej, ale nie są one jedyne.

Na terenie naszego kraju rozgrywały się także działania wojenne z okresu I wojny światowej, więc i takie miny i niewybuchy są znajdowane przez naszych saperów. Potwierdzają to eksperci z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach. Co ciekawe, zdarzają się także miny i niewybuchy zalegające na poligonach wojskowych – są to pozostałości po ćwiczeniach, np. wojsk natowskich, dlatego tak niebezpieczne jest samodzielne wchodzenie na poligony wojskowe mimo wyraźnych znaków i ostrzeżeń. Nic za to nie wiadomo na temat jakichkolwiek niewybuchów z okresu PRL.

KAMIL NADOLSKI

Witam Państwa serdecznie!

Z ogromną ciekawością przeczytałam artykuł na temat fałszowania produktów spożywczych w numerze 11/2019 „Wiedzy i Życia”. Od dłuższego czasu staram się unikać żywności pakowanej w plastikowe opakowania, choć jest to bardzo trudne, bo sklepy są zasypywane takimi towarami. Dziękuję za artykuł, bo dzięki takim tekstom wzrasta świadomość, że jesteśmy tym, co zjadamy. Jakiś czas temu usłyszałam plotkę o myciu marchwi w znanym wybielaczu, aby kupujący miał wrażenie pięknych i czystych warzyw. Zapytałam znajomego rolnika, czy to prawda. On odparł ze smutkiem, że wie o sprawie, ale on tego nie robi. To mnie przeraziło, ale dało też do myślenia. Dzisiaj chcę wybierać tylko brudne warzywa od starego zaufanego sprzedawcy. Może w końcu ludzie zaczną wybierać produkty z większą odpowiedzialnością, a apteki przestaną wyrastać w naszym kraju co dwa metry jak grzyby po deszczu.

MAGDALENA

Wiedza i Życie 2/2020 (1022) z dnia 01.02.2020; Listy czytelników; s. 80

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną