W 1999 r. zestaw „Sekret Sfinksa” był jedną z najlepiej sprzedających się zabawek – choć Sfinks był zdecydowanie mniejszy… W 1999 r. zestaw „Sekret Sfinksa” był jedną z najlepiej sprzedających się zabawek – choć Sfinks był zdecydowanie mniejszy… Pimonmartj / Shutterstock
Człowiek

Klocki to hit

Jeden z wielu zestawów drewnianych klocków wyprodukowanych przez „Zorkę” w Cieplicach Śląskich.Maria Wieczorek Jeden z wielu zestawów drewnianych klocków wyprodukowanych przez „Zorkę” w Cieplicach Śląskich.
Początkowo miały tylko uczyć liter, szybko jednak stały się przedmiotami rozwijającymi wyobraźnię. Do ich upowszechnienia przyczynili się sprytni wynalazcy i rzutcy przedsiębiorcy. Dziś na całym świecie powstają miliony klocków. Drewniane, kamienne, gumowe czy plastikowe są jedną z ulubionych zabawek dzieci. Niektóre jednak wywołują kontrowersje…

Pierwsze klocki zdecydowanie różniły się od tych, którymi bawią się współczesne dzieci. Inaczej też się nazywały. Na sześciennych kostkach zamiast oczek znajdowały się litery służące nauce czytania. Taka była również ich rola. Dziś głównym zadaniem klocków jest rozwijanie wyobraźni przestrzennej i kreatywności. W 1693 r. angielski filozof John Locke radził rodzicom: „Aby wyuczyć dzieci abecadła drogą zabawy, można użyć kostek lub coś podobnego, w czem litery służą do gry, i wynaleźć w tym celu dwadzieścia innych zabawek, odpowiednich do ich [dzieci] usposobienia”.

Pod koniec XVIII w. tanimi drewnianymi klockami bawiły się dzieci w Niemczech. Budowały z nich domki i miasteczka. Masowa produkcja klocków rozpoczęła się w XIX w. zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Początkowo były one wytwarzane z odpadów drewna w warsztatach stolarskich jako produkty uboczne, jednak szybko stały się niezwykle popularne – dziś są jedną z najbardziej lubianych zabawek.

W drugiej połowie XIX w. doszło do innowacji mającej wpływ na to, jak klockami bawimy się dzisiaj. Opracowano bowiem sposób ich łączenia dzięki wyżłobionym rowkom, co sprawiło, że stało się możliwe budowanie bardziej złożonych konstrukcji.

Piasek, kreda i olej

Przełom nastąpił w Niemczech w 1879 r. Wtedy to dwaj bracia Otto i Gustaw Lilienthalowie z mieszanki piasku kwarcowego, kredy i oleju lnianego zrobili pierwsze kamienne klocki. Ich wynalezienie przypisuje się Gustawowi, artyście z zawodu, który pracował m.in. dla magazynu „Neuer Kindergarten”, współredagowanego przez Friedricha Fröbela, twórcę wychowania przedszkolnego. Ten niemiecki pedagog i miłośnik przyrody podkreślał, że wiele wartościowych materiałów do zabaw można znaleźć w naturze (np. piasek, glinę, wodę czy kamienie). Gustaw, zainspirowany teoriami Fröbela o naturalnych materiałach oraz dużej roli tej zabawki w rozwoju dzieci (sam Fröbel zaprojektował drewniane klocki w formie sześcianów, walców i graniastosłupów, które nazwał darami), wpadł na pomysł stworzenia klocków z „kamienia”. Wraz z bratem (który był inżynierem) wymyślił unikalną mieszankę do produkcji. Lilienthalowie chcieli, by ich klocki w dotyku jak najbardziej przypominały naturalny kamień, a dzięki fakturze uzyskały lepszą przyczepność niż drewniane bryły. Niestety, nie cieszyły się one dużym powodzeniem, w związku z czym bracia odsprzedali już opatentowaną formułę. Kupił ją w 1880 r. Friedrich Adolf Richter za 1000 marek (dziś to ok. 500 euro). Jego firma powstała w niewielkim miasteczku Rudolstadt w Turyngii.

Klocki Richtera

Richter, zanim stał się „zabawkarzem”, wytwarzał lekarstwa, pozytywki oraz gramofony. Jednak to niewielkie kamienne bryły przyniosły jemu i stworzonej przez niego firmie prawdziwy sukces. To właśnie ten niemiecki przedsiębiorca dostrzegł tkwiący w klockach potencjał – widział w nich produkt, którym dzięki odpowiednim działaniom marketingowym dałoby się zainteresować także dorosłych. Podobną strategię stosuje współcześnie firma Lego Group, która z myślą o dorosłych stworzyła specjalny program Ambasadorowie Lego. Powstało nawet określenie AFOL (od adult fan of Lego), oznaczające dorosłego fana Lego.

W 1884 r. Richter opracował własne zestawy klocków wielkości 20 mm i 25 mm. Do ich stworzenia użył proporcji zastosowanych wcześniej przez Friedricha Fröbela. Klocki Richtera zostały wprowadzone na rynek i szybko stały się – wg dzisiejszego słownictwa – hitem. Otwierano kolejne fabryki firmy F. Ad. Richter & Cie – w Wiedniu, Nowym Jorku, Petersburgu…

W drewnianych pudełkach oprócz klocków (podobnie jak w zestawach Lego) znajdowały się książeczki. Instrukcje napisane były w 13 językach: polskim, niemieckim, angielskim, holenderskim, francuskim, duńskim, czeskim, węgierskim, rosyjskim, hiszpańskim, włoskim, portugalskim i rumuńskim. Obok tekstu zamieszczono też kolorowe grafiki przedstawiające budowle, które można było zbudować z klocków.

Podstawowy zestaw składał się z brył w kształcie sześcianów, walców, trójkątów i graniastosłupów w trzech kolorach: czerwonym, żółtym i niebieskim. Natomiast bardziej skomplikowane komplety zawierały także części do budowy mostów, jak w fundamentach prawdziwych budowli łączone z metalem. Powstało ponad 400 różnych zestawów konstrukcyjnych i ok. 1200 kształtów klocków. Sprzedawano je w drewnianych pudełkach z przesuwanym wiekiem. Z kolei drzewa oraz figurki drukowano na arkuszach sztywnego papieru tak, by można je było wyciąć i postawić nieopodal budynków. Cel przyświecający przedsiębiorcy był jeden: Richter chciał, żeby dzięki zabawie dzieci uczyły się nie tylko tworzenia pojedynczych budowli, ale i całych miast.

W 1910 r. po śmierci Richtera firmę podzielono, zreorganizowano, a w końcu – w 1963 r. – zamknięto. 30 lat później rozpoczął się nowy rozdział tej zabawki w historii. Tym razem pojawiła się na rynku pod nazwą Anker. Firma istnieje do dziś i choć korzysta z dawnych formuł i wzorów, to produkuje także bardziej współczesne zabawki – klocki w kształcie dinozaura, latarni morskiej czy kolorowych kostek domina można kupić również w Polsce. Jednak to dzięki wizjonerowi z Turyngii klocki, zwane po niemiecku Anker-Steinbaukasten, a po angielsku Anchor Stone Blocks (choć często nazywa się je po prostu klockami Richtera), odniosły sukces w wielu krajach.

Klocki Gnom

Swoją cegiełkę do historii klocków dołożyli także Polacy. Na początku lat 20. ub.w. Bronisław Mańkowski, dyrektor warszawskiej Spółki Akcyjnej „Gnom”, wpadł na pomysł rozpoczęcia produkcji polskich klocków z drewna (ponieważ zabawki dostępne w kraju pochodziły z importu). Z propozycją współpracy zwrócił się do architekta Stanisława Noakowskiego, profesora Politechniki Warszawskiej. Ale ponieważ architekt twierdził, że sam nie ma dzieci i nie zna ich psychiki, więc nie wie, jak zaprojektować dobrą zabawkę, technicznym opracowaniem klocków zajął się Mańkowski, a po przygotowaniu gotowych elementów profesor zaczął tworzyć kompozycje i architektoniczne wizje. Tak powstały klocki o 13 różnych kształtach (podstawę stanowiły kostki z drewna bukowego o wymiarach 2×2×2 cm i ich wielokrotności). Wewnątrz drewnianego pudełka znajdowała się instrukcja dla małych budowniczych, w której zawarto informacje o stylach architektonicznych oraz opisy poszczególnych budowli, np. rzymskiego grobowca, greckiej świątyni czy zakopiańskiej kapliczki.

W latach 20. XX w. Zakłady Przemysłu Zabawkarskiego, Instrumentów Muzycznych i Drobnych Wyrobów Drzewnych „Gnom” wyprodukowały ok. 15 tys. zestawów klocków. Prezentowano je na wystawach, zarówno w kraju (np. podczas Salonu Dorocznego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych), jak i za granicą: we Włoszech czy w Konstantynopolu, a w 1925 r. na wystawie paryskiej otrzymały złoty medal. Eksportowano je także za ocean – do USA i Kanady.

PRL a sprawa klocków

Bronisław Mańkowski próbował wznowić produkcję klocków „Gnom” także w nowej powojennej rzeczywistości. Prywatne inicjatywy w ustroju socjalistycznym nie były jednak mile widziane, choć zaraz po wojnie funkcjonowały jeszcze niewielkie prywatne fabryki zabawek. Jedną z nich była „Zorka”, założona na początku 1946 r. w Cieplicach Śląskich (dziś to dzielnica Jeleniej Góry) przez Wacława Maliszewskiego, który przed II wojną światową prowadził w Warszawie przy ul. Miodowej sklep z zabawkami. Gdy tuż po wojnie znalazł się na Ziemiach Odzyskanych, w zdewastowanym budynku pofabrycznym uruchomił prywatny zakład wyrobu zabawek. W 1950 r. nastąpiło przekształcenie przedsiębiorstwa w Spółdzielnię Przemysłu Ludowego i Artystycznego „Zorka”. W połowie lat 50. to właśnie tam wyprodukowano cieszący się sporą popularnością zestaw „Budujemy przemysł”, dzięki któremu możliwe było zbudowanie 11 różnych zakładów przemysłowych. Poza tym w „Zorce” powstawało wiele innych klocków, na opakowaniach których do połowy lat 80. umieszczano sympatyczną lokomotywę z dymem ukształtowanym w nazwę producenta.

Inne ciekawe klocki – ABC – wytwarzała kielecka spółdzielnia „Gromada”. Wprowadzono je do produkcji w 1960 r., a ich wzór opracował uzdolniony konstruktor Marian Manecki (jeden z najbardziej zasłużonych pracowników „Gromady”). Elementy z misternie wypalonymi zwierzątkami i wytłaczanymi kolorowymi literami (ułatwiające dzieciom naukę alfabetu) wyparły na rynku zagranicznym… podobne klocki wytwarzane w Japonii (kraju, w którym wówczas były najniższe koszty produkcji). Opanowanie techniki wytłaczania i malowania klocków było osiągnięciem na skalę światową, a zestawy ABC opuszczały warsztaty spółdzielni przez prawie 30 lat.

W PRL-u drażliwy temat stanowiła produkcja klocków plastikowych. Komplet do budownictwa zabawkowego opatentował w 1961 r. w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Godtfred Kirk Christiansen, syn założyciela słynnej dziś firmy Lego. Do oryginalnych klocków dostęp mieli nieliczni, ponieważ można było je kupić wyłącznie w Pewexie, i dlatego w kraju pracowano nad stworzeniem alternatywy. Ale jakość krajowych sześcianów (a także ich kolory) pozostawiała wiele do życzenia. Podobne do Lego klocki wytwarzała np. spółdzielnia „Synteza” z Bydgoszczy – produkt nazywał się „Klocki składanka”. Mimo że w zamyśle miały być takie jak Lego, duńskich klocków (pod względem jakości) jednak zupełnie nie przypominały…

60 lat dobrej zabawy

Tytuł zabawki stulecia (i to dwukrotnie) przyznany został… klockom. Zdobyła go firma Lego, którą założył w 1932 r. w Billund w Danii Ole Kirk Christiansen. Ponieważ z zawodu był cieślą, na początku w przedsiębiorstwie powstawały zabawki drewniane – oprócz klocków produkowano samochody czy kaczuszki. Po II wojnie światowej, gdy popularność zaczęły zdobywać tworzywa sztuczne, Christiansen kupił specjalistyczną maszynę i rozpoczął produkcję pierwszych klocków z plastiku. Na początku lat 50. firmę (której nazwa pochodzi od duńskich słów leg godt, czyli „baw się dobrze”) przejął syn założyciela, Godtfred Kirk Christiansen. W 1958 r. opatentowano sposób łączenia sześcianów z wypustkami, a gdy dwa lata później spłonął magazyn z drewnianymi zabawkami, firma zajęła się wyłącznie produkcją klocków z plastiku.

W 1974 r. w zestawach Rodzina Lego pojawiły się pierwsze figurki – większe od tych, które znamy współcześnie. Masowa produkcja ludzików ruszyła cztery lata później – od tego czasu powstało ponad 5 mld figurek; wkrótce będzie ich więcej niż żyjących na świecie ludzi. Wszystkie klocki Lego wyprodukowane po 1958 r. pasują do siebie, więc przedmiotów i budowli, które można z nich stworzyć, jest nieskończenie wiele. Polski artysta Zbigniew Libera zbudował z nich nawet… obóz koncentracyjny. Choć była to artystyczna instalacja, wybuchł skandal – oburzenie wyrazili zarówno centrala firmy, jak i środowiska żydowskie, a powiązanie tematyki z formą zabawki dla dzieci odczytywane było jako zamach na powagę Holocaustu.

Dziś na całym świecie produkowane są miliony klocków. Drewniane, kamienne, gumowe czy plastikowe – stanowią jedną z ulubionych zabawek dzieci. I choć czasami wzbudzają kontrowersje (oprócz wspomnianego już obozu koncentracyjnego dyskusję wywołały np. produkowane przez polską firmę Cobi zestawy nawiązujące do powstania warszawskiego, w których szeroko uśmiechnięci żołnierze polscy i niemieccy strzelają do siebie z karabinów), to zabawa nimi naprawdę przynosi wiele korzyści.

***

Lego

5 mld godzin na zabawę klockami Lego poświęcają dzieci na całym świecie

6 tygodni przed Bożym Narodzeniem firma sprzedaje ponad połowę całkowitej rocznej produkcji

18 miesięcy – tyle trwa proces produkcji nowych klocków: od projektowania przez malowanie po pakowanie

500 klocków produkuje się w ciągu sekundy, czyli 30 tys. w minutę

500 mln ludzików powstaje w ciągu roku

21 mld klocków produkowanych jest w ciągu roku

Wiedza i Życie 6/2018 (1002) z dnia 01.06.2018; Zabawki; s. 56

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną