Jak będzie wyglądał świat po wojnie nuklearnej? Jak będzie wyglądał świat po wojnie nuklearnej? Shutterstock
Człowiek

Po wojnie nuklearnej ludzie będą umierać z głodu

Ilość pyłów krążących w atmosferze nawet po lokalnym konflikcie z użyciem broni jądrowej spowoduje zaburzenie wegetacji roślin. To zabije znacznie więcej osób niż promieniowanie.

Wojna w Ukrainie i napięcie wokół Tajwanu na nowo obudziły lęki przed konfliktem nuklearnym. Gdyby do niego doszło – nawet w skali lokalnej – skutki odczułby cały świat. Dowodzi tego analiza międzynarodowej grupy naukowców opublikowana na łamach „Nature Food”.

Jest ona o tyle zaskakująca, że badacze nie skupili się na skażeniach promieniotwórczych czy zniszczeniach miast oraz infrastruktury. Opracowali sześć scenariuszy, w których wzięli pod uwagę przede wszystkim to, ile pyłów (a dokładnie sadzy) ze zniszczonych ładunkami nuklearnymi aglomeracji powędruje do atmosfery. Tam bowiem krążyć będą nad całym globem, ograniczając dostęp promieni słonecznych do powierzchni Ziemi. To zaś wpłynie na wegetację roślin uprawnych i wysokość plonów, a w konsekwencji – dostępność jedzenia.

Bomba atomowa zadziała jak wulkan

Takich konsekwencji wojny nuklearnej możemy być pewni. Coś podobnego wydarzyło się bowiem w 1815 r., choć, oczywiście, bez udziału broni jądrowej. Sprawcą tragedii była erupcja wulkan Tambora na indonezyjskiej wyspie Sumbawa – największa, jaką świat widział od ponad 1,5 tys. lat. Jej skutki szczególnie dotkliwie odczuła półkula północna –rok 1816 przeszedł do historii jako „pozbawiony lata”. Krążąca wysoko w atmosferze materia wulkaniczna i aerozole kwasu siarkowego zatrzymywały promieniowanie słoneczne, powodując spadki temperatury w Azji, Ameryce Północnej i Europie. Niekiedy tak duże i gwałtowne, że niszczyły uprawy. Mieszkańcy naszego kontynentu doświadczyli wówczas największej klęski głodu w XIX stuleciu.

Jak lokalna wojna nuklearna, np. między Indiami i Pakistanem (badacze przyjęli, że potrwa tydzień), wpłynęłaby na produkcję żywności przez kilkanaście lat po jej zakończeniu? Odpowiedzią jest pierwszy i najłagodniejszy spośród naszkicowanych w „Nature Food” scenariuszy. Zgodnie z nim strony konfliktu odpalą sto bomb o mocy 15 kiloton każda (czyli niewiele mniejszych niż ładunek zrzucony na Nagasaki). Bezpośrednich ofiar wybuchów będzie ok. 27 mln, ale liczbę ludzi, którzy po dwóch latach będą pozbawieni dostępu do żywności można oszacować na aż 255 mln. Do atmosfery powędrowałoby bowiem aż 5 mln ton sadzy, co globalnie zmniejszyłoby o 7 proc. liczbę kalorii dostępnych dzięki produkcji zbóż. Jeśli zaś chodzi o rybołówstwo, spadek byłby mniejszy, bo globalnie o 3 proc.

W przypadku najgorszego, szóstego scenariusza – globalnej wojny potęg nuklearnych (4400 głowic po 100 kiloton każda) – od wybuchów zginęłoby od razu 360 mln ludzi, a dwa lata po konflikcie głodowałoby 5 mld. Czyli ponad połowa ludzkości.

Sprawiedliwa dystrybucja żywności uratuje miliony

Czy skutki zmniejszenia plonów dałoby się zrekompensować tak, by zapewnić wszystkim ocalałym liczbę kalorii pozwalająca na normalną aktywność.? Owszem: sprawiedliwą dystrybucją żywności, szukaniem rezerw w zbożach przeznaczanych na pasze dla zwierząt gospodarskich oraz ograniczeniem marnowanie jedzenia – wskazują naukowcy.

W przypadku najbardziej ograniczonego z rozważanych konfliktów (5 mln ton sadzy w atmosferze), wystarczyłaby tylko optymalna i sprawiedliwa dystrybucja jedzenia. Przy średnim (16 mln ton sadzy), należałoby dodatkowo zredukować o 10–20 proc. marnowanie żywności. 27 mln ton sadzy wymagałoby już ograniczenie marnotrawstwa do zera. Przy bardziej tragicznych scenariuszach należałoby zaś jednocześnie zlikwidować chów zwierząt.

Można jednak mieć wątpliwości, czy w postapokaliptycznej rzeczywistości te państwa, które ucierpiałyby najmniej, podzieliłyby się zasobami z resztą ludzkości. Według symulacji naukowców, krajami takimi mogłyby być Australia (która nawet przy najbardziej ekstremalnym scenariuszu zapewne wyżywiłaby swoją populację) i kilka państw w Afryce oraz Ameryce Płd.

Ostrzeżenie dla ludzkości, a szczególnie polityków

Autorzy pracy w „Nature Food” lojalnie uprzedzają, że naszkicowane przez nich scenariusze upraszczają potencjalną postwojenną rzeczywistość, odnosząc się tylko do jej wycinka – dostępności kalorii – kiedy ludzie potrzebują również białka i mikroelementów. Nie zmienia to jednak faktu, że ograniczenie dostępności światła i obniżenie temperatury (nawet o 14,8 stop. C) w wyniku wojny nuklearnej będzie oznaczać katastrofę dla bezpieczeństwa żywnościowego w skali globalnej. Dlatego nawet 2 mld ludzi może umrzeć w następstwie lokalnego konfliktu między Indiami i Pakistanem (który oznaczałby od 5 do 47 mln ton sadzy wyrzuconej do atmosfery), a ponad 5 mld w następstwie wojny między USA a Rosją (150 mln ton sadzy).

Jak pisze w komentarzu do publikacji w „Nature Food” dr Deepak K. Ray, specjalista od bezpieczeństwa żywnościowego z University of Minnesota, powinna ona być ważną przestrogą, szczególnie dla polityków. „Zaskoczył mnie fakt, że tylko dwa kraje posiadające broń jądrową, Chiny i Indie, zobowiązały się, że nie użyją jej jako pierwsze. Świat byłby bezpieczniejszy, gdyby podobną deklarację podpisali pozostali posiadacze głowic nuklearnych” – podsumowuje amerykański naukowiec.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną