. . Getty Images
Człowiek

Etanol a przyszłość narodu

Pojawiła się ostatnio publicznie teza, że spożycie alkoholu przez młode kobiety przyczynia się do zapaści demograficznej. Jakie są skutki jego działania i czy nauka może jednoznacznie powiedzieć, że zawsze negatywne dla płodności?

Towarzyszący ludzkości od dawien dawna alkohol etylowy jest środkiem psychoaktywnym z grupy depresantów. Nazwa ta nie ma jednak nic wspólnego ze stanem psychicznym – pochodzi od jego depresyjnego działania na układ nerwowy. Spowalnia bowiem jego funkcjonowanie, działa relaksująco i przeciwlękowo, pozwala (na chwilę) uwolnić się od bieżących trosk.

Alkohol jest małą cząsteczką zbudowaną z węgla, wodoru i tlenu. Ten zestaw trzech cech fizykochemicznych determinuje większość efektów działania etanolu na organizmy żywe. Najważniejszą funkcję odgrywa tu obecność grupy hydroksylowej złożonej z dwóch ostatnich pierwiastków. Ma ona bardzo duże powinowactwo do wody (chętnie się w niej rozpuszcza), ale w przeciwieństwie do niej jest dobrym rozpuszczalnikiem dla tłuszczy.

Natychmiast po wypiciu alkohol jest wchłaniany do organizmu – wprost z jamy ustnej przez jej śluzówkę, z przełyku i w końcu z przewodu pokarmowego. Pięć minut później jest wykrywalny we krwi. Błyskawicznie dociera więc do mózgu. Łączy się z białkami zwanymi receptorami neuroprzekaźników, co jeszcze bardziej wzmaga jego efekt depresyjny. Powoduje też rozrzedzenie błony komórkowej neuronów, zmieniając właściwości tych komórek – wywołuje ich niedotlenienie i zakłóca równowagę między bodźcami pobudzającymi i hamującymi. Dlatego zaledwie po kilku łykach człowiek odczuwa przyjemny zawrót głowy: neurony doznają bowiem swego rodzaju uśpienia. Ale się duszą.

Jednak to kojące działanie nie trwa długo, a dalsza konsumpcja etanolu powoduje zaburzenia działania poszczególnych ośrodków w mózgu. Stąd problemy z mową, ostrością widzenia, brak koordynacji ruchów i ogólna niezborność, tak fizyczna, jak i mentalna. Jeśli na tym etapie człowiek nie przestaje pić, zazwyczaj dochodzi do uśpienia ­(anestezja ogólna) i utraty przytomności. Paradoksalnie to właśnie chroni przed śmiercią z powodu przedawkowania.

Etanol jest dość szybko metabolizowany i usuwany z organizmu. Tylko ok. 10 proc. jest usuwane w niezmienionej formie wraz z moczem, potem i wydychanym powietrzem. Reszta, czyli ok. 90 proc., doprowadzana jest wraz z krwią do wątroby, gdzie następuje enzymatyczna przemiana w nieco mniej szkodliwy dla organizmu kwas octowy (choć on wywołuje kwasicę). Ten zaś, często w postaci soli (octanów), opuszcza komórki wątroby i jest następnie usuwany z organizmu – głównie z moczem – lub rozkładany do dwutlenku węgla i wody.

Jednak metabolizm etanolu jest dwustopniowy i zanim zostanie on całkowicie unieszkodliwiony, gromadzi się najpierw w postaci aldehydu octowego. Niestety, to trucizna, która m.in. denaturuje, czyli, nieco upraszczając, zabija enzymy komórkowe. Co gorsza, nie działa ona wybiórczo – giną wszystkie, z którymi wchodzi w reakcję. Podobnie działają inne aldehydy stosowane do utrwalania tkanek do badań histopatologicznych, czyli do celowego szybkiego zabijania komórek, tak aby zachować ich jak najmniej zmienioną strukturę (choć w tym wypadku używa się ich w większym stężeniu).

Kac po spożyciu dużych ilości alkoholu etylowego jest głównie wynikiem gromadzenia się aldehydu octowego. To dlatego jest tak ciężki do zniesienia – po jednym zatruciu następuje bezpośrednio drugie wyrządzające jeszcze większe szkody w organizmie. Aldehyd octowy ma również długofalowe działanie kancerogenne i mutagenne, gdyż łączy się nie tylko z białkami, ale i z DNA, powodując jego uszkodzenia.

Długotrwałe spożywanie etanolu oznacza jeszcze bardziej niszczące efekty dla zdrowia. Jego wysoka kaloryczność zakłóca bilans energetyczny organizmu, co wpływa na całokształt metabolizmu. Następuje także wzrost aktywności enzymów metabolizujących etanol, co doprowadza do tolerancji, a następnie uzależnienia fizycznego i psychicznego. A wówczas degradacji ulegają praktycznie wszystkie tkanki i narządy z układem nerwowym, mięśniowym, oddechowym i krążenia na czele. Upośledzone jest też działanie układu odpornościowego.

Bardzo trudno jest dokładnie określić, ile lat przyswajania etanolu powoduje jakie szkody. Trudno też porównać efekty w zależności od płci, czyli np. stwierdzić, że kobiety uzależniają się po 2 latach, a mężczyźni po 20. Choćby dlatego, że picie alkoholu ma bardzo silne uwarunkowania społeczne – mężczyźni i kobiety piją z różnych powodów, w różnych okolicznościach i ilościach, sięgają także po różne alkohole.

Z oczywistych względów etycznych i moralnych przeprowadzanie doświadczeń, które mogłyby dokładnie określić wpływ długotrwałej konsumpcji alkoholu na zdrowie człowieka, jest niemożliwe. Dlatego badania naukowe opierają się na analizie danych statystycznych i ich korelacji z objawami. Przeprowadzono ich wiele i w licznych krajach, i sugerują one wyraźnie związki pomiędzy częstością picia alkoholu a zapadalnością na nowotwory, pojawienie się zaburzeń psychicznych (co oczywiste ze względu na neurotoksyczność etanolu) oraz wielu innych chorób.

Wyniki badań dotyczących płodności wydają się szczególnie ciekawe. I tu wielka niespodzianka: nie dają one jednoznacznej odpowiedzi, na ile picie alkoholu wpływa na płodność. Wydaje się oczywiste, że nie może jej zwiększać, gdyż wpływa degradująco na cały ­organizm, a płodność jest w dużej mierze pochodną jego stanu. Ale czy na pewno?

W badaniach prowadzonych przez Duńczyków i opisanych w 2016 r. w „British Medical Journal” wykorzystano informacje na temat 6120 kobiet w wieku 21–45 lat. Wyniki sugerują, że konsumpcja alkoholu nie miała na ich płodność żadnego wpływu. Z kolei ze zbiorczej analizy 19 badań dotyczących 98 657 kobiet, którą chińscy naukowcy przedstawili w 2017 r. w „Scientific Reports”, wynika, że istnieje liniowa zależność między piciem alkoholu a spadkiem płodności.

Najbardziej miarodajna może być praca naukowców z Helsinek opublikowana w sierpniu 2022 r. w „Alcoholism Clinical and Experimental Research”. Otóż Finowie przez 33 lata śledzili wpływ picia różnej ilości alkoholu na liczbę dzieci u kobiet i mężczyzn w wieku 18–25 lat. Włączyli też do swoich badań indywidualne obserwacje dotyczące bliźniaków – także obu płci. Wyniki są zupełnie zaskakujące: niezależnie od płci zarówno osoby pijące dużo alkoholu, jak i te, które były abstynentami, wykazały większe prawdopodobieństwo nieposiadania dzieci niż ich koledzy i koleżanki, które w tym samym czasie piły ilości małe lub średnie.

Autorzy publikacji sugerują, że ilość wypitego za młodu alkoholu, tak przez mężczyzn, jak i przez kobiety, nie musi wpływać bezpośrednio na płodność w sensie fizjologicznej zdolności do spłodzenia potomka. Równie dobrze może być łączona z uwarunkowaniami społecznymi czy psychicznymi charakterystycznymi dla tych grup. Osoby pijące za młodu alkohol, ale w rozsądnych dawkach, mogły po prostu mieć ułatwione kontakty społeczne sprzyjające posiadaniu dzieci. Poza tym inne istotne czynniki, np. palenie tytoniu (które może, ale nie musi, iść w parze z ilością konsumowanego alkoholu), mogło także wpływać na zaobserwowane przez uczonych efekty.

Wszystkie te badania dowodzą, że powiązanie ilości wypitego alkoholu z płodnością jest niezwykle trudnym zadaniem. Oczywiście można się zastanawiać, w jakim stopniu badania dotyczące Dunek, Chinek, Finek i Finów można przełożyć na sytuację Polek i Polaków. W każdym z tych krajów pije się różne alkohole, w różnych sytuacjach społecznych i w bardzo różnych uwarunkowaniach socjologicznych.

Z sierpniowych badań CBOS wynika jednak, że w Polsce decydujący wpływ na dzietność mają inne czynniki. Owszem, 21 proc. osób w wieku 18–24 lat deklaruje, że w ogóle nie chce zostać rodzicem. Jednocześnie jednak większość chciałaby mieć więcej dzieci, niż już ma – tylko 28 proc. zrealizowała swoje plany.

Co mogłoby tę sytuację zmienić? Na lepszą dostępność żłobków i innych form opieki nad małymi dziećmi wskazuje 34 proc. badanych nieposiadających potomstwa i 36 proc. osób będących już rodzicami, a o to samo, jeśli chodzi o przedszkola, postuluje 32 proc. respondentów w obu grupach. Ulgi podatkowe wskazuje odpowiednio 22 i 32 proc. Pomoc dla młodych par w uzyskaniu mieszkania byłoby zachętą dla 33 i 27 proc., a w powrocie do pracy lub znalezieniu jej dla matek – 28 i 27 proc. Wśród innych potrzeb znajdują się m.in. roczne urlopy rodzicielskie (21 i 23 proc.), elastyczny czas pracy lub działanie zdalne (31 i 30 proc.) oraz gwarantowane minimalne świadczenia emerytalne dla matek co najmniej czworga dzieci (13 i 14 proc.).

Dane z CBOS dotyczą obu płci. W badaniach Ipsos dla OKO.press w grudniu 2021 r. wypowiedziały się bezpośrednio kobiety w wieku 18–39 lat. Na pytanie, dlaczego ich zdaniem Polki nie chcą być matkami, najwięcej, bo aż 54 proc., odpowiedziało, że nie stać ich na związane z utrzymaniem dziecka wydatki. 51 proc. stwierdziło, że zajście dziś w ciążę w Polsce wiąże się ze strachem o zdrowie swoje i dziecka oraz niepewnością uzyskania odpowiedniej opieki medycznej. 49 proc. przyznało, że boi się, że straci pracę.

O spożywanie alkoholu w żadnym z tych badań nie pytano. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych podała jednak w 2020 r., że kobiety wypijają w ciągu roku niemal czterokrotnie mniej czystego alkoholu niż mężczyźni – średnia to odpowiednio 2,2 i 8,1 litra. Piją też mniej ryzykownie – odpowiednio 6,8 proc. i 22,3 proc. A przede wszystkim częściej decydują się na abstynencję – 26,5 i 12,6 proc.

Oczywiście nałogowe picie ma negatywny wpływ na komórki jajowe (podobnie jak na plemniki, o czym nie można zapominać). Kobiet w Polsce jest ponad 17 mln (w tym w wieku reprodukcyjnym ponad 6,5 mln). Według Światowej Organizacji Zdrowia problem alkoholowy ma nieco ponad 180 tys. To 1,05 proc.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną