||| ||| Shutterstock
Człowiek

Zaostrzenie prawa antyaborcyjnego ma związek z samobójstwami kobiet

Korelacja została potwierdzona precyzyjnymi metodami analitycznymi. Podstawą były dane dotyczące milionów Amerykanek z 42 lat.

Termin „syndrom poaborcyjny” został ukuty w Stanach Zjednoczonych, w latach 70. XX wieku. Miał się odnosić do rzekomego negatywnego wpływu terminacji ciąży na stan psychiczny kobiety. Hasła tego nadal używa się jako jednego z argumentów przeciwko liberalizacji prawa aborcyjnego. Jednak żadne zakrojone na szeroką skalę badania nie potwierdziły istnienia takiego syndromu. Teraz pojawiły się dane z których wynika, że to nie aborcje skutkują wzrostem samobójstw, a prawo ich zakazujące.

Badacze, których publikacja ukazała się właśnie w prestiżowym „JAMA Psychiatry”, początkowo poszukiwali zupełnie innych informacji. Na podstawie amerykańskich danych populacyjnych z lat 1974–2016 chcieli określić, w jaki sposób opieka reprodukcyjna (dostęp do środków antykoncepcyjnych, lekarzy ginekologów itp.) wpływa na wybory życiowe kobiet, np. na ich aspiracje zawodowe. Zastanowiły ich jednak wartości dotyczące śmiertelności w grupie wiekowej 20–34 lat. Kiedy przyjrzeli się im dokładniej, okazało się, że liczba zgonów będących następstwem wypadków (najczęstsza przyczyna śmierci w tej grupie wiekowej) była na przestrzeni 42 lat mniej więcej taka sama. Zmieniała się za to ta określająca śmierci w wyniku samobójstw. Dalsze analizy pokazały, że do jej wzrostu o niemal 6 proc. dochodziło wówczas, kiedy na poziomie stanowym zaostrzano prawo antyaborcyjne. „Odmowa aborcji wiąże się ze zwiększonym stresem i lękiem wśród kobiet w wieku rozrodczym – napisali autorzy badania w uzasadnieniu. Stres natomiast przyczynia się do obciążenia zdrowia psychicznego i stanowi główny czynnik zwiększonego ryzyka samobójstwa”.

Autorzy badania zauważają, że znalezienie związku pomiędzy dwiema danymi nie jest tożsame z dowiedzeniem przyczynowości pomiędzy nimi. Podkreślają jednak, że w swoich badaniach zastosowali „jedną z najbardziej rygorystycznych metod umożliwiających wnioskowanie przyczynowe”. Określa się ją jako „metoda różnicy w różnicach” (ang. difference-in-difference).

Polega ona na tym, że w analizowanej populacji wyodrębnia się grupę badaną oraz grupę kontrolną – kryteria są zatem bardzo zbliżone do tych, jakie muszą być spełnione w badaniach eksperymentalnych. W tym wypadku porównano dane dotyczące kobiet w wieku reprodukcyjnym (w zależności od dekady było ich od 20 do 30,6 mln) oraz poreprodukcyjnym (od 25,6 do 39,1 mln). Jedne i drugie podlegały analogicznym stresorom społeczno-ekonomicznym (wynikającym np. z kryzysów). „Powiązanie [pomiędzy restrykcjami aborcyjnymi a samobójstwami] jest solidne – podsumowali uczeni – i nie ma związku z polityką, lecz z danymi”.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną