Niedożywione, schorowane, z awitaminozą. Pracujące dzieci nie miały zdrowia
W XVIII i XIX w. Anglii w biednych rodzinach (głównie robotniczych) wysyłanie nawet kilkulatków do pracy było powszechne. Dzieci szły na służbę, do fabryk, młynów i gospodarstw rolnych. Ta praktyka jest dobrze udokumentowana: wiadomo, że nieletni pracownicy cierpieli na różne choroby i osłabieni umierali, gdy stykali się z poważniejszymi infekcjami, jeszcze przed ukończeniem 20 roku życia. Antropolodzy nie mieli jednak na to żadnych dowodów bioarcheologicznych. Dopiero teraz Rebecca Gowland z Durham University wykazała, jak poważne konsekwencje zdrowotne pociągała za sobą rewolucja industrialna.
Wraz z grupą współpracowników naukowczyni zbadała szczątki 154 osób z wiejskiego cmentarza w wiosce Fewston w North Yorkshire. Kości pochodzą głównie z XIX w. i w większości należą do 8–20 latków, zatrudnionych w pobliskim młynie. Analiza izotopów strontu i tlenu oraz badania porównawcze ze szczątkami osób pochodzących z North Yorkshire dowodzą, że dziewczynki i chłopcy nie urodzili się tam, tylko przyjeżdżali do pracy. Ich kości wykazują wiele nieprawidłowości rozwojowych jak zbyt niski wzrost, niedobory witamin i choroby układu oddechowego. Wszystko wskazuje też na to, że dzieci były na diecie niskobiałkowej, co oznacza, że po prostu były stale niedożywione.
Okres industrializacji, podczas którego cześć osób z głową do interesów zbudowała olbrzymie fortuny, był dla mniej zaradnych jednym z najciemniejszych w dziejach. Najbardziej też uderzał w najsłabszych, czyli niemogące odnaleźć swojego miejsca w rozwijających się miastach kobiety oraz dzieci. Bogacące się społeczeństwa zupełnie nie zauważały problemu wykorzystywania najmłodszych. To paradoks, bo w tym samym czasie, doszło do „odkrycia” dzieciństwa i (teoretycznie) upowszechnienia edukacji podstawowej.
Autorzy badania przyznają, że zetknięcie się z dowodami tej niesprawiedliwości było dla nich poruszające.
To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.