Kość z Newgrange w Irlandii: kazirodztwa jednak nie było
W 2020 r. świat obiegła sensacyjna wiadomość, że DNA mężczyzny pochowanego w słynnym grobowcu Newgrange w Irlandii wykazywało ślady pochodzenia kazirodczego: miał być – niczym faraonowie Egiptu – dzieckiem pary blisko spokrewnionej. Dla wielu był to dowód, że nad społeczeństwem neolitycznej Irlandii panowała religijna, zamknięta elita o boskich aspiracjach. Rzeczywiście, wyglądało to spektakularnie. Może nawet zbyt spektakularnie.
Teraz jednak zespół badaczy z Irlandii i Wielkiej Brytanii ponownie przyjrzał się fragmentowi skroniowej kości (petrous bone), z której pochodziło DNA. Okazało się, że materiał genetyczny był niezwykle fragmentaryczny, zniszczony i trudny do jednoznacznej interpretacji. Na dodatek – co kluczowe – znalezisko nie miało żadnego kontekstu archeologicznego. Kość nie pochodziła z grobu centralnego, lecz została znaleziona na podłodze komory Newgrange w czasie przypadkowych, nierejestrowanych „prac porządkowych” z lat 60.
Sięgnij do źródeł
Co więcej, autorzy nowej analizy podkreślają, że nie ma żadnych jednoznacznych danych, by uznać tę osobę za „króla” czy jakiegokolwiek przedstawiciela elity. Nie wiadomo, jakiej była płci, wieku, pozycji społecznej, ani nawet – czy rzeczywiście pochodziła z okresu, gdy Newgrange było aktywnie wykorzystywane. To wszystko prowadzi do jednego wniosku: hipoteza o kazirodczych elitach rządzących neolityczną Irlandią opierała się na wyjątkowo kruchych podstawach. Ciekawych, ale niewystarczających, by budować wokół nich szeroką narrację o „boskich dynastiach megalitycznych”. Jak widać, nauka działa najlepiej, gdy spektakularne tezy poddaje się krytyce. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że są mocno naciągane.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.