Banan nie istnieje, czyli czy nauczyliśmy się odróżniać rzeczywistość od fikcji
Mary Cheves West Perky, psycholożka z Cornell University, w 1910 r. uznała, że dobrze byłoby zrozumieć, jak mózg odróżnia wyobrażone obrazy od tych prawdziwych. Przeprowadziła więc pewien eksperyment. Prosiła ochotników o wpatrywanie się w białą ścianę i wyobrażanie sobie owocu, np. banana. Nie powiedziała im jednak, że w pewnym momencie za pomocą rzutnika będzie wyświetlała przed nimi obraz obiektu, który mieli sobie zwizualizować. Początkowo grafika była tak blada, że niemożliwa do dostrzeżenia. Później stopniowo stawała się coraz wyraźniejsza, ale tylko do momentu, w którym ledwo przekraczała próg widzialności.
Osoby z grupy kontrolnej (których nie proszono o wyobrażenie sobie owocu, a jedynie o patrzenie na ścianę) deklarowały później, że widziały wyświetlany obiekt. Ci uczestnicy badania, których poproszono o zwizualizowanie banana, twierdzili zaś, że to, co widzieli na ścianie, nie było prawdziwe, a jedynie stanowiło wytwór ich wyobraźni.
Złudzenie, któremu uległa druga grupa badanych, nazwano „efektem Perky”. Miało ono świadczyć przynajmniej o dwóch kwestiach. Po pierwsze: wyobrażanie i widzenie to procesy, które nie są dla mózgu czymś zupełnie odrębnym, że „zachodzą na siebie” poznawczo. Po drugie: oczekiwanie kształtuje percepcję – kiedy człowiek wie, że obraz jest wyobrażony, tak właśnie go postrzega.
Od czasu przeprowadzenia pierwotnego eksperymentu wykonywano wiele jego modyfikacji i rozbudowywano pierwotne wnioski. Teraz jednak opublikowano wyniki nowych badań, które stoją w pewnej sprzeczności z dotychczasowymi ustaleniami.
Analiza przeprowadzona przez uczonych z University College London potwierdza wprawdzie, że obrazy wyobrażone i widziane naprawdę są procesowane przez te same obszary w mózgu. Okazało się jednak, że wszyscy uczestnicy eksperymentu (tak grupa kontrolna, jak i badana) tak samo sprawnie rozpoznawali, że wyświetlany na ekranie obraz (tu: paski, a nie banan) był prawdziwy.
Dlaczego Brytyjscy badacze uzyskali inne wyniki niż Perky? Jednym z powodów może być to, że procedura badawcza przebiegała tu nieco odmiennie, niż w pierwowzorze. Niewykluczone jednak – uważają autorzy pracy – że najważniejszej przyczyny trzeba szukać w mózgach uczestników, które pracują inaczej, niż u ludzi na początku XX w. W 1910 r. ludzie nie byli przyzwyczajeni do obcowania z obrazami i wrażeniami, które nie są prawdziwe. Wielu z nich pewnie nigdy wcześniej nie widziało rzutnika. XXI-wieczne umysły są zaś wciąż zwodzone przez obrazy, dźwięki, a nawet wirtualną rzeczywistość, więc całkiem możliwe, że stały się skuteczniejsze w odróżnianiu faktów od fikcji.
To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.