Shutterstock
Człowiek

Kto nauczył człowieka współczesnego korzystać z krzesiwa i produkować dziegieć

Niemieccy badacze mają nowe hipotezy dotyczące umiejętności, bez których nasz gatunek nie mógłby się rozwijać.

Umiejętność wytwarzania ognia sprawiła, że ewolucja kognitywna człowieka bardzo przyspieszyła. Chociażby dlatego, że umożliwiła przetwarzanie żywności i uzyskanie bardziej wysokokalorycznego pożywienia, a także umożliwiła ekspansję i zasiedlenie regionów chłodniejszych niż Afryka. Ślady ognia znajdowane przez archeologów sięgają 2 mln lat, ale nic nie mówią o umiejętności jego intencjonalnego wzniecania. Hominidy mogły sobie radzić, podtrzymując ogień naturalny (np. wywołany przez suszę lub grzmot), dlatego moment pojawienia się technik krzesania ognia jest trudny do prześledzenia.

Hipotezę dotyczącą tego tematu przedstawili w najnowszym „Cambridge Archaeological Journal” Marlize Lombard i Peter Gärdenfors z Palaeo-Research Institute University of Johannesburg. Badacze przyjrzeli się dwóm głównym technikom rozpalania ognia stosowanym przez łowców-zbieraczy: za pomocą kamieni i hubki lub pirytu oraz przez pocieranie dwóch kawałków drewna. Biorąc pod uwagę miejsce zamieszkania oraz informacje archeologiczne i etnograficzne stwierdziły, że pierwsza technika mogła zostać wynaleziona przez populacje neandertalczyków w Eurazji, natomiast druga przez Homo sapiens sapiens na afrykańskiej sawannie (ta metoda pozostaje najczęściej używaną przez zamieszkujące jeszcze dziś Afrykę ludy łowiecko-zbierackie). Podział bierze się stąd, że metoda krzesania jest skuteczniejsza w Europie, gdzie jest większy dostęp do źródeł pirytu, a pocierania drewienek, sprawdza się lepiej w suchych i ciepłych regionach. Technikę krzesania ognia mogły wymyślić niezależnie różne grupy neandertalczyków, a gdy w ich sąsiedztwie zamieszkał człowiek współczesny – przekazać mu ją.

Neandertalczycy mogli nas też nauczyć produkcji dziegciu ze smoły brzozowej, czyli najstarszej syntetycznej substancji służącej jako lepiszcze (np. do łączenia grocików z drzewcami). Najstarsze przykłady użycia tej substancji mają bowiem 100 tys. lat. Krople zasychającego na kamień dziegciu zauważyli neandertalczycy na drzewach po pożarze lasu. Później zaczęli się zastanawiać, jak mogą go wytwarzać sami. Badacze do tej pory przypuszczali, że stosowali do tego bardzo proste techniki. Tymczasem analiza chemiczna dwóch bryłek smoły brzozowej z Königsaue (Niemcy) i porównanie z jej kolekcją wykonaną technikami z epoki kamienia pozwoliła zespołowi Patricka Schmidta z University of Tübingen wykazać, że metody neandertalczyków wytwarzania smoły drzewnej były całkiem zaawansowane.

Neandertalczycy kładli korę brzozową w dołku, nakrywali go płaskim kamieniem, który uszczelniali gliną, by nie było dostępu powietrza i dopiero nad tą konstrukcją rozpalali ognisko. Po wypaleniu wytrąconą smołę oddzielali od potażu, czyli węgla drzewnego. Jest niemożliwe, aby ten stopień złożoności został wynaleziony spontanicznie – neandertalczycy musieli do tego dojść w wyniku wieloletnich doświadczeń, metodą prób i błędów. A to świadczy o ich zaawansowaniu intelektualnym, umiejętności współpracy oraz przekazywania skomplikowanych informacji, wymagających komunikacji werbalnej.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną