Archeolodzy podczas badań. Archeolodzy podczas badań. Webb/Cambridge University Press / CreativeCommons
Człowiek

Osada na wodzie z epoki brązu: raport z wygodnego życia

Miejsce prowadzonych badań.Cambridge University Press/CreativeCommons Miejsce prowadzonych badań.
Znaleziona w południowo-wschodniej Anglii wioska palafitowa przestała się nadawać do mieszkania po pożarze, ale pozostałości po niej zachowały się bardzo dobrze. Dzięki temu naukowcy poznali wiele szczegółów na temat ludzi, dla których przez rok była domem.

Wioski palafitowe, czyli takie, które zbudowano na palach nad lustrem wody lub na mokradłach, to niezwykle wdzięczne stanowiska do badań. Dlatego archeologów nie dziwi, że obszerny raport, jaki właśnie się ukazał o osadzie z późnej epoki brązu w Whittlesey niedaleko Peterborough (południowo-wschodnia Anglia), ujawnił tyle szczegółów z życia jej pradziejowych mieszkańców.

W Must Farm datowanym na ok. 850 r. p.n.e., badacze z Cambridge University odkopali 4 duże (ok. 50 m kw.) okrągłe domy z kwadratowymi przedsionkami. Wzniesiono je na palach 2 m nad korytem rzeki, połączono pomostami i otoczono drewnianą palisadą. Wiadomo, że w osadzie wybuchł pożar, co spowodowało zawalenie się konstrukcji. Zwęglenie i błoto sprawiły jednak, że stanowisko wyglądało tak, jakby mieszkańcy wsi dopiero co opuścili swoje domy, pozostawiając po sobie nie tylko metalowe narzędzia, ale też gotowaną w palenisku strawę. Choć nie ma śladów, by zginęli w czasie pożogi, kilka jagniąt uwięzionych w jednym z domów spaliło się żywcem. Ich wiek (3-6 miesięcy) pozwolił ustalić, że do pożaru doszło późnym latem lub wczesną jesienią.

Sięgnij do źródeł

Badania naukowe: The Must Farm pile-dwelling settlement

Z publikacji podsumowującej badania prowadzone w latach 2015–2016 wynika, że do pożaru przez niecały rok tubylcy wiedli zaskakująco wygodne życie. W wiosce mogło mieszkać 60 osób. Ich domy dzieliły się na strefy przeznaczone do różnych aktywności. W jednej była „kuchnia” z paleniskiem oraz naczyniami do gotowania, przechowywania i spożywania posiłków (niektóre były pomyślane tak, by można było je wkładać jedne w drugie, niczym plastikowe pojemniki z IKEI, co oszczędzało miejsce). W najciemniejszej części znajdowały się zestawy narzędzi (do uprawy roli, ale też golenia owiec), więc to mógł być schowek/szafa. Pusta przestrzeń interpretowana jest jako sypialnia (choć ta mogła się znajdować na półpiętrze) albo zagroda dla owiec. Przy wejściu, gdzie było najjaśniej, znajdowano dużo fragmentów tkanin, nici, ciężarków tkackich, wrzecion i szpulek, więc tam zapewne były warsztaty. W osadzie produkowano bowiem niezwykle wysokiej jakości tkaniny – najlepsze, jakie dla tego okresu znaleziono dotychczas w Europie. Splot, jakoś wełny i sposób tkania sprawiały, że wykonane z nich ubrania były niezwykle miękkie i wręcz luksusowe. W jednym z budynków, który mógł też pełnić rolę „bramy do wioski”, znajdowało się duże drewniane wiadro z uszkodzonymi przedmiotami z brązu, jakby czekającymi na przetopienie.

Osad przy wschodniej części palisady.Webb i V. Herring/Cambridge University Press/CreativeCommonsOsad przy wschodniej części palisady.

Dachy, którymi pokryto domy, składały się z izolacyjnej warstwy słomy, darni i w końcu gliny, co zapewniało ciepło, było wodoodporne i przewiewne. Dzięki czemu musiały być przytulne nawet zimą. Nawet jeśli część odpadów usuwano poza palisadę, wokół domów były też kręgi z potłuczonych garnków, pokonsumpcyjnych kości zwierząt i skamieniałych odchodów ludzkich pełnych jaj pasożytów jelitowych. O obecności niewielkich psów w domach świadczą nie tylko ich odchody, ale i czaszki.

Kluczowe elementy konstrukcyjne osady palisada, podwyższony chodnik i pięć domów.Herring/Cambridge University Press/CreativeCommonsKluczowe elementy konstrukcyjne osady palisada, podwyższony chodnik i pięć domów.

Badacze mogli też zrekonstruować dietę mieszkańców osady. W glinianej misce była bryja z pszenicy zmieszanej ze zwierzęcym tłuszczem (kozy lub jelenia). Analizy chemiczne innych naczyń wykazały, że był w nich miód oraz mięso dzikich przeżuwaczy więc badacze przypuszczają, że dziczyznę w nim marynowano. Wydaje się również, że najczęściej pieczono przednie kończyny dzika, a z ryb sporą popularnością cieszyły się leszcze i szczupaki. Wiadomo, że pływano po rzece, bo znaleziono resztki łodzi z bali i dłubanek z pni drzew.

Większość pozostałości to przedmioty codziennego użytku, ale były też wśród nich zupełnie wyjątkowe, jak naszyjnik ze szkła i bursztynu, a także 49 szklanych paciorków, które pochodziły z Europy Północnej i Wschodniej, a nawet z Bliskiego Wschodu – co świadczy o szerokich kontaktach mieszkańców tej palafitowej osady.

Osady korytowe.Webb i V. Herring/Cambridge University Press/CreativeCommonsOsady korytowe.

Znalezione włócznie o długości do 3,4 m oraz miecze mogły służyć zarówno do polowań, jak i do walk z wrogami. Szczątków ludzkich było jednak niewiele i nic nie wskazujące, że doszło do jakichś potyczek (wypolerowana czaszka dorosłej kobiety wygląda na rodzaj talizmanu).

Nie można oczywiście wykluczyć, że osadę podpalono, choć bardziej prawdopodobne jest przypadkowe zaprószenie ognia. Zapewne mieszkańcy wioski po pożarze po prostu przenieśli się w inne miejsce. Tyle że musieli to zrobić szybciej, niż przewidywała ówczesna norma – tego typu osady funkcjonowały zazwyczaj jedno lub dwa pokolenia.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną