Mirosław Gryń / pulsar
Człowiek

Kobiety paleolitu: sprawne, sprytne, kreatywne. Naukowcy długo się co do nich mylili

Wielka Brytania nie stroni od rządów kobiet. Od epoki żelaza
Człowiek

Wielka Brytania nie stroni od rządów kobiet. Od epoki żelaza

Wyjątkowy system dziedziczenia ujawniły badania genetyczne przeprowadzone przez naukowców z Trinity College Dublin i archeologów z Bournemouth University w Dorset.

Kobieta to nie łowca. Teoria, z którą czas się rozprawić
Człowiek

Kobieta to nie łowca. Teoria, z którą czas się rozprawić

Nawet jeśli nie jesteś antropologiem, prawdopodobnie zetknąłeś się z jednym z najbardziej popularnych haseł w tej dziedzinie: mężczyzna-łowca. Sugeruje ono, że łowiectwo było głównym motorem ewolucji człowieka i że to mężczyźni zajmowali się tą działalnością, a kobiety nie.

Jak igła z oczkiem wywołała rewolucję
Człowiek

Jak igła z oczkiem wywołała rewolucję

To mało skomplikowane narzędzie było ważnym elementem rozwoju nie tylko technologicznego, ale i kulturowo-społecznego.

Kamila Łabno-Hajduk, laureatka tegorocznej Nagrody Naukowej POLITYKI: Herstoria? To się pisze!
Człowiek

Kamila Łabno-Hajduk, laureatka tegorocznej Nagrody Naukowej POLITYKI: Herstoria? To się pisze!

O kobietach, które w historii zagubiły się między mężczyznami, opowiada dr Kamila Łabno-Hajduk, laureatka tegorocznej Nagrody Naukowej POLITYKI w kategorii Nauki humanistyczne.

Determinizm płciowy ustawił kobiety po stronie natury, z mężczyzn zaś uczynił twórców kultury i cywilizacji. Przyczyny upatrywano w męskiej biologii, ale ostatnio coraz częściej mówi się o wspieranej przez religie kulturze, którą mężczyźni wykorzystali, by kontrolować kobiety i ich płodność. [Artykuł także do słuchania]

Badania przeszłości zaczęły się rozwijać w czasach wybitnie nieprzyjaznych płci pięknej, co wpłynęło na obowiązującą w dużej mierze do dziś wizję rozwoju kultury i cywilizacji. Z góry zakładano, że kobiety zachowywały się tak jak w Europie w XIX w. – były więc podporządkowane mężczyznom, ubezwłasnowolnione, zajmowały się dziećmi i domem. Znajdowane wówczas figurki kobiet epoki kamienia przyczyniły się do powstania konceptu pradziejowego matriarchatu, ale ten był zdaniem badaczy tylko sięgającym antyku dowodem na pierwotność wcześniejszych kultur, nieucywilizowanie i odwrócony porządek świata. Kobiety uważano przecież za „zatrzymanych w rozwoju mężczyzn”, zastanawiając się wręcz, czy w ogóle są one częścią rodzaju ludzkiego.

Determinizm płciowy ustawił kobiety po stronie natury, z mężczyzn zaś uczynił twórców kultury i cywilizacji. „Człowiek wznosi się ponad zwierzę nie przez to, że daje życie, lecz że je ryzykuje; dlatego ludzkość wyżej stawia nie tę płeć, która rodzi, lecz tę, która zabija”, pisała Simone de Beauvoir w „Drugiej płci”. Przyczyny tej dominacji upatrywano w męskiej biologii, ale ostatnio coraz częściej mówi się o wspieranej przez religie kulturze, którą mężczyźni wykorzystali, by kontrolować kobiety i ich płodność.

Beauvoir i naukowcy mylili się zakładając, że podporządkowanie kobiet było odwieczne, ponieważ w paleolicie obowiązywała równość, podkreśla francuska archeolożka Marylène Patou-Mathis w wydanym niedawno po polsku eseju „Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś”. Nawet jeśli macierzyństwo i opieka nad noworodkiem były elementami kobiecej biologii, to w jej ramach miały one wpływ na ewolucję i rozwój cywilizacyjny, chociażby dlatego, że bliskość matek z dziećmi mogła sprzyjać rozwojowi języka i kultury, a zamieszkanie z partnerem przyczyniało się do wymiany wiedzy między grupami. Tym bardziej że – jak wynika z badań – kobiety były znacznie sprawniejsze i mniej obciążone obowiązkami domowymi, niż przypuszczaliśmy. Miały więc czas na zajęcia, które naukowcy wcześniej przypisywali jedynie mężczyznom.

Sprawne i skuteczne

Antropolodzy obserwujący łowców-zbieraczy zauważali, że społeczności te są bardziej egalitarne. Mimo to mieli skłonność do widzenia ich przez pryzmat kultury zachodniej i panujących w niej stereotypów – stąd podkreślanie podziału obowiązków między mężczyzn i kobiety pomimo zaburzających ten obraz odstępstw. Dopiero gdy zajęciom kobiet zaczęły się przyglądać badaczki, które przeanalizowały też notatki poprzedników, okazało się, że w większości grup łowców-zbieraczy obowiązki dzieli się dość równo.

Antropolożka Abigail Anderson wykazała, że spośród 63 społeczności koczowniczych badanych w ciągu ostatnich 100 lat kobiety polowały w 46 (chociaż po urodzeniu dzieci wyprawiały się głównie na mniejszą zwierzynę, bliżej domu i w grupach). Potomstwo zostawiały wówczas pod opieką ojców lub sąsiadów. U ludu Aeta z Filipin oraz Mbendjele BaYaka z Konga dziećmi zajmuje się codziennie nawet po 15 osób obu płci. Wszyscy też uczestniczą na równych zasadach w rytuałach, spędzają razem czas wolny i cieszą się podobną swobodą seksualną.

Partnerskim układom sprzyja fakt, że w społecznościach koczowników wszyscy, kobiety i mężczyźni, są tak samo aktywni fizycznie – czytamy w grudniowej analizie z „Proceedings of the Royal Society”. Panie polują, biegają, nurkują i pokonują pieszo długie dystanse (rzadziej jedynie się wspinają, co może wynikać z większej ostrożności). Z analiz paleolitycznych kości wynika, że przeciętna kobieta była tak silna i wysportowana, jak współczesne wioślarki i biegaczki. Była wolniejsza niż mężczyzna, ale za to wytrzymalsza, a miotacze oszczepów wzmacniały siłę jej ramion podczas polowań.

Broń i narzędzia łowieckie w grobach paleolitycznych kobiet to nie tylko symbole, jak długo przypuszczano. Właścicielki umiały się nimi posługiwać, na co wskazują urazy typowe dla myśliwych. Z obliczeń antropologów wynika, że w dzisiejszych społecznościach koczowników kobiety dostarczają więcej żywności (od 60 do 80 proc.) niż mężczyźni, zbierając rośliny i polując na małe zwierzęta. Łowy mężczyzn na grubego zwierza, choć prestiżowe, rzadziej kończą się sukcesem. To zapewne zawsze wpływało na autonomię i decyzyjność kobiet, jednak – jak zauważyli antropolodzy – tylko w mniejszych grupach, ponieważ w większych pojawia się hierarchia, a wraz z nią podział obowiązków według płci.

Sprytne i kreatywne

Przez tysiące lat grupy, w których żyli ludzie, były niewielkie. Jednym z powodów była stosunkowo niska dzietność wynikająca z tego, że kobiety w paleolicie nie rodziły często. Z pewnością miało to związek z tym, że ich płodność była wstrzymana poprzez wieloletnie karmienie piersią. Ale niewykluczone, że regulowały ją, stosując antykoncepcję, a być może w trudnych warunkach praktykowały dzieciobójstwo. Mała liczba dzieci mogła wpływać na sprawiedliwszy podział obowiązków domowych, dawała też kobietom większą swobodę i czas, który mogły twórczo wykorzystać w różnych dziedzinach.

Co prawda ślady świadczące o używaniu zębów do zmiękczania skór lub wstępnego przeżuwania surowego mięsa pojawiają się u obu płci, ale częściej u kobiet. Oznacza to, że częściej to one zajmowały się przetwarzaniem miękkich materiałów i gotowaniem, mając olbrzymi wpływ na rozwój gatunku i cywilizacji. Niezależnie od tego, czy homininom mózg zaczął rosnąć dzięki poddanej obróbce termicznej żywności, czy kiszonkom, ktoś musiał wpaść na pomysł, jak je przyrządzać i przyprawiać, jak przygotować z nasion dzikich traw nadającą się do spożycia owsiankę i upiec z nich podpłomyk, w końcu jak ulepić garnek, w którym można je gotować. Prawdopodobieństwo udziału kobiet w tych wynalazkach jest takie samo, jeśli nie większe niż w przypadku mężczyzn, chociażby dlatego, że i u ludów pierwotnych kobiety gotują częściej. Ich domeną jest też garncarstwo na potrzeby domowe. Amerykański ceramolog James M. Skibo zauważał, że często nieładne, osmolone gary kuchenne były technologicznie równie kunsztowne i funkcjonalne jak delikatne naczynia stołowe, których zyskowną produkcją na większą skalę z czasem zajęli się mężczyźni – a na pewno wytrzymalsze.

Natomiast J.M. Adovasio oraz Olga Soffer, badacze dziejów koszykarstwa, tkactwa i powroźnictwa, stwierdzili w książce „The Invisible Sex: Uncovering the True Roles of Women in Prehistory”, że kobiety szyły ze skór, a potem z tkanin odzież niezbędną do życia w chłodniejszym klimacie. Robiły to chociażby dlatego, że bardziej im na niej zależało – szybciej marzły i miały pod opieką bezbronne noworodki. To jakaś kobieta mogła też wpaść 40 tys. lat temu na pomysł, by w kościanej igle zrobić oczko i przewlec przez nie włókno lub rzemyk, umożliwiając szycie strojów bardziej dopasowanych niż te, które powstawały dzięki użyciu szydła.

Igła z nitką spowodowała nie tylko rewolucję tekstylną, ale i kulturalną, ponieważ ubiory zaczęto dekorować aplikacjami, co je nie tylko upiększało, ale też mogło stanowić symbol statusu lub przynależności kulturowej. Tak interpretowane jest 10 tys. paciorków z kłów mamuta, które pierwotnie naszyte były na ubrania mężczyzny i dwóch chłopców pochowanych 35 tys. lat temu w Sungirze w Rosji.

Kobiety mogły wynaleźć i robić sznury oraz liny, których używano do łączenia elementów drewnianych domów czy umożliwiających dalekie podróże belek tratw, a także do plecenia sieci rybackich i wnyków. Na stanowisku datowanym na 16 tys. lat w niemieckim Gönnersdorf archeolodzy znaleźli w latach 60. XX w. ryty na ponad 400 łupkach, wśród których jest najstarsze przedstawienie złapanej w sieci ryby oraz wykonane z wikliny, rzemieni lub sznurów nosidełko dla dziecka. Natomiast na najstarsze archeologiczne ślady po tej niezbędnej dla koczowników rzeczy natrafiono w 2022 r. w liguryjskiej jaskini Arma Veirana. Wokół szczątków dwumiesięcznej dziewczynki zmarłej 10 tys. lat temu odkryto 70 koralików z muszli i wisiorki z małży, które badacze uznali za mające magiczne znaczenie aplikacje nosidełka. Mogło służyć do noszenia kilkorga dzieci, bo koraliki były wyraźnie zużyte.

Uduchowione i wrażliwe

Zarówno skłonność do przesądności, jak i czynne uprawianie magii oraz nawiązywanie kontaktu z zaświatami to była kobieca „specjalność”, dlatego wiele bogatszych pochówków kobiet od razu kwalifikowanych jest jako groby szamanek, uzdrowicielek czy kapłanek. Niektóre przykłady są ewidentne. Obok pochowanej 12 tys. lat temu w jaskini Hilazon Tachtit w Izraelu 50-latki było 50 skorup żółwi, kości tura, dwóch kun, dzika, lamparta, skrzydło orła oraz ludzka stopa. Zapewne były to akcesoria niezbędne do odbywania duchowych podróży. Podobne znaczenie miało nakrycie głowy z kości i zębów dzika, jelenia, żurawia i żółwia, znalezione przy szczątkach 30-latki, którą 9 tys. lat temu pochowano koło Bad Dürrenberg w Niemczech. Są też przykłady etnograficzne – u Lakotów, Navajo czy Hopi w Ameryce Północnej to szamanki odpowiadały za różne rytuały, ale też za przekazywanie wiedzy i tradycji duchowych, a w niektórych plemionach amazońskich to panie prowadziły ceremonię ayahuaski.

Kobietom powierzano zdrowie i przyszłość całych społeczności, bo szamanki, a potem wieszczki, doradzały także w sprawach życiowych i politycznych. Umiejętności nawiązywania kontaktów z duchami i leczenia przypuszczalnie zapewniały im prestiż i władzę. W czasach historycznych, w ramach obowiązujących systemów religijnych zdominowanych przez mężczyzn, życie duchowe umożliwiało kobietom ucieczkę od patriarchatu, jednak uprawiana przez nie magia prowadziła do wykluczenia, a nawet śmierci.

grafika

„Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś”
Marylène Patou-Mathis
przekład:
Agnieszka Rasińska-Bóbr
W.A.B.
368 str.
ok. 40 zł

Choć rola kobiet jako szamanek czy kapłanek była dla naukowców oczywista, to odmawiali im talentów twórczych, dlatego długo nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że panie mogły być autorkami malowideł naskalnych. Argumentem było umiejscowienie tych malowideł w trudno dostępnych jaskiniach i tematyka łowiecka. Z tym że kobiety przecież polowały, tak samo jak uprawiały speleologię, o czym świadczą odciski ich dłoni w wielu dekorowanych malowidłami jaskiniach.

To samo dotyczy paleolitycznych i neolitycznych rytów i figurek, też tradycyjnie uznawanych za dzieła mężczyzn, mimo że równie dobrze mogły być wykonane przez kobiety. W końcu motywy były kobiece, a skoro podział ról był elastyczny, panie też mogły sięgnąć po narzędzia i zająć się rzemiosłem artystycznym. Mimo to, gdy w 2004 r. na liczącej 29–26 tys. lat wykonanej z sezonowanej gliny figurce kobiety z Dolní Věstonice na Morawach zauważono odcisk palca nastoletniej osoby, od razu przypisano go „asystentowi garncarza”, chociaż z linii papilarnych nie da się odczytać płci. To samo dotyczy innych śladów działalności artystycznej. Np. wspomniane już ryty z Gönnersdorf, przedstawiające stylizowane sylwetki kobiet w ruchu, tańcu lub podczas codziennych zajęć, albo nosidełko dla dziecka mogły być dziełem kobiet.

Patou-Mathis zauważa, że nic nie stało na przeszkodzie, by panie były artystkami, zwłaszcza jeśli negatywy kobiecych dłoni przy jaskiniowych muralach uznamy za sygnatury ich twórców. A jeśli nie, to na pewno pasują do symboliki szamańskiej albo magicznych praktyk terapeutycznych opartych na przykładaniu rąk, czym przez tysiące lat zajmowali się zarówno mężczyźni, jak i kobiety – pisze francuska archeolożka.

Teoretycznie najwięcej informacji o pełnionych przez kobiety funkcjach i pozycji daje badanie wyposażenia grobów, ozdób i odzieży zmarłych. Choć w paleolicie jest ich trochę mniej niż tych należących do mężczyzn, może to być kwestia przypadku. Nie ma też między nimi specjalnych różnic, jeśli chodzi o wyposażenie. Tylko w niektórych przypadkach jest ono bogatsze w naszyjniki z zębów zwierząt czy paciorki oraz zawieszki aplikacji.

Najszczodrzej wyposażony w tego rodzaju ozdoby megalityczny grobowiec korytarzowy jest dużo młodszy, bo powstał między 4,8 tys. a 4,6 tys. lat temu, czyli w epoce miedzi, w Montelirio w południowej Hiszpanii. Pod otoczonym kamiennym płaszczem nasypem w jednej z komór grobowych znaleziono chaotycznie rozmieszczone szczątki ośmiu osób, z których siedem było kobietami między 24. a 32. rokiem życia. Badacze naliczyli przy nich 270 769 paciorków z muszli morskich, kamienia i kości. Na podstawie ich liczby, położenia i mikrowłókien w dziurkach wywnioskowano, że służyły jako aplikacje szat. Według eksperymentów i szacunków opisanych w styczniowym „Science Advances” ich wykonanie zajęłoby dziesięciu sprawnym rzemieślnikom z epoki ponad pół roku, gdyby pracowali nieprzerwanie po osiem godzin dziennie. Ten ogrom wysiłku czynił szaty wyjątkowymi i drogimi.

Kierujące i inicjujące

Kim były te kobiety, skoro ślady nierówności między płciami pojawiły się wraz z opanowaniem procesu metalurgii? Ułożenie ich szczątków w grobowcu może sugerować, że ofiarami. Tylko czy wtedy wystrojono by je w takie szaty? Główny autor artykułu Samuel Ramirez-Cruzado twierdzi, że kobiety należały do elity i pełniły ważne funkcje sakralne lub nawet polityczne. Badania genetyczne mogą wyjaśnić, czy były spokrewnione, ale jest więcej przesłanek świadczących o wysokiej pozycji kobiet w południowej części Półwyspu Iberyjskiego. Długo myślano, że pochowana w tym samym grobie osoba wyposażona w kość słoniową, jajo strusie, bursztyn i sztylet z kryształu górskiego to lokalny przywódca, ale przeprowadzone w 2023 r. badania peptydu amelogeniny w szkliwie zębów wykazały, że jest to kolejna kobieta.

Wysokim statusem panie cieszyły się też w zhierarchizowanej kulturze El Argar, funkcjonującej na terenie dzisiejszej Andaluzji między 4,2 tys. a 3,55 tys. lat temu, w której kobiety wyposażano w bogate dary grobowe. W 2021 r. archeolodzy odkryli grób sprzed 3,7 tys. lat na terenie pałacu osady w La Almoloya ze szczątkami 30-latki i niespokrewnionego z nią starszego mężczyzny, który zmarł przed nią. Podczas gdy biżuteria mężczyzny była stosunkowo skromna, kobietę pochowano w srebrnych i złotych ozdobach, w tym w srebrnym diademie, w którym badacze upatrują symbolu jej władzy, sprawowanej po śmierci męża. Wnioski powstałe na podstawie badań archeologicznych zawsze można podważać, w końcu obdarowywanie kobiet z wyższych sfer drogą biżuterią nie musi świadczyć o tym, że rządziły, ale ostatnio badacze brytyjscy znaleźli dowody genetyczne świadczące o wysokiej pozycji kobiet żyjących na Wyspach Brytyjskich na przełomie er, czyli w epoce żelaza.

Zaczęło się od tego, że naukowcy z Trinity College Dublin i Bournemouth University chcieli zrozumieć, dlaczego na cmentarzyskach z epoki rzymskiej w Dorset w południowej Anglii wiele miejscowych kobiet ma znacznie większe i lepiej wyposażone pochówki niż mężczyźni. Skompletowali międzynarodowy zespół badawczy, który przeanalizował DNA 50 osób leżących na cmentarzysku Winterborne Kingston, funkcjonujący przed podbojem rzymskim i po nim w 43 r. Nekropolia znajdowała się koło osady zamieszkiwanej przez celtyckie plemię Durotrigan, jak nazwali ich Rzymianie. Jak czytamy w styczniowym „Nature”, aż 75 proc. pochowanych tu osób było ze sobą spokrewnionych w linii żeńskiej, przy czym najczęstsza była mitochondrialna haplogrupa U5b1, pochodząca od przodkini żyjącej kilka stuleci wcześniej. Tymczasem różnorodność haplogrup na chromosomie Y oznacza, że mężczyźni byli mobilni – wprowadzali się do domów swoich partnerek, przybywając z różnych stron.

To wszystko oznacza, że pochowani na cmentarzu ludzie żyli w systemie, w którym przynależność do rodu, nazwisko i często majątek przekazywane były w linii matczynej. Gdy naukowcy przeanalizowali wcześniejsze wyniki badań genetycznych z innych cmentarzysk z tego samego okresu, okazało się, że i tam wiele osób pochodziło od niewielkiej grupy przodkiń, co oznacza, że matrylinearność i matrylokalność, czyli przenoszenie się męża do domu lub w pobliże domu rodziny żony, były na Wyspach praktykowane przez wiele plemion od bardzo dawna. Ludzie ci musieli mieć głęboką wiedzę o swoim pochodzeniu, bo mimo że od wielu wieków dochodziło do wielokrotnych małżeństw między gałęziami jednej rodziny, skutecznie unikali chowu wsobnego.

Dzięki badaniom genetycznym udało się udokumentować pierwsze w prehistorii naszego kontynentu społeczności, które doceniały rolę kobiet jako matek rodów, czyniły je odpowiedzialnymi za ich ciągłość i majątek, a nawet dawały im przyzwolenie na branie władzy w swoje ręce. Wspominali o tym zbulwersowani Grecy i Rzymianie, którym nie mieściło się w głowie, że kobiety mogą rządzić i dowodzić wojskami, jak Boudika, która po śmierci swego męża, dowódcy Icenów, poprowadziła swój klan przeciwko Rzymianom, czy Kartimandua, władczyni Brygantów, która by ratować swoje plemię, poszła na układ z Rzymianami. Podczas gdy pierwszą Tacyt przedstawił jako szlachetną „dzikuskę”, z drugiej zrobił ucieleśnienie niekompetencji, chciwości oraz rozpusty.

Patriarchalna tradycja antyczna, a potem chrześcijańska wyrugowały w Europie ślady matrylinearności i równości do tego stopnia, że gdy biali kolonizatorzy odkryli istnienie matrylinearnych kultur Muso w Chinach, Indian Hopi czy Minangkabau w Indonezji, widzieli w ich systemach społecznych rodzaj odstępstwa czy wręcz aberracji. Długo więc trwało, zanim badacze przeszłości dostrzegli w niej kobiety, których wkład w rozwój cywilizacji był na pewno znacznie większy, niż zakładali XIX-wieczni ojcowie archeologii.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną