Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Ilustracja Chloe Niclas
Człowiek

Uzależnienia: terapia zaczyna się od traumy

Hipochondria: przekonania, których nie wolno lekceważyć
Człowiek

Hipochondria: przekonania, których nie wolno lekceważyć

Silny lęk o zdrowie to w istocie choroba psychiczna, która może zniszczyć życie. Dobrą wiadomością jest to, że można ją leczyć.

Cierpienie, które skłania ku uzależnieniu, nie musi być jawne i wyraźne. Może być pozornie przyziemne, jak w moim przypadku wychowanie przez cierpiących na depresję rodziców i sekowanie w szkole. [Artykuł także do słuchania]

Gdy w wieku 23 lat zaczęłam odwyk, dowiedziałam się, że u źródeł większości uzależnień leży trauma. Wiele osób współuczestniczących ze mną w kuracji opisało skrajne zaniedbanie lub znęcanie się, w tym wykorzystywanie seksualne, których doświadczyły w dzieciństwie. Mimo to niewielu pacjentów miało świadomość wpływu traumy, która ich dotknęła. Jej ślady w moim życiu także dla mnie nie były wtedy oczywiste – być może dlatego, że moi rodzice cierpieli znacznie bardziej ode mnie. Teraz jednak widzę, że niektóre aspekty mojej wrażliwości, takie jak strach przed tłumem i zamknięciem, są niepokojąco zbieżne z historią mojego ojca.

Kiedy mój ojciec był przedszkolakiem na Węgrzech, trafił wraz ze swoją matką do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Mój ojciec nie odzywał się później przez rok i zmagał z depresją przez większość życia. Trauma mojej matki była bardziej typowa – spowodowana tym, że w młodości straciła matkę, która zmarła na raka. Byli kochającymi rodzicami, ale ja dorastałam w poczuciu swojej niskiej wartości, ponieważ wszystko, co robiłam, wydawało się nie dość dobre. Z trudem nawiązywałam kontakty, często płakałam, dokuczano mi w szkole.

Jako nastolatka odkryłam, że narkotyki – najpierw marihuana, potem psychodeliki, a w latach 80. kokaina – ułatwiają mi kontakty społeczne. Ale najbardziej lubiłam heroinę, bo dzięki niej odzyskiwałam spokój, zadowolenie, poczucie bezpieczeństwa. W roku 1986 wstrzykiwałam sobie narkotyk codziennie i zostałam relegowana z Columbia University. Dwa lata później, kiedy ważyłam 40 kg i miałam już za sobą wiele nieudanych prób rzucenia nałogu, zrozumiałam, że wstrzykiwanie sobie narkotyku do 40 razy dziennie jest jaskrawym dowodem uzależnienia, więc potrzebuję pomocy.

Terapia w ośrodku odwykowym, do którego uczęszczałam, opierała się – jak w wielu innych ośrodkach – na programie 12 kroków dla Anonimowych Alkoholików (AA). Organizację założyli w 1935 roku makler giełdowy i lekarz, którzy uważali, że ich uzależnienie od alkoholu wynikało z „wad charakteru” – egoizmu i unikania odpowiedzialności. Podstawę programu 12 kroków, którego warianty stosowane są obecnie przy praktycznie każdym rodzaju uzależnienia – od kokainizmu po objadanie się i hazard – stanowi wsparcie społeczne na spotkaniach grupowych. Pomogło to milionom ludzi, także mnie. Jednak pewne punkty programu wydają się krzywdzące dla osób, którym powiedziano, że jedyny sposób wyzdrowienia to ścisłe przestrzeganie zasad. Wątpliwe jest na przykład twierdzenie, że wyzdrowienie wymaga od uzależnionych, by swoje niewłaściwe zachowanie uznali za przyczynę problemów – zamiast zrozumienia przyczyn podatności na szukanie ulgi na przykład w narkotykach.

Trudne dzieciństwo a uzależnienie
Uzależnienie wynika ze zmian w układach nagrody w mózgu, które są ściśle związane z układami stresu. Dzieje się tak, ponieważ elastyczne reagowanie na okoliczności wymaga rozważenia potencjalnych nagród, takich jak pokarm, seks lub kontakty towarzyskie, w porównaniu ze stresem związanym na przykład z ryzykiem odrzucenia. Trudne dzieciństwo może ograniczyć kontrolę impulsów i przyjemność płynącą z naturalnych nagród, a zarazem wzmocnić skłonność do negatywnych emocji, takich jak smutek. Te zmiany powodują uzależnianie się od uspokajających i zapewniających miłe odczucia środków.Ilustracja Chloe NiclasTrudne dzieciństwo a uzależnienie Uzależnienie wynika ze zmian w układach nagrody w mózgu, które są ściśle związane z układami stresu. Dzieje się tak, ponieważ elastyczne reagowanie na okoliczności wymaga rozważenia potencjalnych nagród, takich jak pokarm, seks lub kontakty towarzyskie, w porównaniu ze stresem związanym na przykład z ryzykiem odrzucenia. Trudne dzieciństwo może ograniczyć kontrolę impulsów i przyjemność płynącą z naturalnych nagród, a zarazem wzmocnić skłonność do negatywnych emocji, takich jak smutek. Te zmiany powodują uzależnianie się od uspokajających i zapewniających miłe odczucia środków.

W ostatnich latach badania wykazały, że negatywne doświadczenia z dzieciństwa są kluczowe w rozwoju uzależnień. Z ankiet prowadzonych w 2021 roku wynika, że ponad 40% osób uzależnionych od opioidów zgłosiło jakiś rodzaj zaniedbania lub nękania w dzieciństwie, a 41% kobiet było we wczesnej młodości wykorzystywanych seksualnie – to wskaźnik radykalnie wyższy niż w populacji ogólnej. Badania wykazały też, że wśród osób uzależnionych co najmniej 85% miało choćby jedno negatywne doświadczenie w dzieciństwie, przy czym każde kolejne zwiększało ryzyko uzależnienia. Jest to najbardziej widoczne wśród tych, u których zdiagnozowano zespół stresu pourazowego (PTSD) z flashbackami i zaburzeniami psychicznymi, które mogą rozwinąć się w reakcji na wstrząsające lub przerażające wydarzenia. Wśród osób leczonych z powodu uzależnienia od środków psychotropowych jedna trzecia cierpi na PTSD, a wśród osób z PTSD 58% miało problemy z narkotykami.

Świadomość powiązania traumy z uzależnieniem zapoczątkowała nowe strategie leczenia, w których uwzględnia się oba problemy równocześnie. Dotąd strategie te testowano głównie na uzależnionych osobach z PTSD, a rezultaty potwierdzają, że trauma skłania do sięgania po środki psychotropowe. „Specyficzne jest to, że kiedy objawy PTSD ustępują, znikają także problemy związane z zażywaniem narkotyków, ale odwrotna sytuacja występuje znacznie rzadziej” – zauważa Teresa Lopez-Castro, adiunkt psychologii w City College of New York. Moje doświadczenia związane z długoletnim uzależnieniem utwierdziły mnie w przekonaniu, że terapia odwołująca się do traumy jest lepsza od tradycyjnych metod, które często ingerują w autonomię pacjenta, co wiąże się z ryzykiem pogłębienia istniejących ran lub spowodowania nowej traumy.

Cierpienie, które skłania ku uzależnieniu, nie musi być jawne i wyraźne. Może być pozornie przyziemne, jak w moim przypadku wychowanie przez cierpiących na depresję rodziców i sekowanie w szkole. Inne czynniki zwiększające podatność na uzależnienie, to: uzależnieni lub chorzy psychicznie rodzice; bycie świadkiem przemocy; utrata jednego z rodziców; doświadczenie związane z zagrożeniem życia – chorobą, wypadkiem, konfliktem, katastrofą. Badania prowadzone w Szwecji wykazały, że przejście przez jedno z tych potencjalnie traumatycznych doświadczeń podwaja ryzyko zaburzeń związanych z zażywaniem narkotyków.

Rożne metody badawcze, w tym obrazowanie mózgu, umożliwiły wyodrębnienie ścieżek nerwowych łączących traumę z uzależnieniem. Oba te zjawiska zmieniają układ nagrody w mózgu. Układ ten motywuje do zaspokajania podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie lub seks, ale przede wszystkim – bezpieczeństwo. Sygnały mózgowe są jednak skomplikowane, a wiele pozornie odrębnych „systemów” korzysta z tych samych obwodów. Układy, które odpowiadają za nagrodę lub karę, są głęboko powiązane z modulacją stresu: wiele neuroprzekaźników i obszarów mózgu aktywnych w motywowaniu nas do szukania przyjemności i sytości sprzyja również zachowaniu naszego bezpieczeństwa.

Na przykład dopamina skłania do szukania źródeł przyjemności związanych z przetrwaniem i reprodukcją, a także do unikania zagrożeń. Ten neuroprzekaźnik działa na prążkowie i korę przedczołową, znajdujące się w przodomózgowiu, co umożliwia przewidzenie, czy dana sytuacja będzie satysfakcjonująca, czy nieprzyjemna. Dzieje się tak poprzez wzbudzanie chęci – albo większej przyjemności, albo ucieczki od dyskomfortu. Natomiast podczas stresujących doświadczeń w mózgu są uwalniane endogenne opioidy – endorfiny i enkefaliny. Kierują tym mechanizmem hormony nadnerczy i przysadki mózgowej w ramach reakcji na stres – aby złagodzić ból i ułatwić ucieczkę. Opioidy te powodują również odczuwanie przyjemności z jedzenia, seksu i kontaktów społecznych, a więc poczucie sympatii dla kogoś, sytości i komfortu.

Dorastanie w stresującym środowisku może zakłócić te procesy. Z badań przeprowadzonych z udziałem ludzi i na zwierzętach wynika, że przeciwności losu w młodym wieku zaburzają działanie hormonów stresu, na przykład kortyzolu. Hormony te, uwalniane podczas długotrwałego lub ostrego stresu, zmieniają pewne obszary mózgu, m.in. ciało migdałowate, które jest aktywowane przez silne emocje, zwłaszcza strach i niepokój. Stres we wczesnym dzieciństwie zmienia także jądro półleżące – część prążkowia, która jest kluczowa dla uzależnień: sprawia, że chcemy coraz więcej tego, co sprawia przyjemność. Obszary pamięci, takie jak hipokamp, są również zmieniane, co powoduje niewspółmierność nasilenia różnych wspomnień. „Układ nagrody i układ stresu dostrajają się do prób zaspokojenia potrzeby zmniejszania zagrożenia” – mówi Lopez-Castro.

Badania pokazują, że osoby, które doświadczyły traumy w dzieciństwie, są bardziej świadome oznak potencjalnego zagrożenia i bardziej na nie wrażliwe. Na przykład ktoś, kogo ojciec często wpadał w szał, może interpretować neutralną mimikę jako gniewną. Co więcej, szybkie reakcje są zwykle konieczne w obliczu zagrożenia, ale ich częste powtarzanie wzmacnia emocjonalne obszary mózgu i zmniejsza wpływ kory przedczołowej, która hamuje impulsywne działania. Życie w lęku może zatem osłabiać kontrolę impulsów, a to sprawia, że niektóre dzieci są bardziej skłonne dostrzegać zagrożenie tam, gdzie go nie ma, albo przeciwnie – reagować na nie zbyt szybko, nie uwzględniając konsekwencji. Taka reakcja może być ratunkiem w niebezpiecznym środowisku, ale może też być szkodliwa, gdy impulsywność zakłóca zdolność dziecka do rozeznania, że sytuacja jest w rzeczywistości bezpieczna, a tym samym prowadzi do zachowań, które inni odbierają jako agresywne.

Adaptacje w układach nagrody i stresu pomagają przetrwać, ale mogą również odbić się na zdolności panowania nad emocjami.

Wspomniane zmiany w mózgu pozostają nawet po ustąpieniu traumy. „Zdolność przejścia do myślenia: »Teraz wszystko stało się bezpieczne« jest bardzo ograniczona” – uważa Lopez-Castro. To upośledzenie sprawia, że uznaje się za priorytet szybką ulgę, na przykład przez zażycie narkotyku – zamiast planować przyszłość, która, co wydaje się mało prawdopodobne, będzie lepsza od teraźniejszości.

Inną konsekwencją krzywd doznanych we wczesnym dzieciństwie bywa anhedonia, czyli niezdolność do odczuwania przyjemności, która z kolei może tłumić motywację. W moim doświadczeniu było to poczucie strachu i przygnębienia, trudne do wyrażenia słowami, ale powodujące stały dyskomfort psychiczny. To typowy dla depresji objaw, który powoduje – co nie powinno dziwić – podatność na nadużywanie substancji niosących ulgę.

„Kiedy trauma pojawia się we wczesnym dzieciństwie, wyraźnie nas destabilizuje, ale się do tego dostosowujemy” – wyjaśnia Lopez-Castro. Adaptacje w układach nagrody i stresu pomagają przetrwać, ale mogą również odbić się na zdolności panowania nad emocjami. Generalnie, silny wczesny stres może wywołać poczucie lęku i brak odczuwania przyjemności, więc jeśli młodociani z traumą doświadczą działania narkotyków, zwiększających poziom dopaminy lub aktywujących układy opioidowe mózgu, stają się bardzo podatni na uzależnienie, bo narkotyki oferują ekscytację i komfort, których bez nich im brakuje.

Poza tym genetyka wpływa na ryzyko uzależnienia, warunkując podatność na nałóg. Niektóre niemowlęta łatwiej się stresują, a inne są mało pobudliwe. Te różnice odzwierciedlają wrażliwość i odporność układów stresu i nagrody. Około połowa ryzyka zaburzeń związanych z używaniem substancji psychotropowych jest uwarunkowana genetycznie, ale sposób, w jaki te predyspozycje się ujawniają, jest bardzo zróżnicowany. Pewne geny narażają ludzi na ryzyko ze względu na cechy osobowości – jak skłonność do poszukiwania dreszczyku emocji lub trudność kontrolowania impulsów; inne ze względu na związek z kłopotami z koncentracją, obniżonym nastrojem lub lękiem. Jeszcze inne, takie jak geny związane z metabolizmem alkoholu, działają różnie w zależności od konkretnych substancji.

Stres pourazowy jest najczęściej tym, co powoduje, że te genetyczne skłonności rodzą patologie lub niepełnosprawności, a uzależnienie zwykle wynika z prób samoleczenia objawów – dlatego usunięcie źródłowej traumy wydaje się niezbędne dla uzdrowienia.

Michael, ponad 30-letni weteran, który zmagał się zarówno z PTSD, jak i z uzależnieniem, doskonale rozumie związek między tymi dwiema przypadłościami. Na szczęście udało mu się wyleczyć obie po poddaniu się terapii w ramach badań prowadzonych przez Sudie Back, profesor nauk o uzależnieniach na Medical University of South Carolina.

Leczenie obejmowało psychoterapię zwaną COPE (Concurrent Treatment of PTSD and Substance Use Disorders Using Prolonged Exposure). COPE okazało się bezpieczne i skuteczne w wielu badaniach klinicznych. W tym, któremu poddał się Michael, sprawdzano, czy dodanie oksytocyny, hormonu więzi społecznych, może poprawić efekty. Takie terapie współwystępujących zaburzeń dają wgląd w skuteczność nowych metod.

Michael wychował się na farmie więziennej, gdzie służbę pełnił jego ojciec. Od najmłodszych lat był maltretowany przez starszego krewnego, który go bił i groził mu przemocą seksualną. Dołączył do sił powietrznych po szkole średniej, a w Afganistanie zgłosił się na ochotnika do ryzykownych zadań. „Miałem 18 lat i chciałem przeżyć coś, o czym mógłbym opowiadać” – wspomina. Jednak gdy jego oddział został zaatakowany, przespał pierwsze kilka minut, a to skłoniło go do zażywania środków pobudzających, aby jego reakcja nigdy więcej nie była spóźniona.

Walka i obserwowanie cierpień i śmierci doprowadziły u niego do PTSD (to potwierdza, że trudne dzieciństwo zwiększa ryzyko późniejszego rozwoju PTSD jako reakcji na silnie stresujące czynniki). Zdaniem Michaela w tamtym czasie wszystko wydawało się „surrealistyczne” i właściwie w nic się nie angażował emocjonalnie. Pił alkohol i brał dużo „speedu” – środków pobudzających, takich jak amfetamina, które wspomagają czuwanie, ale przedawkowane mogą powodować paranoję. „Moi dowódcy zauważyli, że nie radzę sobie z gniewem” – mówi. Michael uświadomił sobie swój problem ze stymulantami i przestał je brać w 2007 roku oraz poddał się terapii, aby radzić sobie z typowym objawem PTSD – napadami wściekłości. Po powrocie do domu po sześciu latach służby miał trudności adaptacyjne i pił dużo alkoholu. Zapisał się na badania terapeutyczne w 2023 roku.

COPE obejmuje 12 cotygodniowych 90-minutowych sesji prowadzonych przez przeszkolonego terapeutę. Ponieważ głód narkotykowy często jest napędzany stresem, COPE uczy panowania nad emocjami, co wiąże się zarówno z PTSD, jak i z uzależnieniem. Uczestników programu prosi się o wielokrotne opowiadanie w bezpiecznym miejscu o swoich traumatycznych doświadczeniach, co pomaga im radzić sobie ze stresującymi wspomnieniami i przestać unikać środowisk i okoliczności, które mogą je wywołać. Są również stopniowo wystawiani na coraz trudniejsze sytuacje, których zwykle się wystrzegali – w tempie, które sami kontrolują.

„Sednem traumy i problemów z nią związanych jest unikanie” – mówi Lopez-Castro. Zastępując unikanie odpowiednim podejściem, terapia ekspozycyjna uczy mózg rozpoznawania bezpieczeństwa. Z czasem ta metoda zwiększa zarówno zdolność do tolerowania stresu, jak i do zachowania spokoju w sytuacjach wywołujących strach, żal lub gniew związany z przeszłymi traumami, co jest niezbędne do wychodzenia z PTSD i uzależnienia. Ponieważ po alkohol i inne narkotyki zwykle sięga się, by radzić sobie z silnymi emocjami, COPE uczy również alternatywnych sposobów pokonywania stresu, jak techniki oddychania i szukanie wsparcia u innych.

Niestety, w wielu programach leczenia uzależnień pytania pacjentów postrzega się jako opór przed wychodzeniem z choroby.

Ponadto, ponieważ trauma charakteryzuje się poczuciem bezradności wobec potencjalnego zagrożenia, wychodzenie z niej wymaga maksymalnego poczucia kontroli, bezpieczeństwa i autonomii pacjenta. Terapia musi być więc wysoce ustrukturyzowana i przewidywalna, aby pacjenci wiedzieli, czego się spodziewać i mogli się wycofać, gdy poczują się przytłoczeni. „Tłumaczymy im, na czym polega terapia; ważne, żeby ją rozumieli” – mówi Back.

Niestety, w wielu programach leczenia uzależnień pytania pacjentów postrzega się jako opór przed wychodzeniem z choroby. Nowicjuszom w programach 12 kroków często mówi się, żeby „się zamknęli i słuchali”, ponieważ „najlepsze, co mogli zrobić, to wybrać tę terapię”. Takie lekceważące podejście może wywołać nieufność, zwłaszcza jeśli pacjenci uznają, że terapeuci ich karzą, a nie im pomagają, nakłaniając do konfrontacji ze swoimi lękami. Natomiast właściwe i skuteczne przy uwalnianiu od traumy i uzależnień jest dokładne wyjaśnienie pacjentom, dlaczego będą proszeni o stawienie czoła bolesnym sytuacjom, od których chcą uciec – i jak zmniejszy się nasilenie przypadłości, jeśli będzie robione z umiarem, z wyważonym i kontrolowanym wzrostem intensywności.

Traumatyczne wspomnienia są często przechowywane w mózgu inaczej niż pozostałe, co może wyjaśniać, dlaczego osoby z PTSD doświadczają ich jako „retrospekcji” i czują, że ponownie przeżywają grozę tu i teraz. Proces terapeutyczny w COPE przekształca traumatyczne wspomnienia pacjenta z ponownego, wyraźnego ich przeżywania w proste opowiadanie historii o tym, co się wydarzyło – i pomaga mózgowi przetwarzać te wspomnienia w bardziej typowy sposób. Jak zauważyła Back, program COPE zmniejsza objawy PTSD, a to z kolei ogranicza głód narkotyków i ich zażywanie. Samo zaprzestanie ich brania nie rozwiązuje problemu, a wręcz może zaostrzyć objawy.

Inną wspólną cechą uzależnienia i PTSD jest to, że utrzymywanie silnych więzi społecznych jest z reguły niezbędne dla trwałego powrotu do zdrowia, ponieważ zdrowe relacje są fizjologicznie fundamentalne dla łagodzenia stresu. Zależność ta jest widoczna już u niemowląt, które dosłownie nie potrafią koordynować swojego układu stresu bez troskliwego dotyku opiekunów, który uwalnia endogenne opioidy i oksytocynę, tworząc poczucie komfortu i bezpieczeństwa. W normalnym rozwoju oksytocyna może łączyć to łagodzenie stresu w obecności osób bliskich z aktywacją układu opioidowego. Obie substancje są uwalniane wtedy, gdy rodzice uspokajają swoje dzieci, tworząc skojarzenie rodziców z pocieszeniem. Później, gdy na przykład mama „całuje bolesne miejsce, żeby złagodzić cierpienie”, gest ten wyzwala endorfiny, które zmniejszają ból i wstrzymują łzy.

We wcześniejszych badaniach Back i jej współpracownicy odkryli, że terapeutyczna więź między pacjentem a terapeutą jest ważnym czynnikiem determinującym powrót do zdrowia; pomyśleli więc, że dodanie oksytocyny może tę więź wzmocnić. Badanie z udziałem grupy osób, które cierpiały na PTSD, ale nie były uzależnione, wykazało, że oksytocyna przyspieszyła pozytywne zmiany. Nowe badania, które objęły osoby cierpiące na PTSD z uzależnieniem, nie zostało ukończone i było ślepą próbą, więc Michael nie wie, czy otrzymał hormon czy placebo. Jest natomiast pewien, że poczuł się lepiej.

„Myślę, że tak naprawdę najpierw chodziło o pozbycie się czegoś, co po prostu odłożyłem na bok, a potem o przebieg całego procesu” – mówi o tym, co pomogło mu najbardziej. Podkreśla, że kluczowa była jego relacja z terapeutką – nazywa ją „bardzo towarzyską” i „bardzo wyrozumiałą”. Powtarzanie i emocjonalne bezpieczeństwo pomogły mu zrozumieć swoje doświadczenia i ich wspomnienie od siebie oddalić. Teraz może pić alkohol z umiarem, nie tak, jak wcześniej kompulsywnie.

Innym obiecującym podejściem, które można połączyć z leczeniem uzależnienia, jest terapia przetwarzania poznawczego (CPT). Terapia ta koncentruje się na minimalizowaniu niewłaściwego myślenia i samooceny pacjenta, a nie na ujawnianiu i oswajaniu traumatycznych wspomnień. Może być przydatna wobec osób, u których strach przed traumatycznymi wspomnieniami blokuje ich ponowne przeżywanie, co jest główną przeszkodą w powodzeniu COPE i innych terapii ekspozycyjnych.

Sandra zaczęła pić alkohol z przyjaciółmi, gdy miała 15 lat. „Pamiętam, że czułam niepokój od wczesnej młodości, a picie to po prostu łagodziło” – mówi. Później uzależniła się od alkoholu, a potem od ketaminy, którą zaczęła brać na imprezach rave.

Mając prawie 20 lat w nowojorskim programie o nazwie Center for Motivation and Change rozpoczęła leczenie zaburzeń związanych z zażywaniem substancji psychotropowych – po tym, gdy była przetrzymywana i molestowana seksualnie przez chłopaka, z którym próbowała zerwać. Poddała się terapii CPT, gdy związany z programem terapeuta pomógł jej doprowadzić do aresztowania i wydania nakazu sądowego, aby chłopak trzymał się od niej z daleka.

Sandra mówi, że leczenie było ukierunkowane na „błędne przekonania i poglądy na temat świata i ludzi spowodowane traumą”. Podaje kilka przykładów: „nigdy nie będę dobrą dziewczyną; nigdy nie znajdę szczęścia; nigdy więcej nie poczuję się bezpiecznie”. Jej były chłopak wielokrotnie powtarzał, że jest jedynym, który chciałby z nią być.

CPT pomaga pacjentom skonfrontować te przekonania z rzeczywistością – odrzucić związane z nimi nadmierne uogólnienia i katastroficzne myślenie. Kiedy natrętne myśli pojawiają się w bezpiecznych okolicznościach, ich moc maleje i zaczynają być zastępowane przez zdrowsze spojrzenie. Sandra początkowo próbowała tylko ograniczyć spożycie alkoholu i narkotyków, ale w końcu została abstynentką.

Zachowuje trzeźwość od ponad roku, ale ma ambiwalentne odczucia dotyczące programów 12 kroków, których próbowała w różnych okresach i które teraz stosuje wybiórczo. Zrezygnowała z mentora AA, gdy zaproponował jej szkodliwą wersję czwartego kroku, w którym przeprowadza się „inwentaryzację moralną”, aby przyjrzeć się swoim wadom charakteru jako leżącym u podstaw uzależnienia. W pisemnej wersji tego kroku jest prośba, aby skupić się na zaakceptowaniu swojego udziału w ważnych wydarzeniach w swoim życiu i wzięciu odpowiedzialności za swoje czyny. W trakcie tego zadania mentor Sandry poprosił ją, aby poszukała swojej winy w tym, że została napadnięta. „Zaprotestowałam” – mówi. I zwolniła mentora. Dla ofiary traumy przekonanie, że bycie zgwałconym lub wykorzystywanym było w jakiś sposób jej winą, jest szkodliwe – to jedno z przekonań, które COPE i CPT powinny zmieniać, a nie wzmacniać. Obecnie Sandra uczestniczy w niektórych spotkaniach AA, by poczuć wsparcie społeczne, ale nie angażuje się w kontakty z osobami forsującymi kontrowersyjne pomysły.

Moje doświadczenie z czwartym krokiem było pozytywne głównie dlatego, że osoba, z którą pracowałam, uznała, że podobnie jak wiele innych kobiet zmagających się z uzależnieniem, miałam większy problem z nienawidzeniem i obwinianiem siebie niż z próbami unikania odpowiedzialności.

Twórcy terapii próbowali odejść w ostatnich latach od zasady „trudnej miłości”, ale trudno ją wyeliminować, bo wielu byłych pacjentów terapii 12 kroków zatrudnionych jako doradcy uważa, że to, co podziałało na nich, powinno działać na wszystkich. Co gorsza, wiele placówek, często nazywanych „społecznościami terapeutycznymi”, wzoruje się na wspólnotach terapeutycznych Synanonu, ruchu powstałego w latach 50. i mającego na celu leczenie z heroinizmu. Kierujący Synanonem uznali dobrowolną realizację 12 kroków za zbyt łagodną i zmienili tę metodę w przymusową – wykorzystując konfrontację, upokorzenie i presję emocjonalną jako sposoby implikujące poprawę (AA sa inicjatywą samopomocową, nie mają oficjalnego statusu, nie mogą więc też przeciwdziałać nieprawidłowemu wykorzystywaniu swojej metody terapii).

PTSD i uzależnienia można również leczyć metodami zwiększającymi neuroplastyczność, czyli zdolność mózgu do zmian i adaptacji w reakcji na doświadczenie.

Nzinga Harrison jest współzałożycielką i dyrektorem medycznym ośrodka Eleanor Health, który zapewnia w siedmiu stanach USA fachową opiekę zdrowotną, ambulatoryjną i online, w zakresie uzależnień i zdrowia psychicznego około 30 tys. pacjentów. Zdecydowana większość z nich miała wcześniej negatywne doświadczenia w leczeniu. „Doświadczyli w życiu traumy, a następnie byli poddani terapii, która także była traumatyczna, wzmocniła poczucie odrzucenia i degradacji” – mówi Harrison.

Lopez-Castro dodaje, że „wstyd, będący częścią ich traumy, był następnie wywoływany w trakcie leczenia, gdy mówiono im: jesteś słaby, nic niewart”. Przeprowadzała też wywiady z osobami z PTSD, które były też uzależnione od kokainy i heroiny i w ramach terapii otrzymywały czyste igły, by zmniejszyć ryzyko zakażenia przy używaniu strzykawek. Wiele z tych osób zgłaszało, że krzyczano na nie lub zmuszano do szorowania podłogi szczoteczką do zębów i noszenia oślich czapek. To było bardzo brutalne traktowanie i źle nastawiło ich do terapii.

Lopez-Castro zaczyna badać, czy empatyczna, uwzględniająca traumę opieka nad osobami uzależnionymi od narkotyków może ograniczyć szkody wywołane ich zażywaniem. Badania są następstwem spostrzeżeń terapeutów, zajmujących się minimalizacją szkód, którzy ustalili, że część pacjentów z traumą nie jest w stanie nawet zacząć zmieniać swojego nawyku zażywania narkotyków bez wcześniejszego poznania alternatywnych metod radzenia sobie z objawami traumy.

PTSD i uzależnienia można również leczyć metodami zwiększającymi neuroplastyczność, czyli zdolność mózgu do zmian i adaptacji w reakcji na doświadczenie. Neuroplastyczność ewoluuje w ciągu całego życia. Wczesne dzieciństwo i okres dojrzewania to okresy dynamiczne, gdy mózg jest najbardziej zdolny do szybkiego uczenia się i podatny na zmiany emocjonalne – pozytywne i negatywne. Jeśli wówczas wystąpią niekorzystne doświadczenia, mogą prowadzić do utrwalenia dysfunkcyjnych wzorców zachowań, co utrudnia ich zmianę.

Dlatego leczenie zwiększające plastyczność może okazać się pomocne, pod warunkiem, że będzie stosowane w warunkach zapewniających bezpieczne uczenie się zdrowych sposobów myślenia i działania. Wszystko, o czym obecnie wiadomo, że ma działanie przeciwdepresyjne – od leków takich, jak fluoksetyna (Prozac) po ćwiczenia fizyczne – zwiększa również plastyczność i może wspomagać terapie PTSD i uzależnień. Co ciekawe, ostatnio odkryto, że psychodeliki takie, jak LSD i grzyby psylocybinowe, szybko zwiększają plastyczność mózgu i mogą nawet przywracać plastyczność bliską okresowi dojrzewania. Obecnie naukowcy badają te substancje pod kątem stosowania ich w leczeniu PTSD i uzależnień, a wyniki wcześniejszych badań klinicznych MDMA, znanego jako ecstasy lub molly, wydają się obiecujące. MDMA nie tylko zwiększa neuroplastyczność, ale także pobudza uwalnianie oksytocyny, co wyjaśnia, dlaczego narkotyk ten wywołuje poczucie bliskości, empatii i miłości. Ten jego aspekt społeczny może decydować o przydatności dla osób z PTSD i uzależnieniami.

Wyniki jednego z badań klinicznych osób z PTSD, opublikowane w 2023 roku w „Nature Medicine”, wykazały, że u 46% pacjentów wystąpiła całkowita remisja objawów po terapii z dodatkiem MDMA – w porównaniu z 21% w grupie poddawanej takiej samej terapii, ale z dodatkiem placebo. Australijscy naukowcy badają obecnie połączenie COPE i MDMA wobec osób z PTSD i zaburzeniami związanymi z alkoholizmem. Badany jest również wpływ innych psychodelików w leczeniu uzależnień i PTSD. Agencja Żywności i Leków (FDA) uznała MDMA, LSD i psylocybinę za potencjalne leki „przełomowe”, co przyspiesza ich zatwierdzanie (na początku sierpnia zeszłego roku FDA odrzuciła jednak terapię wspomaganą MDMA w przypadku PTSD, prosząc o kolejne badania w celu dokładniejszej oceny korzyści i bezpieczeństwa).

Zarówno uzależnienia, jak i PTSD są złożonymi schorzeniami, więc jest mało prawdopodobne, aby jakakolwiek konkretna terapia zadziałała u wszystkich. Jednak obecnie istnieje więcej opcji niż kiedykolwiek, co powinno zwiększyć szanse skutecznego działania. Terapie oparte na dowodach, takie jak COPE i CPT, powinny być szerzej dostępne, a osoby uzależnione muszą mieć możliwość wyboru terapii najlepiej odpowiadających ich potrzebom. Ponieważ traumatyczne doświadczenia są powszechne wśród osób uzależnionych, wszystkie programy leczenia powinny uwzględniać sposoby, jak sobie z nimi radzić – i gwarantować, że nie wystąpią szkodliwe uboczne skutki terapii.

Mam szczęście, że uniknęłam drastycznych metod leczenia, gdy byłam zdesperowana i bezbronna. Chociaż czasem poddawano mnie wątpliwym praktykom, w rodzaju terapii w autorytarnym środowisku, ostatecznie mogłam – zgodnie z jednym z przydatnych haseł AA – „brać to, co chcę, a zostawiać resztę”. Leczenie uzależnień bardziej nakierowane na traumę i empatyczne jest nie tylko właściwym podejściem, ale także najłatwiejszym sposobem szybkiej poprawy wyników i zapewnienia pacjentom niezbędnej opieki.

Świat Nauki 5.2025 (300405) z dnia 01.05.2025; Zdrowie psychiczne; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Korzenie uzależnień"