Poławiaczki haenyeo. Poławiaczki haenyeo. Shutterstock
Człowiek

Koreańskie haenyeo: ostatnie strażniczki oceanu

Z ciśnieniem lepiej nie igrać
Struktura

Z ciśnieniem lepiej nie igrać

To ono sprawia, że gejzery tryskają, wulkany wybuchają, a tornada wyrywają drzewa z korzeniami. Ale ciśnienie bywa też pożyteczne. Dzięki niemu możemy pić napoje gazowane, jeździć na napompowanych oponach i latać samolotami.

Wyspa Jeju słynie ze skał, wiatru i poławiaczek haenyeo. Pracują do osiemdziesiątki, codziennie nurkując na bezdechu na głębokość 20 m. Nic dziwnego, że ich ciała są niezwykłe. [Artykuł także do słuchania]

Rankiem zbierają się w grupach. Zaczynają od krótkiej modlitwy do bogini morza o bezpieczeństwo i dobre połowy. Wkładają pianki, maski, płetwy, balast, zabierają zakrzywione noże i siatki mangseon, po czym wpływają na otwarte morze lub przybrzeżne rafy. Kobiety zanurzają się, by po chwili pojawić się na powierzchni, wydychając powietrze z charakterystycznym gwizdem sumbi sori, przypominającym cichy śpiew wielorybów. Uchowce, jeżowce, ośmiornice, małże, wodorosty i inne owoce morza trafiają do siatki przyczepionej do bojki taewak, na której nurkinie chwilę odpoczywają przed kolejnym zanurzeniem. Pracują po kilka godzin dziennie – zabronione jest używanie butli, niszczenie dna morskiego i zbieranie młodych organizmów.

Historia kobiet morza z koreańskiej wyspy Jeju sięga co najmniej V w. Początkowo nurkowali też panowie, gdy jednak Korea była wasalem Chin, zaczęli opuszczać wyspę z powodu przymusowych prac lub służby wojskowej. Przybrzeżnymi połowami zajęły się kobiety. W XVII w. odgrywały już dominującą rolę w tej społeczności, a ich miano haenyeo stało się synonimem siły, niezależności i odwagi. Choć Korea była patriarchalna, na wyspie panował system półmatriarchalny, bo to one były żywicielkami rodzin, przywódczyniami, a czasami też lokalnymi bohaterkami. Mężczyźni często zajmowali się tu dziećmi i domem, kobietom wolno było się rozwodzić i ponownie wychodzić za mąż, a w ciężkich czasach stawały na czele ruchów oporu, np. podczas buntu przeciw japońskiej okupacji w latach 30. XX w.

Siłę dawała im niezależność ekonomiczna. Po japońskiej kolonizacji, kiedy zniesiono system przymusowego oddawania suszonych uchowców jako daniny dla państwa, zaczęły sprzedawać owoce morza na wolnym rynku. W latach 60. ich połowy stanowiły aż 60 proc. całego dochodu wyspy z rybołówstwa.

Przygoda z wodą

Odpowiedniczkami haenyeo są Japonki ama z prefektury Ise, Shima, Chiba i Mie, ale te biedne kobiety, które nurkowały po owoce morza i perły perłopława japońskiego, nigdy nie miały tak wysokiej pozycji społecznej jak Koreanki z Jeju. Dopiero w XX w. Japonia „upiększyła” ten wizerunek, a ich białe szaty miały symbolizować wolność, naturę i tradycję. Skąd ta różnica między nurkującymi Koreankami i Japonkami? Być może już w głębokiej przeszłości kultura na Jeju była bardziej egalitarna. Jednak i im patriarchalny konfucjanizm dał się we znaki – nie dziedziczyły majątków i nie miały prawa do sprawowania władzy politycznej.

Na Jeju to nie z narodzin chłopców bardziej się cieszono, jak wszędzie indziej, lecz z przyjścia na świat córek, których przygoda z morzem zaczynała się już w dzieciństwie. Sześciolatki najpierw zbierały wodorosty, by z czasem zacząć uczyć się pływać i nurkować pod czujnym okiem matek i babek. Najpierw jako hagae, blisko brzegu i na małych głębokościach, potem jako junggae zaczynały schodzić głębiej i pozostawały pod wodą dłużej, by ok. 14. roku życia stać się pełnoprawnymi haenyeo. Uczyły się wydłużania oddechu i kontroli pulsu, nabierania wytrzymałości na zimno i zmęczenie oraz rozpoznawania pogody i morza.

Do lat 70. nurkowały w cienkich bawełnianych strojach, nawet zimą, kiedy temperatura wody spadała do 8 st. C. Wtedy zostawały w niej do godziny, po czym ogrzewały się przy ogniskach, by jeszcze raz wskoczyć na połów. W lecie pozostawały w wodzie do trzech godzin na raz. Dopiero później neoprenowe kombinezony wydłużyły ich czas pracy. Ponieważ ryzyko ze strony rekinów, meduz, sztormów czy hipoksji pozostało, kobiety zawsze nurkowały w grupach – jeśli jedna straciła przytomność, inne mogły ją uratować. Dzieliły się na grupy związane z konkretnymi wioskami, każda z nich miała swoje łowiska, zasady pracy, rytuały.

Nurkujące foki

Do dziś każdej wiosny haenyeo odprawiają rytuał Yeongdeung Gut – ceremonię szamańską, podczas której proszą boginię morza Yeongdeung Halmang o bezpieczne nurkowanie, obfite połowy, ochronę przed sztormami i chorobami. Składają ofiary z ryżu, owoców, lokalnego alkoholu soju i mięczaków. Szamanki mudang tańczą, a haenyeo śpiewają monotonne pieśni, w których powtarzają proste frazy błagalne, wyrażając miłość do morza i tęsknotę za koleżankami, które pochłonęło.

Nurkowanie to nie tylko kwestia umiejętności, lecz także biologiczne wyzwanie, dlatego kobietami zainteresowali się naukowcy. Pierwsze badania nad ich adaptacją fizjologiczną prowadził w latach 60. i 70. XX w. Suk-Ki Hong. Okazało się, że dzięki twardemu treningowi dostosowywały się do ekstremalnych warunków: mają powiększone płuca, skurcze ich śledziony uwalniają dodatkowe czerwone krwinki, wzmożona jest też produkcja ciepła w organizmie. Nic dziwnego, że Suk-Ki Hong porównał haenyeo do nurkujących fok.

Owoce morza wyłowione w wodach koreańskiej wyspy Jeju.PantherMediaOwoce morza wyłowione w wodach koreańskiej wyspy Jeju.

Część badaczy zaczęła się zastanawiać, czy częste schodzenie pod wodę mogło doprowadzić do nowych przystosowań ewolucyjnych. Nie jest to oczywiste, bo nawet jeśli haenyeo nurkują od stuleci, to nie wszystkie adaptacje fizjologiczne przekładają się na genom przyszłych pokoleń. I tak np. z badań opublikowanych w tym roku na łamach „Cell Reports” wynika, że ich zdolność do długiego bezdechu to wyłącznie kwestia treningu. Aby tego dowieść, naukowcy sprawdzili m.in. objętość śledzion u haenyeo. Badania z 2018 r. wykazały bowiem, że u innej nurkującej populacji – Bajau z Indonezji – doszło do ewolucyjnego powiększenia tego narządu, magazynującego krew i uwalniającego ją w miarę narastającego zapotrzebowania.

Kobiety morza

Jednak śledziony haenyeo nie różniły się istotnie od reszty populacji. Naukowcy wykazali również, że ich niezwykle efektywna zanurzeniowa bradykardia to także kwestia lat praktyki, a nie adaptacji ewolucyjnej. Wyjaśnijmy: każdy ssak posiada w swoim pakiecie podstawowych reakcji tzw. odruch nurkowania (mammalian diving reflex). Po zanurzeniu twarzy w chłodnej wodzie receptory nerwowe na głowie przekazują informację do serca, by spowolniło pracę. Dzięki temu układ krążenia efektywniej wykorzystuje tlen na bezdechu. Każdy może wykryć u siebie istnienie tego odruchu. Należy usiąść spokojnie na pięć minut i zmierzyć tętno spoczynkowe. Następnie trzeba zanurzyć całą twarz w misce z zimną wodą, czyli „zanurkować”, i wytrzymać tak przez jakiś czas. Partner mierzy w tym czasie tętno – będzie niższe od tego sprzed zanurzenia. U kobiet morza tempo pracy serca spada szybciej i osiąga niższe wartości niż u reszty mieszkańców.

Dalsze badania haenyeo wykazały jednak, że niektóre z ich adaptacji utrwaliły się ewolucyjnie. Wykryto u nich np. warianty genetyczne powiązane z wytrzymałością na zimno. U nurkujących mieszkanek Jeju znaleziono również geny wpływające na regulację krążenia.

Badacze wpadli na ten trop podczas pomiarów rozkurczowego ciśnienia krwi. Ku ich zdziwieniu okazało się, że haenyeo mają przeciętnie wyższe ciśnienie niż grupa kontrolna, co może sugerować zaburzenia naczyniowe, choć przecież treningi wydolnościowe są kojarzone z poprawą zdrowia. Bardziej dogłębne analizy ujawniły jednak, że u kobiet morza cecha ta może działać ochronnie. Po pierwsze, zapobiega skokom ciśnienia krwi podczas nurkowania (skoro ciśnienie jest już w naczyniach wysokie, to po zanurzeniu w głębinach nie wzrośnie tak gwałtownie jak u innych osób).

Po drugie, pozwala zachować odpowiednią perfuzję i natlenowanie mózgu podczas przedłużającego się nurkowania i spadku stężenia tlenu. Po trzecie, wykryto, że choć ciśnienie rozkurczowe jest u haenyeo wyższe niż u reszty ludności, to jednak występują u nich genetyczne warianty ochronne, które zapobiegają negatywnym konsekwencjom zdrowotnym, np. nadciśnieniu. To oznacza, że kobiety morza ewolucyjnie „obeszły” niektóre zagrożenia chorobowe, z jakimi mierzą się obecnie całe populacje.

Strażniczki oceanu

Poławiaczki z Jeju to symbol narodowy Korei Południowej. Państwo subsydiuje ich wyposażenie, gwarantuje prawa do połowów i promuje ich wizerunek jako bezcenną część dziedzictwa narodowego. W 2016 r. UNESCO wpisało je na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości, a w 2023 r. FAO uznała za globalnie ważny system dziedzictwa rolniczego. Dumni mieszkańcy Jeju stawiają im pomniki. Poświęcili im też całe Muzeum Haenyeo w Gujwa-eup. Jednak świat dowiaduje się o nich raczej dzięki kulturze popularnej i takim serialom jak „Błękitne opowieści” czy „Witamy w Samdal-ri”. Dla Koreańczyków haenyeo to dziś symbol współżycia z morzem w równowadze i pokoju.

Z filmu „The Last of the Sea Women” Sue Kim (na platformie Apple TV+) wynika, że coraz mniej liczne haenyeo są dziś strażniczkami oceanu, który zatruwa nadmierna turystyka: przebudowy nabrzeża, chemikalia, mikroplastik i metale ciężkie. Poławiaczki owoców morza są aktywnymi działaczkami na rzecz ochrony środowiska i zachowania tradycji. Czy uda im się coś ugrać?

Niekoniecznie, bo tradycja haenyeo umiera. W latach 60. i 70. uprawa mandarynek i zyski z kurortów wyparły morze jako główne źródło utrzymania. Młode kobiety nie chcą iść w ślady babek i matek, wybierają wykształcenie, inne zawody, a przede wszystkim życie na lądzie, jak główna bohaterka serialu „Prosta robota”, której matka umiera na chorobę płuc wywołaną latami nurkowania bez pianki. Liczba aktywnych haenyeo spadła z ok. 30 tys. w latach 60. XX w. do nieco ponad 2 tys. dziś. A ponad 98 proc. z nich to kobiety po pięćdziesiątce (czasami pod wodę schodzą nawet 80-latki). Kiedy ostatnie haenyeo przestaną nurkować, tradycja zniknie, podobnie jak niezwykłe biologiczne uwarunkowania ich ciał – te nabyte i te odziedziczone.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną