Reński overkill. Makabryczne trofea krótkotrwałej kultury
Nad Renem, w dzisiejszej Alzacji, archeolodzy natrafili na ślady brutalnych wydarzeń sprzed ponad 6 tys. lat. W dwóch neolitycznych osadach – Achenheim i Bergheim – odkryto jamy, w których porzucono nie tylko ciała ofiar, ale i odcięte lewe ramiona. Szkielety noszą ślady licznych uderzeń i złamań zadanych tuż przed śmiercią – klasyczne przykłady „overkill”, czyli przemocy większej niż potrzebna, by zabić.
Nowe badania izotopowe pozwoliły zajrzeć w biografie tych ludzi. Analizie poddano kości i zęby ponad 80 osób, a także próbki zwierząt i roślin, by odtworzyć lokalne tło środowiskowe. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości – ofiary różniły się od zmarłych chowanych w okolicy. Ich dieta, mobilność i wczesne dzieciństwo wskazują, że byli przybyszami, najprawdopodobniej członkami wrogich grup. Izotopy siarki ujawniły podział między tymi, których ciała zdeponowano w całości, a tymi reprezentowanymi jedynie przez trofea w postaci ramion.
Wygląda na to, że mamy do czynienia z jednym z najstarszych w Europie przykładów rytualnego świętowania zwycięstwa wojennego. Zwycięzcy nie tylko zabijali wrogów, ale być może przywlekali żywych do osady po to, by złożyć ich w ofierze. Trofea mogły być wcześniej eksponowane, suszone czy konserwowane, a następnie złożone w jamach podczas uroczystości.
Sięgnij do źródeł
Badania naukowe: Multi-isotope biographies and identities of victims of martial victory celebrations in Neolithic Europe
W przeciwieństwie do znanych masakr całych wiosek nie chodziło tu o eksterminację, lecz o spektakl polityczny. Przemoc stawała się narzędziem budowania wspólnoty i demonstrowania siły. Ironią losu pozostaje fakt, że triumfy te były krótkotrwałe – lokalna kultura Bruebach-Oberbergen rychło zniknęła, wyparta przez napływowe grupy z Basenu Paryskiego.
Podobną logikę rytualizacji zwycięstwa widać niemal 4 tys. lat później na północy Francji, w sanktuarium Ribemont-sur-Ancre z III w. p.n.e. Tam, po jednej z wielkich bitew, zwycięzcy Belgowie wystawili ciała setek młodych wojowników i ich broń w specjalnie zbudowanym, ogrodzonym kompleksie. Z czaszek uczyniono trofea, a resztki zbroi i mieczy zatknięto na palisadach. To nie była zwykła mogiła, lecz ogromny teatr triumfu, w którym martwe ciała i fragmenty uzbrojenia stawały się manifestacją siły wspólnoty. Tak jak w Alzacji wcześniej, przemoc nie była tylko narzędziem zabijania, lecz częścią spektaklu politycznego wpisanego w krajobraz i pamięć zbiorową.
Historia z Alzacji pokazuje, że trofea wojenne i celebracje zwycięstw nie są wynalazkiem starożytnych imperiów, lecz praktyką znacznie starszą, zakorzenioną w epoce, gdy Europa dopiero uczyła się żyć w większych wspólnotach i walczyć o nie z całą bezwzględnością.