Ani Pocahontas, ani Jamestown. Historia Wirginii zaczęła się inaczej
John Smith, założyciel pierwszej stałej angielskiej osady w Jamestown w Ameryce Północnej, w pamiętnikach z 1608 r. relacjonował, że został uratowany od śmierci przez młodą Indiankę Pocahontas. Tę historię współcześni historycy uznają raczej za autopromocyjny konstrukt. Inna jest jednak prawdziwa. Jak donosi „The Washington Post” i „Live Science” archeolodzy w latach 2024–2025 zidentyfikowali dwie z opisanych przez niego wiosek plemienia Rappahannock.
Miejsca odnaleziono na białych urwiskach Fones Cliffs, skąd rozciągał się strategiczny widok na dolinę rzeki. Tutejsza ziemia była żyzna, idealna dla kukurydzy i tytoniu, więc właśnie w tym miejscu od wieków istniały dobrze zorganizowane osady. W trakcie kilku sezonów wykopalisk zebrano 11 tys. artefaktów jak ceramika, narzędzia krzemienne, gliniane fajki, ozdoby oraz szklane paciorki. Część przedmiotów może pochodzić jeszcze z XVI w., a więc z epoki przedkolonialnej.
Połączenie odkryć terenowych, dawnych map Smitha i ustnych tradycji plemienia pozwoliło archeologom zrobić to, czego nikt wcześniej nie dokonał: umiejscowić na mapie realne wioski, które przez cztery stulecia istniały jedynie w dokumentach i pamięci Rappahannocków. Ich dokładna lokalizacja była nieznana nawet w samej społeczności – swoje bowiem zrobiły wycinki lasów i erozja klifów.
Jak podkreśla Julia King, prowadząca te badania profesorka antropologii w St. Mary's College of Maryland, historia ustna bywa lekceważona, a dokumenty bywają przekłamane – dopiero razem układają się w prawdę. A jest ona taka, że historia Wirginii nie zaczyna się od Jamestown, ani od Pocahontas. Jej początek skrywał się na klifach Rappahannock.
Badacze wezmą się teraz za opracowywanie znalezisk, ale dla współczesnego plemienia (uznanego federalnie dopiero w 2018 r.), mają one wymiar głęboko symboliczny i polityczny. Rappahannockowie prowadzą dziś walkę o odzyskanie i ochronę swoich terenów, a materialne dowody osadnictwa stają się kluczowym argumentem w rozmowach z władzami federalnymi i deweloperami. Klify Fones Cliffs od lat są przedmiotem sporów, a teraz zyskują status przestrzeni kulturowej, a nie „pustego” terenu inwestycyjnego. Każdy artefakt staje się więc dowodem w sprawie.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.