Shutterstock
Książki

Ocalić ludzkość z lufą przy skroni. Recenzja książki: Walter Isaacson, „Elon Musk”

Jest geniuszem. Jest szaleńcem. Jest bezwzględny. Jest wrażliwy. Które z tych określeń pasuje do Elona Muska? W jego wypadku nic nie jest proste i oczywiste. Ta biografia to więc pozycja obowiązkowa dla wszystkich, zainteresowanych nie tylko wizjami, ale też osobowością znanego z nagłych wahań nastrojów miliardera.

Walter Isaacson przedstawia historię życia Elona Muska bardzo intymną. Były redaktor naczelny tygodnika „Time”, który ma na swoim koncie biografie Leonarda da Vinci, Alberta Einsteina, Henry’ego Kissingera czy Steve’a Jobsa, spędził na zbieraniu materiałów do książki dwa lata. Rozmawiał z rodziną i przyjaciółmi Muska, ale też obserwował go przy pracy i przeprowadzał wywiady ze współpracownikami. Zgromadził materiał, który – jak deklaruje – pozwala odpowiedzieć na pytanie, „czy demony, które go napędzają, są niezbędne, by katalizować innowacyjność i postęp”?

Zahartowany…

Swego czasu w programie NBC „Saturday Night Live” Elon Musk stwierdził: „każdemu, kogo uraziłem, chcę przypomnieć, że wymyśliłem na nowo samochody elektryczne i zamierzam wysłać ludzi na Marsa w statku kosmicznym. Spodziewaliście się, że ktoś taki jak ja będzie normalnym, wyluzowanym gościem?”. No właśnie, czy książka odczarowuje obraz chimerycznego i ekscentrycznego geniusza, prezentowany często w mediach?

Biografię zaczyna bardzo mocny i wyrazisty opisu dzieciństwa bohatera. Musk spędził je w Republice Południowej Afryki. Isaacson twierdzi, że nauczyło go ono, „czym jest ból i jak go znosić”. Czy znęcanie się nad dzieckiem w szkole i w domu może wywrzeć trwały wpływ na jego późniejsze życie? Chyba tak. Brat Muska, Kimbal, wspomina np., jak inni uczniowie „usiedli na nim, bili go zapamiętale i kopali po głowie”. Później dodaje, że „od blizn na ciele Elona głębsze były blizny na jego psychice, pozostałości po emocjonalnych ranach zadanych mu przez jego ojca Errola – inżyniera, charyzmatycznego drania i fantastę”.

Musk jest znany z brutalnego traktowania pracowników swoich firm. Jest szefem wyjątkowo wymagającym, znacznie ponad normalną miarę. Zmusza podwładnych do ponadwymiarowych godzin pracy i dotrzymywania nierealnie wyznaczonych terminów. Siebie też. Bo on sam z kolei wiele razy stał na krawędzi katastrofy, wiele razy prawie żegnał się ze swoimi firmami. A, że wyrastają one z marzeń, tracił niemal sens życia. Podobno „najlepiej radzi sobie w obliczu kryzysu, gdy zbliża się nieprzekraczalny termin wykonania zadania, gdy trzeba dać z siebie wszystko, aby uporać się z nawałem pracy”. Kimbal sądzi, że „przyciąga kryzysowe sytuacje niczym magnes”.

… ryzykant

Tak, Elon Musk chce zbawić ludzkość. Jego marzeniem jest wysłanie ludzi Marsa. Dlaczego? Ponieważ prognozuje upadek cywilizacji ziemskiej i uważa, że tylko zmiana paradygmatu myślenia o kolonizacji kosmosu może nas uratować. Niewątpliwie jest wizjonerem skupionym na poszukiwaniu rozwiązań mających ocalić człowieka przed nim samym. Jednocześnie – jak mówi jego była partnerka Grimes – często wchodzi w wyniszczający psychicznie i fizycznie „tryb demona”, który pozwala mu na pracę niemal bez przerwy i ponad siły. Musk bardzo często balansuje na granicy krytycznego ryzyka, zupełnie jakby słyszał zew otchłani, Lappel du Vide.

Czy jednak geniusz potrafi ocalić siebie samego? Walterowi Isaacsonowi wyznał: „Powinienem wyłączyć tryb kryzysowy, w którym mój umysł pozostaje nieprzerwanie od czternastu lat, a może nawet przez całe moje życie. […] Począwszy od 2007 r., aż do zeszłego roku, był to nieustanny ból. Jakbyś miał pistolet przy głowie. Spraw, by Tesla zadziałała, a potem wyciągnij kolejnego królika z kapelusza i następnego”. Elon Musk żyje w nieustannym napięciu, wydaje się, że poziom stresu znacznie przewyższa u niego dopuszczalną normę. Czy jednak to usprawiedliwia jego ekscentryczne wybryki? Czy rozgrzesza go ze skłonności do dramatyzowania i stawiania spraw na ostrzu noża? Raczej nie.

Z biografii autorstwa Isaacsona wyłania się obraz zranionego i nieprzystosowanego społecznie geniusza i wizjonera. Pisze autor, że „czasami wielcy innowatorzy są spragnionymi ryzyka, wiecznymi chłopcami. […] Bywają lekkomyślni, żenujący, czasem nawet toksyczni. Zdarza się również, że są szaleni. Wystarczająco szaleni, by sądzić, że mogą zmienić świat”.

Czy chcielibyście go poznać pomimo oznak szaleństwa i okrucieństwa? Czy chcielibyście pracować z Muskiem, czy może wolicie obserwować go z daleka? Czy imponują wam jego osiągnięcia, czy może przeraża poziom codziennego ryzyka i konsekwencje decyzji, które podejmuje? Przeczytajcie jego historię, a być może odkryjecie także swoje tajemnice.

Okładka książki Elon Musk Walter Isaacson

„Elon Musk”
Walter Isaacson
przekład: Michał Strąkow, Michał Jóźwiak
Wydawnictwo „Insignis
800 s.

74,99 zł

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną