Opinie

Mów do mnie jeszcze…

Kiedy w latach 50. ub.w. słynny francuski badacz mórz Jacques-Yves Cousteau wydał popularną książkę, a następnie nakręcił film o swoich podwodnych przygodach, w ich tytule popełnił niewybaczalną gafę. Nazwał swe dzieła „Milczący świat”. Głębiny morskie nie są bynajmniej oazą ciszy i zamieszkujące je zwierzęta polegają na komunikacji akustycznej w nie mniejszym stopniu niż mieszkańcy lądów. Przekonanie, że „ryby głosu nie mają”, to typowy przejaw ludzkiej arogancji i antropocentryzmu. A co z roślinami? Te z pewnością nie mają ani uszu, ani układu nerwowego i są zatem całkowicie pozbawione inteligencji i emocji. Okazuje się, że wszystko zależy od tego, jak zdefiniować „inteligencję”. Ponieważ rośliny nie bardzo potrafiły się bronić, by poprawić swą reputację, postanowiła zrobić to za nie para amerykańskich autorów, Peter Tompkins i Christopher Bird, w swym wydanym w 1973 r. bestsellerze „The Secret Life of Plants” (Tajemne życie roślin), w którym opisała rzekome wyniki własnych eksperymentów świadczących o tym, że rośliny są czującymi stworzeniami obdarzonymi nie tylko emocjami, ale także intuicją. Oględnie mówiąc, amerykańskich rzeczników świata roślinnego poniósł nieco entuzjazm i ich tezy zostały przez sceptycznych botaników zdyskredytowane.

Kwestia tajemnego życia roślin nie została jednak na stałe pogrzebana, bo przyroda wciąż nas zadziwia i zaskakuje. Nie ulega wątpliwości, że zachowanie roślin często zdaje się świadczyć o czymś przypominającym inteligencję. Potrafią one wykonywać celowe ruchy, zwane tropizmem (np. ustawiając się „twarzą” do słońca), polować na owady, wyczuwać obecność wody i pole grawitacyjne, a w sytuacjach zagrożenia nawet wysyłać chemiczne sygnały do swych sąsiadów. To jednak nie wszystko. Kiedy zaczęła wzrastać liczba opisów wskazujących na to, że rośliny, z którymi się rozmawia, lepiej rosną, brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze (Royal Horticultural Society) postanowiło przeprowadzić kontrolowany eksperyment, by sprawę ostatecznie wyjaśnić. Ponieważ jedno z proponowanych wyjaśnień wpływu ludzkiej mowy na rozwój roślin było takie, że ludzie podczas mówienia wydychają do atmosfery dwutlenek węgla, który rośliny następnie włączają do swoich tkanek, w eksperymencie rozpoczętym w kwietniu 2009 r. w ogrodzie Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego w brytyjskim hrabstwie Surrey użyto nagrań. Każdy z dziesięciu identycznych krzaków pomidorów, hodowanych w identycznych warunkach, wysłuchiwał innego nagranego głosu pięciu mężczyzn i pięciu kobiet. Dwa pomidory rosły w ciszy. I cóż się okazało? Rośliny słuchające kobiet urosły po miesiącu o jakieś 5 cm więcej od rosnących w milczeniu. Męskie głosy były nieco mniej stymulujące, bo roślinom przybyło ok. 3,5 cm więcej niż w grupie kontrolnej. Zabawnym zbiegiem okoliczności rekordowy wzrost zanotowano u pomidora, który słuchał głosu Sary Darwin, prapraprawnuczki Karola, czytającej fragment z „O pochodzeniu gatunków”. Znów zaproponowano „racjonalne” wyjaśnienie oparte na tezie, że mowa nie jest niczym innym jak drganiami powietrza, które stanowią dla roślin bodziec mechaniczny. Istotnie, u pewnych roślin zidentyfikowano geny powodujące zwolnienie ich wzrostu, kiedy kołysze je wiatr, w efekcie czego wzmacnia się ich pień.

Wibracje mogą jednak, jak wiadomo, być dobre lub złe i pokusa sprawdzenia, czy rośliny reagują na treść słyszanej ludzkiej mowy, była zbyt wielka, by się jej oprzeć. Do gry postanowił przystąpić szwedzki koncern meblowy IKEA. Jako miejsce eksperymentu wybrano międzynarodową szkołę podstawową w Dubaju, do której IKEA wysłała dwie identyczne rośliny doniczkowe, instruując dzieci, by do jednej z nich przemawiać czule i życzliwie, a do drugiej obelżywie (oczywiście w granicach, jakie dzieciom przystoją). Obie umieszczono w pojemnikach eliminujących wpływ dwutlenku węgla i jednemu okazowi dzieci prawiły komplementy, a drugi obrażały, mówiąc np. „bardzo ci brzydko w zielonym” lub „nie mogę się doczekać, kiedy uschniesz”. Jak doniosła niedawno prasa, obrażana roślina oczywiście zmarnowała się przed końcem miesiąca, a chwalona ma się dobrze. Ze względu na niewielką liczbę badanych roślin nie był to wynik przełomowy i wypada nam cierpliwie czekać na wyniki kolejnych eksperymentów.

Wiedza i Życie 8/2019 (1016) z dnia 01.08.2019; Chichot zza wielkiej wody; s. 3

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną