Jeden z Janomamów. Jeden z Janomamów. Indigo
Opinie

Zdrowe prawa dżungli

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Obok wielu innych skutków pandemia rozpętana przez koronawirusa wywarła także wpływ na życie intelektualne. Brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze (Royal Horticultural Society – w skrócie RHS), jedna z najstarszych tego typu organizacji na świecie, zainteresowało się na przykład naukami medycznymi i psychologią społeczną. Lockdown spowodował rozkwit ogrodnictwa, co tak zaintrygowało dr Lauriane Chalmin-Pui z Wydziału Architektury Terenów Zielonych w University of Sheffield, że powołała w RHS interdyscyplinarny zespół badawczy, który pod jej kierunkiem podjął studia nad wpływem ogrodów i ogrodnictwa na ludzkie zdrowie i samopoczucie. Wstępne wyniki analiz dowiodły, że wpływ ten jest pozytywny, i obecnie zainteresowania pani Chalmin-Pui koncentrują się na wpływie kolorów i zapachów na ludzkie życie. Generalnie określa ona cel swych dociekań jako badanie „społecznego zaangażowania człowieka w kontakt z naturą”. Nie ona jedna.

Kiedy zaczynamy mówić o prawdziwej nauce, skupić się należy na konkretach. I jednym z takich konkretów jest wpływ kontaktu z naturą na ciśnienie krwi. W szczególności na ciśnienie skurczowe, które wyraża się w prostych liczbach i od dawna jest w świecie medycznym przedmiotem wielkiego zainteresowania jako narzędzie diagnostyczne pozwalające przewidzieć rozmaite choroby układu krążenia dziesiątkujące ludzkość. Pytanie podstawowe, jakie zadają sobie badacze podobni do Chalmin-Pui, jest takie: Jak wysokie powinno ono być? Czy wystarczy przyjąć, że 120 mmHg (przy rozkurczowym 80) jest oznaką zdrowia, czy też należy próbować jeszcze bardziej je obniżyć? Co usiłuje się robić za pomocą alfa- i beta-blokerów, pijawek, ćwiczeń fizycznych lub właśnie kontaktu z naturą. Pytanie drugie jest równie zasadnicze: Czy nadciśnienie jest chorobą cywilizacji, spowodowaną właśnie brakiem tego kontaktu?

Ewolucja naszego gatunku trwała miliony lat i przez przeważającą większość tego czasu byliśmy tej natury integralną częścią. Może radykalnym lekarstwem na nasze problemy jest powrót do tego stanu rzeczy? Może zalecany przez RHS zwrot ku ogrodnictwu jest tylko półśrodkiem? Członkowie rolniczego plemienia Yi, nazywającego siebie Nuosu i żyjącego w górskich rejonach zachodnich Chin, mają ciśnienie skurczowe wynoszące 110 – i nie zmienia się ono na starość. Jeśli jednak przeniosą się z jakiegoś powodu do miast, zaczyna ono wzrastać o 0,33 rocznie. Większe jednak zainteresowanie badaczy wzbudziła w ostatnich latach inna, mniej „ucywilizowana”, a zatem jeszcze bliższa natury grupa etniczna Janomamów (Yanomami), żyjących w południowoamerykańskiej dżungli (zwanej dziś wilgotnym lasem równikowym) na pograniczu Brazylii i Wenezueli. Plemię to liczy około 20 tys. dusz, z których połowa mieszka w 400 skupiskach rozrzuconych w dziewiczym lesie.

Do lat 60. Xx w. Janomamowie nie mieli prawie żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym i sławę zyskali dopiero po badaniach przeprowadzonych przez amerykańskiego antropologa Napoleona Chagnona, który opisał je w swojej rozprawie doktorskiej, ogłoszonej w 1966 r. Ponieważ niedawno okazało się, że ciśnienie ich krwi nie przekracza 100 i pozostaje niezmienne do końca życia, stali się oni na nowo celem pielgrzymek – tym razem podejmowanych przez medyków. O zdrowotnych korzyściach ich niskiego ciśnienia trudno coś pewnego powiedzieć, ponieważ warunki ich życia nie sprzyjają osiąganiu sędziwego wieku. Za wcześnie więc, by ich obyczaje uznać za wzór zdrowego stylu życia. Tym bardziej że powrót do natury w ich wypadku oznacza chyba coś więcej niż bliski kontakt z przyrodą. Ich „sława” zyskana za sprawą Chagnona wiązała się z pewną kontrowersją, która podzieliła przed laty środowisko antropologiczne. Janomamowie są ludźmi wojowniczymi i regularnie napadają na sąsiednie osiedla współplemieńców – zasadniczo w celu porwania ich kobiet. Chagnon zebrał statystyki, z których wynikało, że ci mężczyźni, którzy zabili największą liczbę konkurentów, mieli też najliczniejsze potomstwo. Być może tak się składało, że ci najwaleczniejsi mieli też najniższe ciśnienie skurczowe…


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 4/2021 (1036) z dnia 30.03.2021; Chichot zza wielkiej wody; s. 3