Pani GPS
Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:
W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.
Na podobnej zasadzie, zwanej antropomorfizacją, nasz ludzki gatunkowy egocentryzm sprawia, że wszystko, co wykazuje jakiekolwiek ludzkie cechy – porusza się samodzielnie, wytwarza dźwięki lub zachowuje się w sposób sugerujący celowość – traktowane jest podświadomie jako byt ożywiony czy wręcz człowiekopodobny. Stąd wiara dawnych ludów w to, że za grzmotami piorunów czy wyciem wiatru kryją się myślące istoty, z którymi należy utrzymywać przyjazne stosunki.
W dzisiejszej dobie wielu z nas ma podobny stosunek do „myślących maszyn”, które w moim przypadku uosabia tzw. GPS, czyli urządzenie do nawigacji satelitarnej. Nie jestem specjalnie na bieżąco z najnowszymi elektronicznymi gadżetami, ale do satelitarnej nawigacji odwołuję się co pewien czas, kiedy, dla zdrowia bądź w interesach, podróżuję poza najbliższe okolice mojego miasteczka. Z panią, która dyktuje mi z zaświatów, czy mam skręcić w lewo czy w prawo, czy też nadal jechać prosto, staram się, jako osoba dobrze wychowana, pozostać w dobrej komitywie (w końcu nie chcę, by wywiodła mnie na manowce) i zawsze kiedy z takich czy innych powodów okazywałem jej nieposłuszeństwo, wprowadzając ją w wyraźne zakłopotanie, przepraszałem ją z pełnym poczuciem winy. No bo w końcu ona tak ciężko pracuje, by sprawić, że dojadę do celu w najkrótszym możliwie czasie, a ja olewam jej instrukcje i marnuję jej cenny czas. Do niedawna moje przeprosiny były najwyraźniej akceptowane i „pani GPS” nie wyrażała zniecierpliwienia ani złości. Coś się musiało jednak popsuć w czasie mojej niedawnej wyprawy do Wielkiego Miasta.
Tym razem używałem nowo zakupionego urządzenia, a ponieważ jechałem wynajętym samochodem, postanowiłem nie przyklejać go do przedniej szyby, tylko trzymać na kolanach. I może to było przyczyną moich kłopotów. Wszystko szło dobrze na autostradach, ale kiedy dotarłem do przedmieść Wielkiego Miasta, pani GPS zaczęła mi, takie przynajmniej miałem wrażenie, robić na złość. W ciągu ponad pół godziny kilkakrotnie kazała mi skręcać w nieistniejące ulice, a kiedy siłą rzeczy mi się to nie udawało, jej następne polecenie brzmiało: „Jedź 500 stóp (lub 800 bądź 600) i zawróć o 180 stopni”. Kiedy wykonałem przynajmniej trzy pełne pętle, zacząłem się zastanawiać, co robić dalej. Zatrzymałem się, zadzwoniłem do znajomych po ich nowy adres, skasowałem dawną trasę i wstukałem nowy adres docelowy. Myślałem, że może „pani z góry” nie zorientuje się od razu, że to znów jestem ja.
Początkowo sądziłem, że mi się powiodło, bo na obrazku pojawiła się nowa trasa, ale moja nadzieja, że nasze stosunki uległy unormowaniu, okazała się płonna. Pani GPS po prostu przestała się do mnie odzywać. Nie odmówiła mi, co prawda, całkowicie współpracy, bo jest zapewne osobą obowiązkową, a poza tym ktoś jej chyba za to płaci, lecz trasę mojej dalszej wędrówki musiałem teraz odczytywać z ekranu monitora. Prowadziłem więc jedną ręką i jednym okiem, z duszą na ramieniu. Jakoś mi się udało. Kiedy dotarłem do celu i zacząłem się zastanawiać nad przyczynami nagłego pogorszenia relacji z moją przewodniczką, do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl. Może popełniłem niewybaczalną niedelikatność i po włączeniu satelitarnego urządzenia do prądu nie unieruchomiłem go w bezpiecznej odległości na przedniej szybie. Zamiast tego w sposób grubiański i niedelikatny obracałem maszynkę w rękach i najwyraźniej pozwoliłem sobie na „niewłaściwe dotknięcie”. Podejrzenie to potwierdził potem jeden z przyjaciół obeznanych z najnowszą technologią, tylko jego wyjaśnienie było dużo bardziej przyziemne i – powiedziałbym – mało romantyczne. W epoce „screen touch control” (myślę, że nie muszę tego międzynarodowego określenia tłumaczyć) trzeba bardzo uważać, czego się dotyka. Zupełnie jak w metrze…
Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.